Rozdział 14
Przez chwilę wydawało mi się, że jestem bohaterką dramy, serio. To
wszystko było zbyt dziwne, a jednak ostrzegano mnie, że życie trainee to nie przelewki.
-Serio? – Krzyknęła EunSoo, nie
dowierzając słowom menadżera.
-Dokładnie tak – Przytaknął pan
Jung – dzisiaj wyjeżdżamy, pakujcie się! Jedziemy na obóz!
-Chyba koncentracyjny… -
skomentowała Ina ze swoim ciętym i dość specyficznym poczuciem humoru, do
którego jednak dziewczyny się już przyzwyczaiły – Ale naprawdę?
-Dobra, szkoda czasu na gadanie –
ucięła HyeMin – Ina, EunSoo, Fan, chodźmy się pakować!
***
Dziewczyny siedziały ściśnięte na
tylnym siedzeniu mini-vana prowadzonego przez menadżera Jung. Z tego, co udało
im się ustalić, wynikało, że wszyscy trainee wyjeżdżają na kilkudniowy obóz przetrwania,
gdzie będą odbywali nie tylko treningi wokalne i taneczne, ale też
uczestniczyli w „atrakcjach” takich jak biegi na przełaj, ćwiczenia polowe,
kursy samoobrony, czy inne tego typu.
-Super! Prawie jak w „Dream High
2” – krzyknęła podekscytowana EunSoo.
-Ja bym się tak nie cieszyła –
ucięła naburmuszona Fan – nie zobaczę Kai’a… - dodała cicho.
-Nie peniaj lala – HyeMin
pogłaskała ją po głowie – będzie fajnie, zobaczysz!
Mam nadzieję, pomyślała Fan i
włożyła do uszu słuchawki. Wygląda na to, że czekała je długa podróż.
Gdy dotarły na miejsce, ich oczom
ukazał się kompleks złożony z głównej świetlicy z recepcją i kilku otaczających ją domków. Wysiadły z auta, i
dostrzegły innych trainee krzątających się z torbami, plecakami i tak dalej.
Pomimo tego, że mieli początek stycznia, powietrze było ciepłe, a temperatury dodatnie,
więc nikt nie zakładał na siebie więcej niż jedynie lekkie kurtki, a w porywach
szaleństwa szaliki.
-Zostawcie na razie swoje torby
tutaj i idźcie do recepcji – poinstruował je menadżer Jung.
-Spoczko staruszku ! – krzyknęła
ożywiona Fan, której najwidoczniej wrócił humor. Znów była sobą.
Dziewczyny ruszyły w stronę
centralnie usytuowanego domu, w którym zobaczyły KangWoo, kilku innych trenerów
i resztę trainee. Stojący przy recepcji
i machający breloczkiem z zawieszonym kluczykiem do domu MoonKyu skinął głową w
ich stronę na znak przywitania. Dziewczyny poznały go kiedyś zupełnym
przypadkiem – był przyjacielem Kai’a i Taemin’a. Miejsce na kanapie pod ścianą
zajęły trzy młodsze od nich trainee, które Fan zwykła nazywać „lasiami”.
JaeKyung, Hara i Minah nie robiły kompletnie nic, no może poza oglądaniem
swoich paznokci i wiecznym poprawianiem makijażu. Fan rzuciła im spojrzenie tak
przesycone dezaprobatą, że powinno je wgnieść w ziemię. Wymieniła uśmiechy
jeszcze z kilkoma innymi dziewczynami i chłopakami.
-Ekhm – rozległo się głośne
chrząknięcie – Proszę o ciszę – to był głos Kang Woo.
-Uwaga – drugi głos należał do
młodej trenerki, HyeSung – myślę, że nie będzie problemu z przydzielaniem wam
domków, gdyż jesteście już jako tako uformowani w zespoły, więc poproszę
wszystkich liderów, by stawili się do mnie po odpowiednie klucze, jednak o tym
później – uśmiechnęła się spoglądając znad listy, którą trzymała w ręku.
-Dzisiaj rozpoczniemy ogniskiem –
KangWoo spojrzał po wszystkich – prawdziwa zabawa zaczyna się od jutra. O ósmej
śniadanie – tu rozległy się jęki niezadowolenia – o 10 zaczynamy treningi na
skałce, później kurs samoobrony i bieg na orientacje. Jeśli spiszecie się
dobrze, wieczorem możemy urządzić jakąś zabawę.
