Scenariusz na zamówienie dla: PandaCholic ^_^
Ze słuchawkami na uszach i głośno
grającą muzyką, właśnie potknęłaś się o kubeł z wodą. Cholera, pomyślałaś.
Muzyka przenikała całe twoje ciało, a każde najmniejsze drżenie głosu
sprawiało, że chciałaś tańczyć. Było to twoje przekleństwo, a szczególnie w
obliczu pracy, którą właśnie wykonywałaś. By opłacić czesne w „Dream Arts”
musiałaś nieźle harować. Miałaś dorywczą
pracę rozwożąc mleko, wyprowadzając psy i… sprzątając klatki schodowe, co nie
szło ci najlepiej. Zrezygnowana usiadłaś na schodkach i parsknęłaś, jednocześnie
kopiąc leżącą obok ciebie ścierę. Muzyka grała na tyle głośno, że nie byłaś w
stanie usłyszeć kroków. Byłaś tylko ty i twój świat. Świat nut, akordów, ruchów i uczuć. Ze spuszczoną głową siedziałaś na schodku, gdy kątem oka dostrzegłaś czyjeś nogi, Jedna,
dwie, trzy pary butów minęły cię na schodach. Lekko zszokowana zastopowałaś
muzykę i zerwałaś się na równe nogi, mimo że owe buty i ich właściciele już cię minęły. Trzech
młodych mężczyzn wchodziło do mieszkania
u szczytu budynku. Udając, że zajmujesz się swoją pracą podsłuchałaś ich rozmowę, gdy wchodzili do środka.
-Nie mam pojęcia, kto ją tu
zatrudnił. Ta mała buja w obłokach.
Chłopak, który to powiedział, był
ubrany w biały podkoszulek i nie wyglądał na wiele starszego od ciebie. Drugi, ubrany na
czarno, przytaknął mu równie ochoczo. Trzeci zaś, otwierający drzwi do
mieszkania, rzucił spojrzenie w twoją stronę akurat wtedy, gdy im się
przyglądałaś. Wyglądał na nieco zakłopotanego. Tak, jakby wiedział, że
słyszysz, co powiedziała pozostała dwójka. Trzech wysokich, młodych mężczyzn
zniknęło w drzwiach, a ty postanowiłaś dokończyć swoją pracę. Budynek był
ogromny, a ty miałaś tutaj sprzątać dwa razy w tygodniu. Następny raz przypadał
za dwa dni. Naprawdę nienawidziłaś tej parszywej roboty.
***
Po dwóch wieczorach
przepracowanych w kafejce i porannych spacerach ze zgrają wyrywających się psów,
miałaś wrażenie, że chyba nigdy w życiu nie byłaś tak zmęczona. Wciąż miałaś w pamięci pekińczyka pani Huang, Gizmo, który polował na rąbki spódnic starszych pań. Zwierzak był naprawdę uciążliwy, szczególnie, że jednej z ofiar faktycznie podarł spódnicę. W tym przypadku jednak chyba wiedział co robi, gdyż kreacja wyglądała jak stara kanapa twojej babci. Ziewając
przeciągle zadzwoniłaś domofonem, by któryś z mieszkańców ci otworzył. Znudzona
rzuciłaś hasło „Sprzątanie” po czym drzwi wydały z siebie charakterystyczny,
brzęczący dźwięk na znak, że jesteś mile widziana. Praca szła ci wolniej niż
zwykle, a ty miałaś wrażenie, że zaraz odpłyniesz. Po umyciu większości okien i
schodków, zrobiłaś sobie chwilkę przerwy. Zmęczona opierałaś się o poręcz
i ziewnęłaś. Zanim jednak zorientowałaś się, że nie jesteś sama, poczułaś jak ktoś macha ci dłonią przed twarzą. Był to jeden z chłopców sprzed dwu dni. Ten, który wtedy nie
odpowiedział na komentarze kolegów.
-Dlaczego tak właściwie tutaj
pracujesz? – spytał, unosząc lekko lewą brew.
-No…Ja…
-Ani nie sprawia ci to specjalnej
frajdy, ani nie robisz tego zbyt dokładnie. – Przejechał palcem po barierce
schodów, strzepując z dłoni resztkę kurzu.- Dlaczego?
-Czesne w szkole artystycznej
jest bardzo drogie, to wszystko.
-Szkoła
artystyczna? Czego się uczysz? Rap? Śpiew? Taniec? A może wszystko po trochu?
-Taniec
współczesny i Jazz.
-Hmm… a więc
to tłumaczy, czemu wykonujesz takie dziwne ruchy przy sprzątaniu – chłopak uśmiechnął
się bardziej do siebie niż do ciebie.
-Jestem Aaron.
– Podał ci rękę, a ty uścisnęłaś ją, mając na swojej dłoni gumową rękawiczkę.