-Dyskoteka? Serio? Jesteśmy w
podstawówce? – parsknęła JaeKyung piłując wiecznie przydługie paznokcie.
-Niektórzy tak wyglądają –
KangWoo spojrzał na nią wymownie i to ją zgasiło. I to jak skutecznie.
Cały dzień spędziły na
rozpakowywaniu rzeczy, kręceniu się po domku i oglądaniu różnych jego defektów.
Nie miały pojęcia, jak przetrwają, bo to chyba najlepiej opisywało sytuację, w
tym miejscu , ale zapowiadało się…
-Ciekawie – powiedziała zamyślona
Ina – innego słowa chyba nie mogę użyć w tym wypadku – podniosła do góry koc wyjedzony
przez mole – no pięknie – wytrzepała skrawek materiału i obserwowała wzbijające
się w powietrze tumany kurzu.
-Spójrzcie na to pozytywnie –
podsumowała Fan – brak przyzwoitej pościeli oznacza, że całe noce możemy
spędzić na gadaniu.
HyeMin i EunSoo siedziały na
jednym z drewnianych łóżek, które nie prezentowały się aż tak źle. Domek
składał się z dwu średniej wielkości sypialni. Każda z nich zawierała szafę,
niewielki stolik i deskę do prasowania – nie było koszmarnie. Wszystko te meble
zostały oczywiście wykonane z drewna…jakieś milion lat temu. Miały tutaj nawet
dość przyzwoitą łazienkę, chociaż drzwi trochę się nie domykały, ale bądź co
bądź, przynajmniej nie było tam grzyba obrastającego ściany, ani nic równie
obrzydliwego. Wszystkie podchodziły do pomysłu dość entuzjastycznie, nie licząc
Iny, która ostatnio nie była chyba w najlepszym nastroju. Zdaje się, że wciąż
złościła się na siebie po głupiej wpadce na randce z Luhan’em i jego wizytą i
fryzjera.
-Omo, już czas! – krzyknęła
HyeMin, patrząc na godzinę w telefonie – Idziemy na ognisko!
Wszystkie zerwały się z łóżek i
wyszły przed domek ubrane w ciepłe bluzy i dresowe spodnie z logo wytwórni.
Znajdowali się trochę poza miastem, więc gdy wszyscy zebrali się przed głównym
domkiem, Kang Woo i HyeSung, druga instruktorka, poprowadzili ich w stronę
znajdującego się nieopodal lasku, w którym następnego dnia miały odbywać się
ćwiczenia polowe. Na miejscu było już kilku chłopaków, a w tym MoonKyu
i…JongHyun? Co on tam właściwie robił? Znosili z lasu patyki i kawałki drewna,
podsycając delikatnie tlący się ogień. Gdy dostrzegł Fan, Jjong rzucił
drewniane belki na ręce MoonKyu i od razu do niej podbiegł.
-Co tutaj robisz? – stanęła jak
wryta.
-Wziąłem sobie wolne – uśmiechnął
się szeroko – uwielbiam obozy dla trainee!
Ale łgał, nawet ona to wiedziała.
Okej, były ogniska, potańcówki, ale kogo rajcowałyby codziennie ćwiczenia typowe
niemalże jak dla poligonu wojennego? Coś tu śmierdziało, a w całej sytuacji
liderkę najbardziej denerwował fakt, że wciąż nie mogła go rozgryźć. Będąc
zwyczajnie sobą, Fan zrobiła to, co było dla niej typowe. Wyminęła go, po czym
zajęła jedno z miejsc na ułożonych wokół ogniska kłodach, a on stał i patrzył
na nią, kompletnie nie rozumiejąc sytuacji. W ślady liderki poszły EunSoo i Ina
– raperka zwyczajnie za nim nie przepadała, zaś EunSoo czuła w jego obecności
wyraźny niepokój. Jedynie zawsze współczująca HyeMin spojrzała na niego
przepraszająco, jednak również go minęła. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca,
dziewczyny pogawędziły trochę z MoonKyu.
-Wiesz już, kiedy debiutujesz? –
Spytała chłopaka Fan.
-Właściwie, to wciąż nie jest
pewne – wzruszył ramionami – trochę się martwię, coś długo to trwa – nie
dziwiła mu się. Chłopak został trainee prawie równolegle, co Kai i Taemin, a
jednak wciąż nie był w żadnym zespole.
-Nie mogą z ciebie zrezygnować –
powiedziała kategorycznie Fan – jesteś za dobry.
-Mam nadzieję, daję z siebie
wszystko. – odparł lekko przybity.
Naprawdę było jej go szkoda. Nie
tylko ze swoich obserwacji, ale też z opowieści Kai’a i Taemin’a wiedziała, że
chłopak stara się jak nikt, jednak dlaczego jeszcze nie debiutował – cóż, to
wiedział jedynie prezes Yoon, z którym nie należało zadzierać. Pieczono przy
ognisku chleb, kiełbaski, pianki i tym podobne. KangWoo grał na gitarze różne
stare rockowe piosenki Nirvany, Deep Purple, czy Black Sabbath – HyeMin
uwielbiała taką muzykę, dlatego tak bardzo podziwiała choreografa, który często
sprawiał wrażenie, jakby kompletnie nie pasował do tego muzycznego świata. Fan
bacznie obserwowała otoczenie – to czy HyeMin je i jaką ma przy tym minę, czy
Ina nie zamorduje nikogo przez przypadek plastikowym widelcem, a co do EunSoo,
na szczęście nie miała się o co martwić. Miała ochotę na krótki spacer po lesie,
więc wstała i chwilę później ruszyła między drzewa. JongHyun, który ją
obserwował, ruszył za liderką, jednak szedł tak bezszelestnie, że długo nie
zdawała sobie sprawy z jego obecności. Trzymała ręce w kieszeniach, gdy nagle
usłyszała pod stopami trzask gałęzi. Odwróciła się przybierając bojową pozę.
-Spokojnie, to tylko ja –
roześmiał się JongHyun, wyciągając w jej stronę dłonie w uspokajającym geście.
-Zabawne – parsknęła – po co za mną
szedłeś?
-Wiesz… - zaczął lekko zmieszany
– niebezpiecznie jest pałętać się samej w nocy po lesie…
-Tak, zważywszy, że
prawdopodobnie wykupiła go wytwórnia, na pewno zjedzą mnie tutaj dzikie
niedźwiedzie. Nie mogę się doczekać – odparła sarkastycznie zakładając ręce na
piersiach.
-Okej, spaliłem. Chciałem tylko
porozmawiać. – wzruszył ramionami.
-Ups, ja chyba nie chcę – sama
nie wiedziała, dlaczego była na niego zła – o co ci chodzi?
-Bo wiesz, o ile dobrze pamiętam,
to ja ostatnio przyszedłem… obnażyłem swoje serce – o boże, jak poetycko – i
tak jakby… nie wiem na czym stoję.
-Ale pewnie wiesz, że jestem z
Kai’em – ucięła – JongHyun, lubię cię, ale Kai to twój kumpel i na pewno wiesz,
że mu się podobam i… chyba jestem jego dziewczyną – świetnie, sama nawet nie
wiedziała, czy ze sobą są, jakie to typowe.
-Serce nie sługa – skwitował dość
lekkim tonem, ponownie wzruszając ramionami.
-No tak, ale istnieje coś takiego
jak lojalność wobec przyjaciół – nie dawała za wygraną.
-Dobra, widzę, że nie odpuścisz.
Możemy więc po prostu się przejść?
Zawahała się.
-No dobrze.
Nie mówiąc nic, po prostu zaczął iść koło niej. Nie
próbował złapać jej ręki, odzywać się, tłumaczyć czy robić żadnej z tych
innych, bezsensownych rzeczy, którymi tylko mógłby stracić w jej oczach. Szli
przez chwilę w kompletnym milczeniu, gdy nagle oboje złapali się na tym, że
otworzyli buzie i chcieli coś powiedzieć.
-Ty pierwsza – odchrząknął
starszy.
-W porządku – nawet nie próbowała
oddać mu pierwszeństwa – Doceniam, że mnie lubisz ale… powiem to od razu. Kai
mnie przed tobą ostrzegał, a ja mu ufam. W końcu jest moim chłopakiem.