***
Wracałaś do
domu szczęśliwa. Dumnie stawiałaś kroki, a głowę miałaś wysoko podniesioną.
Dziś skończyły się twoje problemy ze znienawidzoną pracą sprzątaczki. No,
powiedzmy. Aaron zaproponował ci coś znacznie wygodniejszego. Również dwa razy
w tygodniu miałaś pomagać mu w drobnych pracach domowych i czasem gotować. W
zamian oferował dużo większe wynagrodzenie ale… skąd tak młody człowiek może
mieć tyle pieniędzy?
***
Dzięki pracy u
Aarona opłaciłaś czesne i nie musiałaś martwić się o pierwsze miesiące spędzone
w szkole. Szło ci świetnie,z dnia na dzień coraz lepiej. Na zajęciach byłaś chwalona, a w
dodatku rozpierała cię energia. Na dzisiejsze zajęcia czekałaś najbardziej,
gdyż miał je prowadzić znany tajwański reżyser. Dziś klasa taneczna miała połączyć
się z grupą aktorską, by pracować nad wspólnym projektem. Rozmawiałaś spokojnie
z nowo poznaną znajomą z sąsiedniej grupy, podczas gdy obie się rozciągałyście. Wykonałaś
głęboki skłon, a chwilę później do sali wszedł mężczyzna w średnim wieku. Na nosie
miał ciemne okulary, a wraz z jego pojawieniem się, wśród studentów dało się
usłyszeć szmery świadczące o ogromnym uznaniu względem jego osoby. Mężczyzna
ukłonił się i zaczął przemówienie.
-Witajcie
studenci! Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę znaleźć się tutaj ponownie, gdyż
jak pewnie wiecie, sam kończyłem tę szkołę. Poproszony o przeprowadzenie zajęć, wpadłem na pomysł połączenia grupy aktorskiej i tanecznej. Przedstawię wam więc
moją wizję. Chciałbym, żebyście dobrali się dwójkami. Jeden tancerz i jeden
aktor. Celem projektu jest współpraca polegająca na łączeniu umiejętności i
czerpania z nich wzajemnych korzyści. Chciałbym, żeby wasz występ zawierał elementy
zarówno aktorskie, jak i taneczne. Na całość macie trzy godziny, a najlepszy
duet zostanie nagrodzony. Dokładnie o szesnastej… zbiórka w tej sali! Do roboty, do roboty! Mam nadzieje, że dacie z siebie wszystko!
Wśród
studentów dało się wyczuć ogólne podniecenie, które przepełniało powietrze.
Uczniowie biegali dobierając się w pary, a ty szukałaś wzrokiem koleżanki, z
którą rozmawiałaś chwilę wcześniej. Chyba nie będzie dane nam pracować razem,
pomyślałaś. No trudno. Zaczęłaś
rozglądać się w poszukiwaniu potencjalnego partnera. Chwilę później
zorientowałaś się, że w twoją stronę kroczy znajoma postać, był to Aaron. Od kiedy on był studentem?
-Cześć!-
powitał cię jednym z najbardziej przyjaznych uśmiechów. – Zechciałabyś może być
moją parą? – zadając pytanie przejechał palcami po włosach.
-Jasne.
Za plecami
chłopaka dostrzegłaś ciasny wianuszek młodszych studentek, które szeptały za
jego plecami. Nie marnując czasu postanowiliście wziąć się do pracy. Z jednej
strony cieszyłaś się, że będziesz pracowała z kimś znajomym, ale z drugiej..
wciąż dziwiłaś się, że Aaron jest w równoległej klasie. Jego mieszkanie było
ogromne i pełne drogiego sprzętu, na które zdecydowanie nie może sobie pozwolić
przeciętny student….chyba że? Niee, odrzuciłaś od siebie tę myśl. Celem waszego projektu miało być łączenie
umiejętności. Ty uczyłaś Aarona tańca, on
zaś dawał ci lekcje aktorstwa. Postanowiliście wystawić etiudę, w której
uwspółcześnicie jeden z dramatów Szekspira. Przez trzy godziny pracowaliście w
pocie czoła, aż w końcu naszedł czas zbiórki. Wszyscy zgromadzili się w wyznaczonej
sali i duety musiały zaprezentować, co do tej pory przygotowały.
Zbliżała się wasza kolej, a ty w ramach rozgrzewki kilka razy podskoczyłaś.
Wyszliście na prowizorycznie przygotowaną scenę i rozpoczęliście swój występ.
Płynęłaś gładko po parkiecie, podczas gdy Aaron tekst dramatu przedstawił w
formie rapowanego kawałka. Zamieniliście się rolami, po czym on wykonał swoją
część bezbłędnie, chociaż po treningach nie wyglądał jakby dobrze sobie radził.