-Rozumiem – JongHyun spuścił
głowę – to całkiem logiczne – w tej chwili sam łapał się na tym, że nie
wiedział, czy ma teraz do czynienia z grą, czy prawdziwymi uczuciami.
-Nie powiesz nic więcej? –
spytała patrząc na niego badawczo. Naprawdę chciała wiedzieć, o co mu chodzi,
jednak wiedziała też, że nie zostawi Kai’a.
-Chyba nie – wzruszył ramionami,
a po chwili na twarz wrócił mu uśmiech. Jak gdyby nigdy nic. Fan sama nie
wiedziała, czy powinna się z tego cieszyć, czy raczej martwić się jego reakcją.
***
Następnego dnia HyeMin obudziło
ciche pukanie do drzwi domku. Dziewczyny jeszcze spały, a ją wyrwać ze snu był
w stanie nawet najmniejszy szmer. Nic dziwnego, że zasypiała ze zmęczenia w
ciągu dnia, jednak teraz poczyniła pewien postęp – wreszcie cokolwiek jadła.
Podeszła do drzwi całkowicie zaspana, drapiąc się po głowie i obciągając
szeroką koszulkę na przykrótkie spodenki. Jeszcze nie zdążyła otworzyć w pełni
przymrużonych oczu, a gdy nacisnęła klamkę drzwi, do domku wparowali Kris,
Luhan, Tao, Kai i Xiumin. Przeszli obok niej jak tornado, a ona tylko
zamlaskała zaspana. Xiumin poczochrał jej włosy wskazując na nią palcem.
-Ale śmiesznie wyglądasz –
zachichotał – zaspana panda, he – tutaj Tao obdarzył go spojrzeniem w stylu
„wszystko widzę”, na co Xiumin wzruszył ramionami i walnął się na kanapę, a
raczej coś, co miało nią być.
Brunet podszedł do HyeMin i
delikatnie pocałował ją w czoło.
-Pora wstać – mruknął jej do
ucha, na co ona mimowolnie odpowiedziała uśmiechem. To było jak reakcja
bezwarunkowa. Inaczej zwyczajnie się nie dało.
Pierwszym co zrobił Kris, było
zajrzenie do ich prowizorycznej lodówki, w jeszcze bardziej prowizorycznej kuchni,
jeśli tak można było to w ogóle nazwać.
-Wiedziałem, że tak będzie –
mruknął lider ze swoją zwyczajną, znudzoną miną – zjadłbym kurczaka.
-Przecież kurczak nie jest w
twoim stylu – zachichotał siedzący na kanapie Xiumin, na co Kris zgromił go
wzrokiem. Minseok miał tego dnia wyraźnie dobry humor.
Kai zajrzał dyskretnie do pokoju
HyeMin i Fan, gdzie ujrzał coś, czego nie do końca się spodziewał. Co jak co,
ale swoją ukochaną w trakcie snu wyobrażał sobie raczej jako uroczego aniołka –
tak bardzo się pomylił. Zobaczył liderkę leżącą z jedną nogą zwisającą smętnie
z łóżka, przykrytą tylko do połowy i dodatkowo rozczochraną z lekko uchylonymi
ustami. Widząc ten dość nietypowy obraz zaśmiał się, bo chyba nie mógł
zareagować na to w inny sposób. Nie chcąc jej budzić, zwyczajnie zamknął drzwi
do pokoju i zebrał się ze wszystkimi w kuchni. Luhan stał przy blacie,
obejmując Inę, która opierała głowę o jego ramię i chyba znowu zasnęła.
-Mówiłem, że przychodzenie tutaj
o siódmej rano to zły pomysł – skwitował Kai – spójrzcie na nie – wskazał
dłonią kolejno na zaspane Inę i HyeMin oraz stojącą smętnie EunSoo.
-Nie ma Sehuna? – spytała robiąc
zbolałą minę.
-Ma dzisiaj jakąś ważną sesję
zdjęciową, której raczej nie mógł przełożyć. Nie mówiliśmy mu nawet, że
jedziemy, bo chyba by się rozpłakał – Xiumin uśmiechnął się do niej
współczujący – wrażliwy ten nasz maknae!
-Co tak właściwie tutaj robicie?
– spytała po chwili HyeMin, która jako jedyna w miarę zaczynała ogarniać
sytuację.
-Właściwie, mamy dzień wolny –
podsumował Kris – ale nie możemy brać udziału w ćwiczeniach obozowych – dodał
lekko zawiedziony – więc… po prostu posiedzimy sobie tutaj, podczas gdy wy
będziecie dawać z siebie wszystko na treningach.
-Zabawne – Ina zmarszczyła
groźnie nos, na co Luhan zareagował śmiechem.
-No nic, szykujcie się, za
godzinę śniadanie – skwitował Tao, patrząc na nie rozbawiony.
-Ciekawe, jak mamy się ubierać,
skoro wszyscy tu stoicie – EunSoo popatrzyła na nich z dezaprobatą.
-Ale nam to naprawdę nie
przeszkadza – Kris założył nogę na nogę, przyjmując wygodną pozę na kanapie.
Ina odchrząknęła i zniknęła w
łazience pierwsza. Ostatnio często miała humory. Luhan powiódł za nią wzrokiem trochę
zmartwiony, ale zanim się zorientował, HyeMin złapała go za nadgarstek, a on
nawet nie zdążył zareagować. Trzymając go dziewczyna podeszła do Krisa i
XiuMina, dosłownie zganiając ich z kanapy.
-Wy – spojrzała na nich ze
zdecydowaniem – czekacie przed domkiem. Macie tam krzesełka, stolik, dacie
sobie radę, nie jest zimno - przeniosła
wzrok na Tao, który stał na środku pokoju z triumfem wypisanym na twarzy – Ty –
uśmiechnęła się – też wychodzisz.
-Ale jak to? – zrobił
naburmuszoną minę – To nie fair. Jestem twoim chłopakiem!~
Spojrzała na niego spode łba, a
ten rozumiejąc, że chyba nie ma na co liczyć, również wyszedł przed domek. Gdy
chłopcy zniknęli, HyeMin stanęła na środku kuchni, i klasnęła w dłonie.
-Wstajemy! Śniadanie za pół
godziny!
EunSoo zasalutowała uśmiechnięta.
Zamierzała bawić się dobrze nawet bez Sehun’a. Lubiła maknae za jej radosne
usposobienie, czym czasami bardzo przypominała Fan. Z kolei ona i Ina zawsze
były tymi humorzastymi. Teraz czekało ją
najtrudniejsze zadanie – obudzenie Fan. Brunetka weszła do ich pokoju, wciągając głośno powietrze i
przygotowana praktycznie na wszystko. Potrząsnęła lekko ramieniem liderki.
-Fan.. – powiedziała cicho,
delikatnym głosem. Nie ruszyła się nawet. – Fau? –powtórzyła głośniej i cudem
uniknęła ręki, która prawie uderzyła ją w twarz.
-Spadaaj Jjong… nie widzisz, że
śpię? – A to ci heca. Tego HyeMin się nie spodziewała.
-WSTAWAJ NATYCHMIAST, ZOSTAŁO 20
MINUT – krzyknęła, zaciskając ręce w pięści.
Fan podniosła się, mlaskając
głośno. Zamrugała lekko skołowana, po czym odruchowo wygładziła puchate włosy,
które w tej chwili wyglądały jak lwia grzywa, ponieważ poprzedniego dnia ich
nie wysuszyła.
-Nazwałaś mnie JongHyun’em –
Hyemin założyła ręce na piersi – Laska, co to ma być?
-Ja? Nie, na pewno nie – fau
broniła się z zakłopotaną miną.
-Okej, później mi powiesz.
Zbieraj się. Na pewno nie obrażasz mnie bez powodu – puściła jej oko.
HyeMin stanęła do niej tyłem,
zsunęła z tyłka spodenki i założyła czarne legginsy. Chyba szybko pozbyła się
kompleksów. I dobrze, wreszcie zachowywała się jak normalna dziewczyna. Szeroką
koszulkę do spania zmieniła na t-shirt z logo wytwórni, na który zarzuciła
skórzaną kurtkę, a po chwili schyliła się, by zawiązać białe air maxy. Związała włosy w koński ogon i wybiegła przed
domek. EunSoo i Fan stały przy dużym lustrze, obie poprawiając szminki – z
ładnych ust nie zrezygnowałyby nawet gdyby świat się zawalił. Ina założyła na
głowę kaptur i schowała ręce do kieszeni, jednak gdy wyszła przed domek i
ujrzała Luhana, natychmiast się uśmiechnęła. Ten chłopak był dla niej jak lek.