Chciałaś zabłysnąć, tymczasem on przebił cię nawet w tym w czym byłaś
najlepsza. Kiedy zeszliście ze „sceny”, zaczepiłaś go.
-Hej, co tu
się dzieje? Nie mówiłeś, że chodzisz tutaj do szkoły, skąd masz na to wszystko
kasę i… że tak dobrze grasz i tańczysz.
Puścił ci oko
i uśmiechnął się do ciebie nic nie wyjaśniając. Niektóre duety były bardzo słabe, inne z
kolei niesamowite. Miałaś świadomość że wasz występ był dobry, lecz nie umiałaś
go ocenić względem innych. Gdy jury złożone z reżysera i waszych instruktorów
skończyło obrady, nadszedł czas by ogłosić wyniki. Stałaś koło Aarona
zestresowana i nie zdając sobie z tego sprawy złapałaś go za rękę. Nadszedł
czas na ogłoszenie wyników, a ty chciałaś żeby było po wszystkim.
***
Nie
wygraliście. Zajęliście drugie miejsce, ale dobre i to. Co lepsze, okazało się,
że Aaron jest trainee w ogromnej wytwórni, znanej na cały Tajpej. Właściwie, to dzięki niemu zajęliście drugie
miejsce. Był naprawdę niesamowity, więc czułaś się trochę oszukana. Twoją wygraną były warsztaty taneczne, prowadzone przez choreografów
pracujących z największymi gwiazdami. Pierwszą nagrodą było nagranie klipu,
jednak nie żałowałaś zajęcia drugiego miejsca. Pomimo tego, że miałaś więcej
pracy wszystko wróciło do normy. Dziś
znów miałaś pomagać Aaronowi w mieszkaniu.
-To, że stałaś
się sławą szkoły, nie oznacza, że możesz się obijać – puścił ci oko- Długo
jeszcze? Jestem okropnie głodny.
-Czekaj
cierpliwie, surowy kurczak wcale nie jest smaczny.
Chłopak
podszedł do ciebie i lekko objął cię od tyłu. Spotykaliście się coraz częściej i
chociaż relacja między wami nie była w żaden sposób zdefiniowana, każde z was
wiedziało, że jest to coś więcej niż przyjaźń. Twoje warsztaty przynosiły
efekty. Za kilka dni szłaś na przesłuchanie do wytwórni Aarona. Bywałaś w jego
mieszkaniu coraz częściej, nie tylko w celach pracy, ale również by ćwiczyć. W
następny poniedziałek miałaś przesłuchanie i pomimo tego, że czasu było jeszcze
sporo, ręce trzęsły ci się z nerwów.
Chłopak ujął twoje dłonie,a jego ciepły oddech owionął twoją szyję, w
którą lekko cię cmoknął. Przeszedł cię przyjemny dreszcz. Odłożyłaś krojoną
właśnie paprykę i odwróciłaś się do
chłopaka przodem. Dałaś mu leciutkiego
całusa w nos.
-Damy radę?
-Oczywiście,
że tak.
Uśmiechnął się
do ciebie, a ty zatraciłaś się w jego objęciach. Teraz zostało tylko śpiewająco przejść eliminacje do wytwórni.
***
Ogromnie, ogromnie przepraszam, że musicie czekać tak długo na notki. Niestety szkoła się zaczęła, a weny stale ubywa. Codziennie jestem zmęczona, więc i pomysły na opowiadania nie są zbyt świetne. Jeszcze raz przepraszam, ale mam nadzieję że wam się spodoba ;)
OMG! Dziękuję <3 ! Ten Scenariusz jest świetnyy.. ^o^ Chłopak którego opisałaś jest idealnym odzwierciedleniem Aarona :D i ja faktycznie często bujam w obłokach. Jak dla mnie bombaa~~ ;DD Dziękuję bardzo ! :) No i to zdjęcie z Just You ^^ które uwielbiam..
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję. Choć sama trochę jesteś krytyczna dla siebie ale ja jestem zachwycona.
http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Nie ma sprawy ;)) cieszę sie, że ci się podobał~~
Usuńoglądam tą dramę z zdjęcia powyżej ;D
OdpowiedzUsuńscenariusz no bosz ;)
<3
UsuńOjej jaki cudowny scenariusz *_*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAaron ^ ^ Ciekawy! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Oczywiście przeczytałam z czystą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńAle to fakt, sama wiem coś o tym codziennym zmęczeniu -,-
straszne, szkoła wypiera mnie z energii na cokolwiek x.x
UsuńKolejny świetny scenariusz. Zmęczenie w ogóle niczemu nie zaszkodziło, bo Twój tekst jest jak zwykle na wysokim poziomie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog!
OdpowiedzUsuńhttp://freshisyummy.blogspot.com/2013/09/hothouse.html