Wszyscy ruszyli na śniadanie, w
stronę głównego budynku, na którego tyłach znajdowała się ogromna jadalnia.
Wyglądali jak jakaś super drużyna i brakowało za nimi tylko eksplozji tak
typowej dla tych wszystkich filmów akcji. Przekroczyli próg stołówki i zajęli
miejsce przy największym stole. EunSoo wzięła tylko kawę – nie miała zwyczaju
jadać śniadań, za to Fan od razu ruszyła w stronę tostera, przynosząc po chwili
całą porcję grzanek. HyeMin przez chwilę sączyła spokojnie herbatę, jednak
kierowana badawczym spojrzeniem Tao, które mówiło, że wciąż ma ją na oku,
ruszyła po jajecznicę. Ina i Luhan zajadali się mandarynkami, karmiąc się
nawzajem. Fan nie mogła wyjść z podziwu, jak bardzo raperka zmienia się w jego
obecności. Naśladując ich Xiumin próbował nakarmić mandarynką Kris’a, co
spotkało się z głośnym protestem lidera.
-Ej, to moja grzanka – krzyknęła
Fan, uderzając Kai’a po dłoni – zrób sobie swoją!
-Ale masz ich tak dużo –
powiedział urażony.
-Są moje – zawarczała, po czym
zabrała się do ich pochłaniania.
HyeMin skończyła swoją
jajecznicę, dopijając wcześniej zrobioną herbatę z cytryną. Siedzieli spokojnie
przy stole i oczywiste było, że przyciągają spojrzenia innych trainee, które
raczej nie należały do przychylnych. Na środek jadalni wyszedł Kang Woo i
odchrząknął głośno.
-Jak wczoraj mówiłem, pierwsze
zajęcia zaczynają się o dziesiątej. Zostaniecie podzieleni na grupy, a rozpiskę,
kto zaczyna od jakich zajęć, umieścimy niedługo na tablicy ogłoszeń.
Fan złapała HyeMin na tym, że
zwyczajnie się zapatrzyła i machnęła jej ręką przed nosem.
-Stara, trochę godności –
mruknęła liderka.
Fan spojrzała na zegarek.
-No, czas się zbierać – zwołała
dziewczyny – Upsi, szkoda, że nie możecie z nami iść – spojrzała przepraszająco
na chłopców.
-Jeszcze się zobaczymy, Kim Fan –
Tao rzucił w jej stronę rozbawione spojrzenie.
Gdybyście widzieli jej minę, gdy
dowiedziała się, że wszystko to było jedynie podstępem i zajęcia z tańca mieli
prowadzić Luhan i Kai, zaś z rapu Kris i Tao. Nikt nie wiedział jednak, co
robił tutaj Xiumin. Chyba zwyczajnie mu się nudziło i nie chciał zostawać w
domu z Chen’em, który ostatnio robił wszystkim jakieś ciągłe psikusy.
~~***~~
Hahahaha! Cudowne! Dziewczyny bawią mnie strasznie xD ale za to JongHyun zaczyna mnie iryować :( no ale cóż czekam co będzie w następnych cześciach :3 (a tak wgl to bardzo się ciesze, że napisałaś coś o Xiumin'ie :3 zaraz po Kai'u to mój ulubieniec z EXO :3 )
OdpowiedzUsuńCudowne! Zresztą jak zawsze xD Czekam na jakąś "większą akcje" haha. Uwielbiam moment, kiedy wyobrażałam sobie dziewczyny wstające z łóżka. :D Fan i Jong, dobrze że tak postąpiła, bo ona ma zostać przy Kaiu <3 Życzę weny
OdpowiedzUsuń~RIN
Naprawdę świetny rozdział czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Twoje opowiada są takie fajne, że z przyjemnością je czytam :) A kiedy będzie jakaś recenzja?
OdpowiedzUsuńAle u nich szybko mija czas XD Mam wielka ochotę na jakąś intrygę między Fan, JongHyunem i Kaiem ^ ^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane