sobota, 27 lipca 2013

Elfen Lied - recenzja anime

Lucy wyglądem przypomina istotę ludzką, ale z jednym wyjątkiem- z jej głowy wyrastają rogi. Należy ona bowiem do gatunku zwanego Diclonius. Istoty te posiadają nadprzyrodzone moce, dzięki czemu mogą zostać użyte jako broń przeciwko całej ludzkości. Lucy ucieka z laboratorium, w którym jest przetrzymywana, zabijając przy tym wszystkich jego pracowników. Trafia do świata przeciętnych ludzi, jednak nie pamięta nic ze swojego poprzedniego życia. Spotyka tam dwójkę przyjaciół, którzy postanawiają się nią zaopiekować. Yuka i Kouta przyjmują ją do siebie, co stanowi początek całej historii.

Jeśli chodzi o fabułę, jest to coś nowego. Z mojego punktu widzenia pomysł jest świeży, bo pomimo tego, że przepadam za anime typu gore, z czymś podobnym jeszcze nigdy się nie spotkałam.  Akcja rozwija się równomiernie, w miarę upływu czasu. Jeśli chodzi o natężenie wątków i wydarzeń w czasie, wszystko to jest stonowane, i chyba nie ma tu żadnych ogromnych zwrotów akcji. Źli pozostają złymi, dobrzy dobrymi. Mamy tutaj jeszcze ambaras w postaci głównej bohaterki, która posiada dwa alter ego...ale co z tym fantem zrobić? Lucy trafia do domu Kouty nie znając praktycznie ludzkiego języka, ani żadnych typowo człowieczych zachowań. Zostaje wychowana dosłownie od zera. W zasadzie jest ona tykającą bombą, z której mocy Yuka i Kouta nie zdają sobie jeszcze sprawy, przez co nie chcą wydać Lucy ścigającym ją policjantom i naukowcom. Dużo krwi, flaków, latających kończyn, czyli fani gore będą zadowoleni. Trudno jest ocenić mi, czy anime faktycznie było tak brutalne, ale poodrywane ręce, nogi czy głowy podrygujące po raz ostatni w kałuży krwi, to chyba trochę nie w moim stylu, chociaż nigdy nie stroniłam od brutalnych serii. Niestety, pomimo ciekawego pomysłu, jest kilka rzeczy, które wydały mi się mocno irracjonalne. Pomińmy fakt, że cała ta historia jest fikcją, więc może stać się tu wszystko, ale są fakty które bardzo mnie skonfundowały. Mamy do czynienia z Lucy, istotą typu Diclonius, jak nam się na początku wydaje jedyną istotą tego gatunku. Co się później okazuje... pojawia się druga. Byłoby w porządku ale... jest i trzecia. W tej sytuacji idealnie sprawdza się stare powiedzenie, że troje to już tłok. Naturalnym byłoby, gdyby Lucy posiadała jednego wroga swojej rasy i wtedy wszystko trzymałoby się kupy. Teraz, nie dość, że dwie bohaterki walczą między sobą, w ostatnich odcinkach pojawia się trzeci, żądny krwi osobnik i robi rozróbę. Niestety, co za dużo to nie zdrowo, a przynajmniej w moim odczuciu. 

Jakby jednak nie patrzeć... Lucy stara się być człowiekiem, a Kouta i Yuka stają się jej bliskimi. Anime po raz kolejny pokazuje nam, że powodem, dla którego inne istoty stają się bezwzględne i żądne krwi jest ludzkie okrucieństwo. To ludzie uczynili z Lucy prawdziwego potwora.  Bohaterka od początku do końca targana jest przez sprzeczne uczucia. Tlą się w niej zarówno chęć mordu, jak i typowe ludzkie odczucia, takie jak wiara i empatia.  Wątek Lucy rozwija się bardzo zgrabnie, przez co możemy zobaczyć iż tak naprawdę nie jest ona istotą złą do szpiku kości. Jest jedynie skrzywdzona i straciła wiarę w dobro. Dzięki swojej drugiej osobowości będzie mogła znów tą wiarę odzyskać. Yuka i Kouta również stanowią przykład prawych obywateli kraju kwitnącej wiśni. Przygarniają przybłędę, tworzą dla niej prawdziwy dom... a później przygarniają jeszcze dwie inne osoby. Rozumiem, że mają dobre serca, ale niestety tutaj pojawia się kolejny wątek, który wydał mi się co najmniej dziwny. Ratują znalezioną na plaży dziewczynę, jasne, czysto ludzki odruch i chęć pomocy, ale żeby po jakimś czasie studenci tworzyli z domu przedszkole? .

Co jeszcze mnie tutaj ruszyło? Wątek miłosny, bo jak widać, pomimo tego, że jest to anime typu gore, historia zawiera chyba w sobie wątki z każdej beczki. Pomiędzy dwójką studentów rodzi się uczucie, które delikatnie kiełkuje tylko po to... żeby mężczyzna wybrał na swoją miłość kogoś, kto zabił mu rodzinę, a później na jego oczach wymordował połowę miasteczka? No cóż, co kto lubi.

Przejdźmy jednak jeszcze raz do pozytywów, bo pomimo ciekawej fabuły anime może poszczycić się soundtrackiem. Opening jest wyjątkowo klimatyczny. Słuchając go czujemy niepokój, ciarki, wszystkie te emocje, które powinny towarzyszyć produkcjom zawierającym elementy grozy. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o endingu. Piosenka jest bardzo przyjemna ale trochę...z kosmosu? Całość serii trzyma nas w stanie konsternacji, oczekiwaniu co jeszcze złego może się stać, a pod koniec każdego odcinka atakowani jesteśmy wesolutką pioseneczką o miłości. 

Jak do tej pory, moje zdanie na temat anime wydaje się bardzo nierównoznaczne, więc czas na krótkie podsumowanie. Wszystko w tym anime jest dla mnie sprzeczne i spójne jednocześnie. Pomimo tego, że każdy wątek czy bohater ma w sobie rzeczy które podobały mi się i które mi się nie podobały, jednak przeważają tutaj pozytywy. Historia jest ciekawa, bohaterowie również, muzyka piękna, chociaż momentami odnosiłam wrażenie, że wszystko jest przedobrzone. Nie mam na temat tego anime równoznacznej opinii, gdyż na zmianę uważałam je za świetne i słabe. Dopiero po obejrzeniu całości mogłam rozważyć za i przeciw żeby stwierdzić, że tak naprawdę "Elfen Lied" jest serią udaną. Anime bardzo mi się podobało, nawet pomimo wspomnianych przeze mnie wcześniej minusów. Jakby nie patrzeć, wszystko to jest kwestią niezwykle subiektywną i to co mogłoby nie podobać się mnie, komuś innemu może wydać się strzałem w dziesiątkę. Jest akcja, krew, chociaż momentami jest jej trochę za dużo, wszystko wbrew pozorom trzyma się kupy na jak najwyższym poziomie. Czy będę chciała wrócić do anime "Elfen Lied"? Chyba tak, choć nie jestem stuprocentowo pewna.Czy pojawiają się tutaj myśli, do których powinniśmy się odnieść? Oczywiście. Każdy z nas zasługuje na drugą szansę, bez względu na to, jakie błędy popełnił.  


Dobranoc~

Szybki review - druga połowa lipca

Hej kochani ^_^. Po raz kolejny pragnę was przeprosić za zwlekanie ze scenariuszami, ale w poniedziałek wyjeżdżam znów, więc mam prawdziwe urwanie głowy. Do scenariuszy potrzeba jednak spokoju, chwilki przemyślenia i inwencji twórczej, więc obiecuję, że wezmę się za nie jak tylko wrócę. Do czasu następnego wyjazdu będę dodawała więc notki, które nie wymagają ode mnie aż tyle weny i przemyśleń, a jedną z nich będzie ta teraz, a mianowicie: Odkąd wyjechałam pojawiło się kilka nowości, które chciałabym wam przybliżyć. Co więcej, chciałabym poznać też wasze zdanie na ich temat, a więc nie zwlekając: Do dzieła!

F(x) - Rum Pum Pum Pum

Na powrót swojego ukochanego zespołu, fani F(x), a w tym ja, czekali ponad rok. Czy było warto? Myślę, że tak. Piosenka w porównaniu do wcześniejszej twórczości tego zespołu wydaje się być dość stonowana i w jednym rytmie, ale bardzo mi się podoba. Wpada w ucho i ma w sobie coś uzależniającego, pomimo tego iż nie daje tak po uszach. Jak wyglądają dziewczyny? Pięknie. Moją uwagę najbardziej zwróciła Sulli, której stylizacja zdecydowanie najbardziej mi podpasowała. Co więcej, po raz pierwszy spodobała mi się Victoria. Czarne włosy są dość częstym wydaniem, w którym dane jest nam oglądać Lunę, ale uważam to za jak najbardziej udany look. Co mnie zdziwiło? Czerwone włosy Krystal! Siostra Jessici z SNSD wygląda tutaj jak wyjątkowo śliczna poziomka. Coś na temat Amber? Jak zawsze świetna. Teledysk tradycyjnie kręcony jest w studio, więc jak widzimy, SM nie zafundowało nam nic nowego. Piosenka naprawdę fajna, rap Amber świetny, całość bardzo zgrabnie się klei i daje bardzo pozytywne wrażenie.

BTS- We are bulletproof part.2

Bez bicia przyznam się, że gdy pojawił się pierwszy singiel BTS, zastanawiałam się, o co tak naprawdę ten cały szum wokół nich. Niestety, żeby to zrozumieć, potrzebowałam drugiego singla. Mówiąc bardziej czy mniej kolokwialnie: Piosenka i teledysk są zajebiste. Dopiero teraz zrozumiałam całe uznanie wokół nich i myślę, że będę śledzić ich poczynania. Naprawdę, kawał dobrej roboty. Na temat członków zespołu nie mogę się jeszcze wypowiedzieć, gdyż nie znam ich zbyt dobrze, ale po tej piosence mam nadzieję, że moja przygoda z twórczością BTS będzie długa i udana.

B.A.P - Hurricane

Jaka była moja pierwsza reakcja? Otóż taka: CO TO KU*WA JEST? Piosenka zaskoczyła mnie od samego początku, ponieważ całkowicie odrywa się od kanonu muzyki, jaką tworzyli B.A.P. Za pierwszym razem wyłączyłam teledysk w połowie. Nie mogłam dosłownie zdzierżyć piosenki, chociaż po kilku przesłuchaniach nie była już taka zła. Niestety, chyba jednak nie ocenię jej pozytywnie. B.A.P zdecydowanie bardziej pasuje mi w swoim agresywnym wydaniu, które pokochali od samego początku fani. Osobiście mam cichą nadzieję, że chłopcy wciąż będą tworzyć single takie jak "Power" czy "One Shot" a dubstepowe "Hurricane" odejdzie w zapomnienie. Zupełnie nie rozumiem konwencji, w której stworzono nowy klip i piosenkę, ale komuś tam się pewnie podoba. Jak już wspomniałam, po kilku przesłuchaniach da się ją przeżyć, jednak mam nadzieję, że więcej takich wybryków nie będzie.

Infinite - Destiny

Fanką infinite stałam się dzięki ostatniemu singlowi. "Man In Love" było naprawdę kochane i urocze, więc z niecierpliwością czekałam, co Woolim Ent zafunduje nam tym razem i myślę, że się nie zawiodłam. Pomimo tego, że wszystko może zdawać się lekko monotonne, chłopcy trzymają klasę i stworzyli kolejną świetną piosenkę w swoim stylu. Im więcej jej słucham, tym bardziej mi się podoba. Myungsoo, Dongwoo, Hoya, WooHyun,Sunggyu, Sungyeol i SungJung, wszyscy wyglądają świetnie. Styliści odwalili kawał dobrej roboty i za stroje chłopaków mogłabym śmiało uścisnąć im dłonie. Jestem na tak.

AOA -  Moya

Po wariackim "Elvisie" i uroczym "Get Out" ciekawiło mnie, jakie wydanie jeszcze AOA może nam pokazać. "Moya" jest bardzo spokojnym, stonowanym, ale ładnym singlem. Nie zawiodłam się, chociaż piosence brakuje tego czegoś, co porwałoby mnie tak, jak zrobiły to poprzednie dwa single. Mimo wszystko bardzo pozytywnie i bardzo jestem ciekawa rozwoju kariery dziewczyn ^^.

Kim Hyun Joong - Unbreakable (ft. Jay Park)

O tym mogłabym mówić bardzo długo. Aż wstyd, ale przez wyjazd nie byłam w stanie zauważyć tego comebacku i obejrzałam teledysk dopiero wczoraj. Co pierwsze nasuwa mi się na myśl? Nie mogli stworzyć bardziej idealnego duetu w całym kpopie i internetach. Kim Hyun Joong to artysta dzięki któremu wkręciłam się w koreański świat i pomimo wielu nowych zespołów wciąż z niecierpliwością śledzę jego poczynania, bo zawdzięczam mu to wszystko. Jak więc już wspomniałam, nigdy nie spodziewałabym się akurat takiego duetu, gdyż jest on absolutną perfekcją. Piosenka niesamowicie mi się podoba, gdyż łączy w sobie dwie najlepsze rzeczy: Rap Jay Park'a i głos Hyun Joong'a. Ma w sobie to coś. Chociaż nie jest typowym wpadającym w ucho utworem, zostaje w pamięci na długo. Teledysk jest ciekawy, inny. Wszystko jest na jak najwyższym poziomie. Brak mi słów i jestem zakochana. A co stanowi idealne dopełnienie całości? ABS'y wspomnianych wcześniej dwóch panów.  Jest to zdecydowanie mój ulubiony comeback ze wszystkich dzisiaj wymienionych, jestem absolutnie oczarowana. Jest swag, jest moc, jest perfekcja!

EXO - Wolf (drama ver.)

Po świetnym albumie wszyscy fani Exo zaczęli zacierać ręce na drama version teledysku do "Wolf'a". MV prezentuje nam pozostałe single z płyty, a między innymi "Heart Attack" i "Black Pearl". Jest świetne i bardzo mi się podoba, szkoda jednak, że tak krótkie. Historia niby jest, ale nie do końca rozwinięta. Gdy słyszę słowa "drama version" nasuwa mi się na myśl kilkunastominutowy teledysk, do których przyzwyczaiła nas taka T-ara, a tutaj dostajemy zaledwie 4 minuty i wilczą historię w pigułce. Bardzo skondensowanej pigułce. Teoretycznie super, ale niestety mało Ulfa w Ulfie. Oglądamy mv i kiedy dochodzi do punktu kulminacyjnego ono nagle się kończy, zanim tak naprawdę cokolwiek zdąży się stać. Historia zawiera wstęp, który zajął większość teledysku tak jakby na rozwinięcie i zakończenie zabrakło już czasu.Niby wszystko jest, a jednak niedosyt pozostaje.

Jeśli chodzi o powroty, które mnie zainteresowały, to chyba byłoby na tyle. Wiem, że wielu z moich czytelników nie słucha kpopu, mimo wszystko jestem ciekawa jak wam się spodobały przygotowane przeze mnie kawałki i ich mini-recenzje? Zapewne widzimy się dzisiaj wieczorem, gdyż zrecenzuję anime "Elfen Lied" :)




piątek, 26 lipca 2013

Wróciłam!

Hej Hej~ Jak wam wspominałam ostatnim razem, byłam w krainie makaronu! Opowiadania byłoby wiele, więc najprościej będzie zafundować wam z tego wyjazdu fotorelację : D Powiem tylko, że chyba przez miesiąc nie tknę makaronu i nektarynek! Wyobraźcie sobie jeść naprawdę sporą porcję pasty na dwa posiłki w ciągu dnia, a na śniadanie codziennie jeść croissanta z czekoladą! Jedzenie było przepyszne, jednak chyba czeka mnie teraz kilka dni głodówki, bo pomimo jego cudownego smaku niestety nie czuję się po nim najlepiej. Podziwiam więc włochów, którzy fundują sobie takie posiłki dzień w dzień bo ja po 10 dniach już wysiadam. Czas jednak na porcję zdjęć:

Wenecja~
Epickie weneckie pocztówki z kotami!
open your peeepsi now~~





Plac Świętego Marka






pompeje!











Co mogę powiedzieć o tym wyjeździe? Jestem ogromnie zadowolona. Kupiłam dużo fajnych rzeczy, poznałam świetnych ludzi, zobaczyłam piękne miejsca!~Największym zaskoczeniem była chyba dla nas wycieczka do Rzymu podczas której na początku w cieniu było 41 stopni, a dwie godziny później zrobiło się zimno i zaczął padać grad ^^  Napisałabym więcej, ale jestem okropnie zmęczona, a w poniedziałek wyjeżdżam znowu, więc swoją sytuację mogę określić jednym stwierdzeniem: Z walizki do walizki. A wam jak mijają wakacje? Trzymajcie się!


niedziela, 14 lipca 2013

Queen In Hyun's man - recenzja dramy

"Czy osoba, która zna swoje przeznaczenie może żyć szczęśliwie?
 Najzabawniejsze, że przyszłość stała się dla mnie teraźniejszością"


Drama "Queen In Hyun's man" liczy 16 odcinków. Była nadawana przez telewizję tvN od kwietnia do czerwca 2012 roku.  Łączy w sobie wszystko to, co lubię najbardziej: historię, podróże w czasie i romans.

Główna bohaterka, Choi Hee Jin jest początkującą, nieznaną jeszcze aktorką. Los się do niej uśmiecha, gdyż dostaje rolę w nowej dramie historycznej, gdzie grać ma królową In Hyun. Kim Boong Do jest z kolei urzędnikiem z Ery Joseon, który zostaje oskarżony o zdradę. Poprzysiągł on służyć wiernie zdetronizowanej królowej In Hyun, tak by kiedyś mogła odzyskać należną jej władzę. Pewna oddana urzędnikowi i zakochana w nim gisaeng* prosi buddyjskiego mnicha, by ten sporządził dla Boong Do talizman. Owy podarunek ma za zadanie chronić go przed śmiercią, jednak będzie to niosło za sobą nieodwracalne skutki. Talizman sprawia, że Kim Boong Do przenosi się do współczesnego Seulu w roku 2012, a tam spotyka Hee Jin, która wciela się w rolę królowej In Hyun w nowej dramie. Co z tego wyniknie? Sami zobaczcie!


Pod względem fabuły, drama idealnie wpasowuje się w mój gust, gdyż kocham opowieści zabarwione historią. A szczególnie miło mi się je ogląda, jeśli właśnie taki nieogarnięty osobnik z XVII wieku przenosi się do współczesności. Na początku jest zabawnie, bo boi się samochodów, nie umie używać komórki lub jak to czasem bywa, wymachuje mieczem. Kiedy jednak nauczy się życia w naszym świecie, jest najbardziej idealnym mężczyzną.Drama wprowadziła nas w ciekawe aspekty historii ery Joseon, przybliżając nam jedną z najbardziej przebiegłych walk o tron w historii Korei. Drama nie jest przesłodzona, za co ogromny plus.


Główna bohaterka, Choi Hee Jin grana przez Yoo In Na ogromnie przypadła mi do gustu. Dziewczyna ma bardzo ulzzangowy typ urody, jest przepiękna. Tej buzi nie da się nie kochać. Jeśli chodzi o samą bohaterkę, jest bardzo fajna. Dziewczyna z ogromną charyzmą, sercem pełnym uczuć i przede wszystkim szczera. Co najbardziej mi się w niej spodobało? To, że nie czeka jak kozioł ofiarny, ale bierze sprawy we własne ręce, a szczególnie jeśli chodzi o uczucia. Nie boi się zrobić pierwszego kroku i to jest świetne. Nie było ani jednego momentu, w którym ta bohaterka by mnie zirytowała i ani razu nie pomyślałam o niej źle. Jest to jedna z najbardziej naturalnych ról żeńskich w dramach. Gra aktorki była bardzo naturalna, płynna. Całkowicie bez zarzutu. Od teraz będę śledzić aktorskie poczynania Yoo In Na, ponieważ bardzo chcę zobaczyć ją również w innych dramach, gdyż wydaje mi się, że będzie świetna. Zdecydowanie zasługuje ona na to, by być rozpoznawaną. Jeszcze raz: przepiękna!


Jeśli chodzi o głównego bohatera męskiego, z góry uprzedzam lawinę uczuć i niepohamowany fangirling. Myślałam, że bohater męski w dramie historycznej nie jest w stanie zaskoczyć mnie już absolutnie niczym, a jednak się pomyliłam! W przeciwieństwie do przybyszów z przeszłości, których mogłam obejrzeć w Rooftop Prince czy Faith, on był kompletnie inny. Zaradny, bardzo szybko się uczył. Cechowała go ogromna taktowność i spokój, a przede wszystkim bardzo kochające serce. Kim Boong Do jest typem bohatera, który umie odnaleźć się w każdej sytuacji i z czystym sumieniem powiem, że był to najbardziej idealny bohater dramy historycznej jakiego dane było mi spotkać. Niekwestionowany ideał. Co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Idealna chemia pomiędzy  Boong Do i Hee Jin. Czytałam, że podczas kręcenia dramy ta dwójka została parą, wiec to tłumaczyłoby ich perfekcyjne dopasowanie. Drama pokazuje nam jednak trochę przykrą prawdę. Mężczyźni tak idealni jak Kim Boong Do w zasadzie nie istnieją, a jeśli już to ukrywają się gdzieś w innej erze, a relacja z nimi będzie wiązała się z ogromnym ryzykiem, które jak później się przekonamy warto podjąć, gdyż miłość takiego mężczyzny nigdy nie wygasa.

Jeśli chodzi o soundtrack, na moje nieszczęście nie jest on zbyt bogaty.Bardzo, bardzo nad tym ubolewam. Ma kilka piosenek, które niewielką ilość utworów nadrabiają jakością, gdyż tą przepiękne. Co poza tym? Cudowne stroje, charakteryzacje, scenografia i scenariusz. Najbardziej idealni główni bohaterowie na świecie. Drama bardzo chwyta za serce. Jest poruszająca, a główny bohater przyprawia mnie o dreszcze już od pierwszego odcinka. Ogląda się to z ogromną przyjemnością. Drama zajęła mi może 3 dni, bo jak najdłużej chciałam przeciągnąć jej oglądanie. Bardzo trudno jest rozstać się z czymś tak cudownym, o czym długo będziesz pamiętać, a niestety czas spędzony z dramą "Queen In Hyun's man" i jej bohaterami dosłownie przeleciał mi przez palce i czuję teraz pustkę. Drama bardzo, bardzo, bardzo mi się podobała i zdecydowanie była to jednak z lepszych, które oglądałam. Zauważyliście pewnie, że w recenzji wielokrotnie użyłam słowa "idealny" i nie bez powodu, bo właśnie to słowo najlepiej opisuje dramę "Queen In Hyun's man".

*Gisaeng- koreański odpowiednik gejszy

A TERAZ KRÓTKIE OGŁOSZENIA PARAFIALNE:

Kochani, jutro wyjeżdżam na 12 dni do Włoch, więc przepraszam najmocniej wszystkich, którzy zamówili u mnie scenariusze, ale obiecuję, że dodam je jak wrócę. W tej chwili jestem w trakcie pisania, jednak pakowanie wciąż na mnie czeka, bo jestem w totalnej rozsypce. 25 lipca wracam do was, więc mniej więcej w tym czasie możecie spodziewać się realizacji scenariuszy :) Dziękuję za wszystkie miłe komentarze na blogu nie tylko pod opowiadaniami ale i recenzjami. Jesteście świetni, trzymajcie się~!

sobota, 13 lipca 2013

Kpopowy review~ czerwiec/lipiec

Czyli krótko o tym, co w ostatnim czasie mnie zainteresowało~ Jeśli nie znajdą się tutaj piosenki, które wam przypadły do gustu, to proszę piszcie w komentarzach! Zacznijmy więc:

A Pink - No No No

Tak, tak, tak. Zdecydowane tak. Moja przygoda jeśli chodzi o sympatię do zespołu A Pink nie była zbyt ciekawa, ale tą piosenką dziewczyny całkowicie zdobyły moje serce.  Wszystkie wyglądają przepięknie, możemy cieszyć się cudownym głosem EunJi i przeuroczym układem tanecznym. Jeszcze raz, 3 razy tak. Ogromnie przypadł mi do gustu ten comeback i mam nadzieję, że pozostanę z tym zespołem jeszcze długo, bo z dnia na dzień dziewczyny coraz bardziej mnie do siebie przekonują. Oby tak dalej!

4Minute - Is it poppin?

Już poprzednie mv, do piosenki "What's your name" wywołało sporo kontrowersji i wielu tradycyjnym fanom zespołu się nie spodobało. Tutaj 4minute powracają w zdecydowanie bardziej dziewczęcej wersji. Piosenka jest lekka i wakacyjna. Nie przepadam za takim klimatem, ale ten kawałek bardzo mi się spodobał. Jest przyjemny, wpadający w ucho. Zdecydowanie tak. Zawsze darzyłam 4minute wielką sympatią, więc większość rzeczy, które wychodzą spod ich skrzydeł zwyczajnie mi się podoba. Teoretycznie mogło być lepiej, ale mnie nie zawiodły. Czy podoba mi się 4minute w słodkiej wersji? TAK!

Girl's Day - Female President

Poczynania tego girlsbandu śledzę praktycznie od początku ich kariery, i jestem ich ogromną fanką, jednak comebackami z "expect" i "female president" dziewczyny przeszły same siebie! Są niesamowite. Wszystkie wyglądają przepięknie i nawet w uszczuplonym o jedną członkinie składzie dają sobie radę, za co ogromne brawa. Stylizacje, glosy, muzyka i cała ta otoczka teledysku, wszystko współgra ze sobą na najwyższym poziomie. Świetne! Piosenki mogłabym słuchać bez przerwy, naprawdę bardzo mi się podoba.

Jewelery - Hot & Cold

Jeśli chodzi o Jewelery, dla mnie te panie są zespołem jednej piosenki. Zapamiętałam je dzięki utworowi "Look at me" i niestety tylko dzięki  temu. Tutaj niczym mnie nie zaskoczyły, tyłka nie urywa, staniki nie latają i tak dalej. Mimo wszystko piosenka jest przyjemna, chociaż za zespołem średnio przepadam. Ale dziewczyny wyglądają ładnie. Zdecydowanie bardziej naturalnie i korzystnie inż w pozostałych teledyskach.

Myname - Baby I'm sorry

Powitajmy pierwszy boysband w dzisiejszym zestawieniu! Myname zafundowali nam kawał dobrej roboty przy tym mv. Jest długie, z historią, zagadką. Przywodzi mi na myśl trochę "One Shot" B.A.P, ale również daje radę! Co do piosenki, podoba mi się, chociaż u mnie z Myname bywa różnie. Ocena: Pozytywna!

A-jax - insane

Tym zespołem również nigdy nie interesowałam się szczególnie żywo, ale ten comeback przypadł mi do gustu. Piosenka jest mocno fazowa, żywa, fajna. Teledysk wciąga i całość ogląda się z ogromną przyjemnością. Myślę, że dzięki temu w końcu zainteresuję się zespołem A-jax.

Ailee - U&I

Na powrót Ailee czekałam od końca zeszłego roku. Według mnie, jest ona jedną z najbardziej obiecujących artystek na kobiecej scenie kpopowej. Ma genialny, mocny głos, który przeszywa nas na wskroś. Piosenka mnie nie zawiodła, jest ładna, nie ma tam żadnego uszojebnego bitu, wszystko trzyma się kupy i również jest na jak najwyższym poziomie! Właśnie taką Ailee chcę oglądać i takiej pragnę słuchać, bo taki głos to skarb! Nie muszę chyba również wspominać, że wygląda niesamowicie. Styliści odwalili kawał dobrej roboty.  Jak zwykle piękna, kobieca, a nie wychudzony wieszak. potrójne TAK dla Ailee~!

2ne1 - Falling In Love

Jako blackjack bardzo długo zacierałam ręce na ten comeback. Po zeszłorocznym klipie do "I love you", który całkowicie odrywał się od konwencji muzyki tworzonej przez dziewczyny, nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa co zafundują nam tym razem. Dostaliśmy Darę kurczątko, Seksowną CL, odsłonioną Minzy i Bom, która właściwie wygląda jak zawsze. Stylizacje dziewczyn podobają mi się strasznie, tak jak i sama piosenka. Królowa swagu, CL, w końcu wygląda jak kobieta, ma seksowne ruchy i emanuje od niej ogromna pewność siebie, jak na liderkę przystało. W końcu odsłonili również Minzy, gdyż 2ne1 od zawsze było zakryte od stóp do głów! Jeśli chodzi o sam teledysk, w wielu aspektach jest on przepchany, ale ma też sceny bardzo ubogie w dekoracje i urzekające w swojej prostocie. Czy takie 2ne1 mnie zadowala? Myślę, że tak, chociaż jestem większą fanką starszej twórczości dziewczyn. 

Crayon Pop - Bar Bar Bar

Kurcze. Nie umiem powiedzieć na ich temat nic sensownego. Bez wątpienia, są dziwne, ale przy tym bardzo mi się podobają? Brak mi słów, ale jednak w ten zdecydowanie bardziej pozytywny sposób.


A co nowego jeśli chodzi o trailery?

Infinite - Destiny

Poprzedni comeback z piosenką "Man In love" sprawił, że  również i ja zakochałam się w Infinite. Nie mogę się doczekać tego mv, ponieważ myślę, że będzie świetne!

UWAGA UWAGA, OGŁOSZENIA PARAFIALNE

Teraz trochę w kwestii spraw organizacyjnych, jeśli chodzi o scenariusze:
*Dooors- Jinyoung z B1A4
*Yukarichan - Miura Haruma
*Naff - Proszę wybrać bohatera
*Magdalena B - Junsu z JYJ


czwartek, 11 lipca 2013

Scenariusz 3- ,,Moja najjaśniejsza gwiazda"

Dzisiejszy scenariusz na zamówienie dla: IU ~ 
W kolejce są jeszcze odpowiadania dla :Magdaleny B, Dooors, i Yukarichan


Od kilku miesięcy bardzo pilnie trenowałaś. Dziś nie miało być inaczej. Zbliżała się 19, a ty spóźniona biegłaś na salę treningową, gdzie umówiłaś się ze swoim przyjacielem. Hoya mnie zabije, pomyślałaś.  Jutro był wasz wielki dzień, więc dziś zamierzaliście dać z siebie wszystko. Od pół roku czekaliście na ten jeden, jedyny dzień. Jutro rozpoczynał się wielki casting w Woolim Entertainment.  Wytwórnia szukała wokalisty i tancerzy do nowego zespołu, a wy wiedzieliście, że jesteście do tego stworzeni, kiedy tylko zobaczyliście plakaty informacyjne. Tańczyliście od zawsze i zamierzaliście urzeczywistnić swoje marzenia. Wbiegłaś na salę treningową zdyszana i z rozwalonym kucykiem. Hoya już trenował. No tak, mój oppa zawsze był pracowity, pomyślałaś. Gdy tylko przekroczyłaś próg sali, muzyka ucichła, a chłopak momentalnie odwrócił się w twoim kierunku. Zmrużył oczy. Ten gest oznaczał, żebym szybko zabierała się do roboty.
-Znowu się spóźniłaś!- wskazał na ciebie pilotem do radia, którym wcześniej zatrzymał muzykę.
Spuściłaś oczy ze wstydu i zaczęłaś przygryzać wargi. Zawsze tak robiłaś, kiedy się denerwowałaś. To był twój nawyk odkąd sięgałaś pamięcią. W sali rozbrzmiał śmiech twojego przyjaciela. Znałaś go bardzo dobrze  i wiedziałaś, że nigdy tak naprawdę by się na ciebie nie zezłościł, mimo to było ci głupio, że znowu przyszłaś spóźniona.  Przyjaźniliście się od dzieciństwa i dobrze wiedziałaś, kiedy naprawdę mu na czymś zależy. Tak jak teraz. Hoya rzucił ci jeden ze swoich najbardziej szczerych uśmiechów, który mówił „Będzie dobrze, fighting!”. Skinęłaś tylko posłusznie głową. Tobie zależało głównie na posadzie tancerki scenicznej, lecz dla niego to było coś więcej. Wytwórnia ogłosiła, że nowo powstały zespół, Infinite, szuka jeszcze jednego członka. O to miejsce chciał ubiegać się Hoya. Nie mieli jeszcze rapera, a on był w tym niezrównany. Wyrzucał z siebie słowa z niesamowitą prędkością, a do tego świetnie tańczył. Wiedziałaś, że sprawdziłby się w tej roli jak nikt inny. Był od ciebie starszy, lecz jeśli chodzi o taniec dorównywałaś mu umiejętnościami. Rozumieliście się bez słów i każde z was wiedziało, że musicie dzisiaj przejść samych siebie. Rzuciłaś torbę na podłogę, podciągnęłaś rękawy bluzy i dałaś przyjacielowi znak, że możecie zaczynać. W sali pełnej luster zabrzmiała muzyka, a wy zaczęliście tańczyć. Miałaś wrażenie, że wszystko w powietrzu wiruje, ale kochałaś to uczucie, gdyż nic nie mogło się z nim równać. Dopiero gdy tańczymy, czujemy, że tak naprawdę żyjemy, przeszło ci przez myśl. Wykonywałaś swoje ruchy z jak największą precyzją i wkładałaś w nie całe serce. Tańczyliście już trzeci układ, a pot zalewał wam twarze. Żadne z was nie chciało przestać, gdyż mieliście wrażenie, że każda stracona sekunda może zdecydować o waszej jutrzejszej porażce.  W jednej chwili poczułaś, że tracisz grunt pod nogami. Zamknęłaś oczy i poczułaś jak twoje plecy uderzają o podłogę. Mogłabyś przysiąc, że usłyszałaś chrzęst, który wydają twoje kości, ale modliłaś się, by było to nieprawdą. Uderzyłaś pięściami o podłogę i poczułaś jak łzy napływają ci do oczu. Poczułaś przeraźliwy i przeszywający ból w kostce. Minęła chwila zanim Hoya otrząsnął się z tanecznego transu. Gdy jednak zauważył, że leżysz na podłodze  w mgnieniu oka znalazł się przy tobie. Pomógł ci wstać, a nagłą cisze w pomieszczeniu przerwał twój okrzyk bólu.
-Aish, cholera jasna. Moja kostka!- jęknęłaś.
Hoya posadził cię na krześle stojącym w rogu sali i podwinął nogawkę spodni.
-Wygląda na skręconą.
Czułaś się okropnie. Odwróciłaś twarz by ukryć łzy. Wszystko zaprzepaściłaś. Czekałaś na ten moment tak długo, a teraz wszystko to poszło na marne z powodu skręconej kostki.  Znów poczułaś, że wznosisz się w powietrze, ale tym razem nie miał być to zwiastun kolejnego upadku.
-Chodź, pójdziemy do szpitala.
-Oppa, przepraszam. Wszystko zepsułam. Przeze mnie musisz przerywać trening.- głos ci się łamał.
Hoya przerzucił przez ramie twoją torbę, do której schował butelkę z wodą, po czym podszedł do ciebie i wziął cię na plecy. To była typowa „przejażdżka” w stylu piggy back ride, którą widuje się w dramach. Zawsze chciałaś przeżyć coś takiego, jednak nie do końca w takich okolicznościach.  Starałaś się powstrzymywać łzy, by nie okazywać słabości. Od zawsze trzymałaś się z chłopakami, gdzie bycie mazgajem nie było mile widziane. Odkąd pamiętałaś, byłaś tam gdzie Hoya. Już od wczesnego dzieciństwa byliście nierozłączni. Dziś mieliście po 20 lat, a wciąż nie odstępowaliście od siebie na krok. Hoya był twoją pierwszą niespełnioną, młodzieńczą miłością. Od zawsze podziwiałaś jego umiejętności, choć robiłaś wszystko by móc go prześcignąć.  Dawno już pogodziłaś się z faktem, że dla niego jesteś raczej jak młodsza siostra, ale nie przeszkadzało ci to. Chciałaś tylko być u jego boku. Szpital znajdował się niedaleko, więc dotarcie tam nie zajęło wam wiele czasu. Lekarz przypisał ci środki przeciwbólowe i założył okład na kostkę. Już  po wszystkim. Twoja szansa przepadła. Czułaś się bezradnie i miałaś ochotę umrzeć. Przez całą drogę do domu nie odzywałaś się ani słowem. Oczywiste było, że nie pozostało ci nic innego, jak tylko zrezygnować z przesłuchania. Droga do domu mijała niezręcznie. Bardzo niezręcznie. Wiedziałaś, że Hoya chce cię pocieszyć, a on wiedział, że to tylko pogorszyłoby sytuacje. Znaliście się za dobrze.  Gdy  wreszcie dotarliście pod drzwi twojego mieszkania.... dzięki opatrunkowi założonemu przez lekarza dużo łatwiej było ci stanąć o własnych siłach. Zanim wyciągnęłaś klucze z torby, zrobił to Hoya. Otworzył przed tobą drzwi, a ty spojrzałaś na niego z wdzięcznością. Weszłaś do środka.
-Czy chciałabyś..żebym  z tobą został?
-Nie, chyba nie. Poradzę sobie.
Chciałaś. Chciałaś tego jak diabli, jednak wiedziałaś, że musi jutro być w szczytowej formie, a do tego niezbędny jest odpoczynek. Chciałabyś, żeby z tobą został, nawet jeśli nic miało się nie wydarzyć. Myślałaś o tym, co będzie najlepsze dla niego, nie dla ciebie. To on musiał jutro dać z siebie wszystko za nas dwoje.
-Oppa…bądź jutro nalepszy i zadzwoń. Musisz mi powiedzieć jak ci poszło!
Uśmiechnął się i skinął głową na znak, że się zgadza. Odszedł. W jego krokach wyczuwalne było lekkie wahanie, jednak nie odważył się spytać jeszcze raz, czy wszystko będzie w porządku  i czy dasz sobie radę.  Gorący prysznic ukoił twoje nerwy i postawił cię na nogi. Pooglądałaś chwilę telewizję i postanowiłaś pójść spać. Sen jest lekarstwem na wszystko, tak powtarzała twoja mama. Miałaś nadzieję, że gdy się obudzisz, ból w nodze zelżeje, lub okaże się, że tak naprawdę wciąż możesz tańczyć i wcale nie skręciłaś kostki. Następnego dnia obudził cię dzwonek do drzwi. Podniosłaś się z łózka mlaskając głośno. Leniwie spojrzałaś na zegarek. Była już 13. Widocznie byłam bardzo zmęczona, pomyślałaś. Z drugiej strony jednak… jak poszło przesłuchanie?!  Czy pod drzwiami właśnie stał Hoya? Zerwałaś się z łóżka niczym poparzona. Ból w kostce nieco zelżał, a ty przeczesałaś włosy rękoma. Byłaś ubrana w stary podkoszulek i krótkie spodenki, a ze względu na niedokładnie zmyty makijaż przypominałaś pandę.  Jak najszybciej pokuśtykałaś w kierunku drzwi. Otworzyłaś je, a w progu stał Hoya. Zanim zdążyłaś o cokolwiek zapytać przyciągnął cię do siebie i mocno pocałował. Był od ciebie sporo wyższy, więc gdy przycisnął cię do siebie mocniej, twoje stopy przestały dotykać podłogi. Zakręcił się  w kółko wciąż trzymając cię w ramionach, a ty czułaś, że latasz.
-DOSTAŁEM SIĘ! PRZYJELI MNIE! BĘDĘ W INFINITE, ROZUMIESZ TO?
W jego oczach widziałaś nieopisane szczęście. Nigdy jeszcze nie był tak rozpromieniony, a ty cieszyłaś się razem z nim. Uświadomiłaś sobie jednak co stało się przed chwilą i momentalnie przytknęłaś dłoń do ust.  Byłaś w szoku. Byłaś pewna, że jesteś dla niego tylko przyjaciółką. Nikim mniej, nikim więcej.
-Ja.. powiedziałem sobie, że jeśli mi się uda, powiem ci wreszcie co czuję! Zawsze chciałem cię pocałować, ale nie byłem pewny czy ty tego chcesz.
Pomimo bolącej kostki wspięłaś się na palcach, cmoknęłaś go w policzek i zarzuciłaś mu ręce na szyję. Trzymałaś swoją gwiazdę tak, aby już nigdy ci się nie wymknęła.


***
Mam nadzieję, że scenariusz wam się podobał~ Miłego wieczoru!

środa, 10 lipca 2013

Scenariusz 2- ,,Miłość zakrapiana whisky"

Dobry wieczór~ Dzisiejszy scenariusz został stworzony na zamówienie dla:  

Kusonoki Akane



Przez kilka ostatnich tygodni próbowałaś znaleźć wakacyjną pracę. Niestety bez skutku. Dziś jednak los się do ciebie uśmiechnął. Na twoje zgłoszenie odpowiedział jeden z underground’owych klubów na przedmieściach.  Większość pracodawców odrzucało twoje podania, gdyż szukali ludzi doświadczonych, a ty nigdy wcześniej nie pracowałaś. Lokal funkcjonował głównie wieczorami. Odbywały się tam koncerty początkujących zespołów, a ty miałaś mieć swoje dyżury od  szóstej po południu do północy. Oznaczało to zupełny brak wolnych wieczorów i wyjść z przyjaciółmi, ale nie przelewało ci się z pieniędzmi i chciałaś w końcu stanąć na nogi zamiast wciąż prosić rodziców o pieniądze. Miałaś 19 lat i w tym roku kończyłaś szkołę. To były twoje najdłuższe wakacje przed studiami, i postanowiłaś wykorzystać je, by zarobić kilka groszy. Pieniądze z klubu nie były duże. Miałaś tylko zmywać i od czasu do czasu roznosić i nalewać drinki. Jeśli reszta personelu będzie potrzebowała pomocy przy sprzątaniu po koncercie, chciałaś zostawać, bo każda nadgodzina wiązała się z dodatkowym zarobkiem. Nigdy wcześniej nie pracowałaś, więc nie do końca wiedziałaś, czego mogłaś się spodziewać.  Dziś miał być twój pierwszy dzień, więc przygotowana na nocne sprzątanie postanowiłaś zdrzemnąć się by w pracy dać z siebie wszystko.
***
Klub nosił nazwę „Gangnam Cafe” i wystrojem bardziej przypominał zwyczajną kawiarnie ze sceną muzyczną. W środku było przytulnie, a na ścianach wysiały plakaty największych idoli muzyki, takich jak Rolling Stonesi czy Bob Dylan. Nazwa tego miejsca miała ukryte znaczenie. Nawiązanie do najbogatszej dzielnicy Seulu miało pokazać, że nie tylko najbogatsi są w stanie bawić się na poziomie. Trochę niepewnie usiadłaś przy barze i spytałaś się jednego  z kelnerów, czy możesz porozmawiać z menadżerem klubu.  Chłopak wycierał kufle kulistymi ruchami i ledwo co zwrócił na ciebie uwagę.
-Ah… to ty jesteś ta nowa! Już bałem się, że nie przyjdziesz. Menadżer jest na zapleczu, a o 19.00 zaczyna się pierwszy koncert.- chłopak odstawił kufel i wskazał palcem na siebie- gram tutaj razem z moim zespołem.  Nazywamy się C.N.Blue. W związku z tym, że tutaj pracuję, możemy występować na trochę ulgowych warunkach – puścił ci oko.- podczas gdy my  będziemy tam, na scenie, ty zmienisz mnie w obowiązkach- zarzucił szmatkę na ramie i puścił kufel po barze tak, że dotarł prosto do twoich rak.-Witamy na pokładzie!- Objęłaś naczynie dłońmi i uśmiechnęłaś się niepewnie. – Dzięki.
Odstawiając kufel na swoje miejsce ruszyłaś na zaplecze. Było tam głośno, więc domyśliłaś się, że przygotowania ruszyły pełną parą. Zapukałaś we framugę drzwi i weszłaś na zaplecze. Menadżer był dość młody, ubrany w czarną koszulę i dżinsy. Przywołał cię ruchem dłoni. Podeszłaś do niego z lekkim wahaniem. Personel składał się z kilkunastu osób mniej więcej w twoim wieku. Nie powinno być tak źle.
-Hej, słuchajcie! To jest Akane, nowa pracownica. Przeniosła się tutaj z Japonii, ale  dobrze zna koreański. Dziś będzie wam pomagać. Mam nadzieje, że przyjmiecie ją ciepło i zaopiekujecie się nią.
-Cześć! Mam na imię Akane i miło mi was poznać. Proszę, zaopiekujcie się mną!- skłoniłaś się nisko.
Koncert zaczynał się za niecałe 15 minut. Dopinaliście wszystko na ostatni guzik, razem z współpracownikami uwijaliście się czyszcząc ostatnie stoliki i podsuwając krzesła. Wszystko musiało być idealnie. Nie miałaś zamiaru podpaść już pierwszego dnia, a wręcz przeciwnie. Chciałaś pokazać, że menadżer Kim dokonał najlepszej możliwej decyzji zatrudniając cię. Gdy już wszystko przygotowaliście, odłożyłaś ścierkę  na miejsce. Jedna ze współpracownic miała pokazać ci, gdzie znajdują się jakie napoje i alkohole i w jakich połączeniach możesz je sprzedawać.  Goście zaczynali się schodzić, a ty czekałaś na zamówienia oparta o bar. Spotkany wcześniej chłopak czyszczący kufel, teraz dokonywał ostatnich poprawek przy sprzęcie wraz z trzema kumplami. Nie wyglądał już ani trochę jak kelner. Był ubrany cały na czarno, a kosmyki ciemnych włosów opadały na jego wyraźnie zarysowane kości policzkowe.Chwilę później światła zgasły i chłopak stanął przy mikrofonie.
-Dobry wieczór! Jesteśmy C.N.Blue. Występujemy tutaj już drugi raz, jednak chciałbym znów przedstawić nasz skład. Ja mam na imię Yonghwa, jestem wokalistą i gram na gitarze prowadzącej. To jest MinHyuk, który zajmuje się perkusją, JungShin- basista i JongHyun- drugi gitarzysta. – Chłopcy skłonili się nisko i zajęli swoje miejsca. Yonghwa policzył do trzech i muzyka rozbrzmiała w całym klubie.
Przez pierwsze sekundy byłaś tak oszołomiona natężeniem dźwięku, że nie zauważyłaś klienta machającego do ciebie zza baru. Spojrzałaś na niego przepraszająco i starałaś się jak najszybciej przyjąć zamówienie.
-Pierwszy raz tutaj? – zagadnął chłopak, na oko niewiele starszy od ciebie.
-Tak, dzisiaj zaczęłam pracę-uśmiechnęłaś się lekko.- co podać?
-Whisky z lodem.
Bez namysłu zaczęłaś przygotowywać drinka. Zapamiętanie położenia alkoholi nie było dla ciebie trudne, więc niecałą minutę później szklanka wypełniona lodem i whisky wylądowała w rękach klienta.
-Znasz ich? – zagadnęłaś wskazując głową w kierunku sceny.
-Jasne. Robią ostatnio furorę. Są z uniwersytetu Seulskiego i mają całą masę fanek, a jednak wolą grać w kameralnych miejscach, takich jak to.- chłopak skinął głową w rytm muzyki i odszedł.
Wieczór mijał bardzo pracowicie, klienci pojawiali się z prędkością światła i takiej samej szybkości wymagano od ciebie w obsługiwaniu ich. Koncert trwał najlepsze, i gdy tylko  miałaś wolną chwilę spoglądałaś tęsknie w kierunku sceny. Chciałaś zarobić na zajęcia ze śpiewu, które w Seulu wcale nie były tanie. Mimo wszystko miałaś motywacje, bo śpiewanie bardzo cię interesowało. Chłopcy prezentowali się na scenie niesamowicie. Głos Yonghwy rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu i miałaś wrażenie, że przeszywa cię na wskroś. Minhyuk, który poza sceną wydawał się cichy, tutaj zmieniał się w prawdziwego muzyka. Wszyscy mieli niesamowite wyczucie rytmu. Zazdrościłaś im umiejętności, bo sama potrafiłaś zabrzdąkać na gitarze jedynie pierwsze wersy „Smells like teen spirit” Nirvany. Gitara była twoim marzeniem z dzieciństwa, lecz nigdy nie miałaś zapału, by o nie walczyć. Zespół zagrał jeszcze kilka bardzo charyzmatycznych utworów,  a gdy koncert się skończył, wśród widowni dało się zauważyć  niezadowolenie. Chłopcy skłonili się nisko i podziękowali, po czym nagrodzeni zostali gromkimi brawami.  W ułamku sekundy klub opustoszał, a ty zabrałaś się do ponownego sprzątania i mycia stolików. Podłoga była pełna papierków i porzuconych plastikowych kubeczków. W powietrzu dało czuć się przemieszane zapachy alkoholu, perfum i wody kolońskiej, momentami również kawy.  Byłaś wyspana, więc nie wahając się postanowiłaś zostać na nadgodziny. Ekipa klubu wraz zespołem poszli zjeść grillowane mięso, a ty miałaś do nich dołączyć, kiedy skończysz sprzątać. Menadżer powierzył ci pieczę nad klubem.  Właściwie skończyłaś już sprzątać, ale byłaś bardzo zmęczona. A więc tak teraz będą wyglądać moje wakacje, pomyślałaś. Poczułaś falę ogromnego znużenia i postanowiłaś jak najszybciej oddać menadżerowi klucze od klubu i pójść do domu. Zbierałaś się do wyjścia, gdy coś zwróciło twoją uwagę. Mikrofon wciąż pozostawał na statywie i chyba w dalszym ciągu był podłączony. Dla pewności rozejrzałaś się, ale faktycznie byłaś tutaj tylko ty. Nie miałaś już nic do stracenia, więc postanowiłaś zabawić się w gwiazdę. Weszłaś na scenę i wystukując rym podeszwami starych trampek zaczęłaś śpiewać jedną z piosenek granych przez zespół, a przynajmniej to, co z niej zapamiętałaś. Na zapleczu stała stara gitara, choć nie byłaś pewna, czy jest ona prawdziwa, czy stanowi tylko atrapę. Okazała się prawdziwa, więc dołączyłaś instrument do swojego występu. Zamknęłaś oczy skupiając się w pełni na muzyce. Gdy skończyłaś śpiewać, usłyszałaś brawa. Przestraszona otworzyłaś oczy i prawie upuściłaś gitarę.
-Ja.. tylko się wygłupiałam.
Przed tobą stał Yonghwa. W jego oczach widać było uznanie, chociaż jego mina była rozbawiona. Chłopak roześmiał się i zaczął zmierzać w twoim kierunku wciąż bijąc brawo.
-Dlaczego nie poszłaś z nami na after party?
-Za nadgodziny w klubie oferują dodatkowe pieniądze. Może zabrzmi to głupio, ale jeśli mogę zarobić trochę więcej, nie zamierzam rezygnować z okazji. – uśmiechnęłaś się niepewnie.
-Rozumiem. Jednak z tego co wiem, w nadgodziny raczej nie wliczają się dodatkowe występy na scenie.
Poczułaś jak twoja twarz coraz bardziej czerwienieje. Zeszłaś z podestu i odstawiłaś gitarę na zaplecze. Rzuciłaś pod bar ostatnią ze ścierek i zabrałaś swoją torbę ze znajdującej się niedaleko kanapy.  Dałaś chłopakowi znak dłonią, że również powinien wyjść, bo chcesz już zamykać.
-Zostaniesz na imprezie?- Zagaił Yonghwa.
-Chyba nie. Jestem już zmęczona. Oddam prezesowi klucze i wracam do domu.
Chłopak skinął głową i przeszliście do znajdującego się nieopodal lokalu.  Oddałaś menadżerowi klucze i podziękowałaś za dzisiejszy dzień i możliwość pracy w klubie.
-Jestem z ciebie zadowolony. Ciężko dziś pracowałaś. Dasz radę sama wrócić?
-Ja ją odprowadzę.
Byłaś lekko zszokowana, że takie słowa wydostały się z ust Yonghwa’y. Chłopak spodobał ci się od pierwszego momentu gdy go ujrzałaś, więc nie protestowałaś. Droga do twojego domu minęła niemiłosiernie szybko, choć modliłaś się, by każda spędzona z nim sekunda trwała nieskończoność. Niestety, jak na złość staliście już pod twoim domem. Większość drogi spędziliście w milczeniu. Yonghwa trzymał ręce w kieszeniach i rozglądał się, od czasu do czasu na ciebie spoglądając.
-To tutaj. Będę szła. Dziękuję i… byłeś dzisiaj świetny.
Chłopak spojrzał na ciebie trochę spode łba.
-Powinnaś śpiewać, wiesz? To, co pokazałaś na scenie, było naprawdę dobre. Chciałabyś zaśpiewać z nami na następnym koncercie? Oczywiście to tylko luźna propozycja...
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Miałaś wrażenie, że otworzyłaś oczy tak szeroko, że bez problemu można by pomylić cię ze złotą rybką. Stałaś tak przez dłuższą chwilę.
-Ja…tak, z przyjemnością!
Później stało się coś jeszcze bardziej nieoczkiwanego. Yonghwa zrobił krok w przód i objął cię. Bardzo delikatnie, kładąc twoją głowę na swoim ramieniu. Pogłaskał cię po włosach i staliście przytuleni jeszcze przez chwilę. To był kolejny moment, który chciałaś zatrzymać w swojej pamięci na zawsze.
-Do zobaczenia jutro, w pracy. –odwrócił się na pięcie i odszedł.
Stałaś oszołomiona jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co tak naprawdę się stało.  Weszłaś do domu zamykając za sobą po cichu drzwi. Może te wakacje nie będą jednak takie złe? 

***
Mam nadzieję, że wam się podobało~. Jeśli ktoś z was chciałby stać się bohaterem podobnego scenariusza, piszcie w komentarzach :) Mogę pisać również one shoty na zamówienie~ Wystarczy, że zostawicie komentarz i napiszecie jakiej gwiazdy lub zespołu scenariusz ma dotyczyć. Dobranoc~

My Princess- recenzja dramy

“Everyone is curious about the intentions 
of their enemies.” 

Lee Seol mieszka wraz z siostrą w Seulu. Chociaż nie łączą ich więzy krwi, obie dziewczyny zostały adoptowane przez tą samą kobietę. Seol studiuje i łapie się każdej możliwej dorywczej pracy by związać koniec z końcem i uzbierać fundusze na wymarzoną wycieczkę do Egiptu, na którą miała podążyć za swoim wykładowcą, w którym od dawna była zakochana. Jedną z jej prac było odgrywanie roli księżniczki, z którą turyści mogliby robić sobie zdjęcia. Kłopoty zaczynają się, gdy odwiedza ją Park Hae Young z ministerstwa spraw zagranicznych i prosi ją o przysługę, pomimo iż godziny pracy Seol już dawno dobiegły końca. Oczywistym jest, że wraz z pojawieniem się Hae Young'a życie dziewczyny zostaje wywrócone o 180 stopni i przestaje być tak kolorowo. Seol okazuje się być ostatnią osobą z królewskiego rodu Korei. Wszystkie te wydarzenia rozgrywają się w momencie, który jest dość przełomowy dla koreańskiej republiki, a mianowicie: największy koncern w Korei, grupa Dae Han optuje za przywróceniem rodziny królewskiej. By doszło to do skutku jest potrzebna księżniczka, czyli nasza bohaterka. Koniec końców Seol decyduje się opuścić rodzinę i podjąć się roli księżniczki, która całkowicie zmieni jej życie.

Pod względem fabuły drama nie ma żadnych zasadniczych minusów ani plusów. Taka ot bardzo zwyczajna historia, przypominająca mi trochę bardziej dojrzałą wersję sławnego ,,Pamiętnika Księżniczki". Jest miłość, są intrygi, dwóch absztyfikantów bijących się o główną bohaterkę. W zasadzie nic nowego. Drama zaczęła się bardzo obiecująco, a pierwsze odcinki oglądało się z ogromną przyjemnością. Nie mogę tego jednak powiedzieć przy drugiej połowie serii, przy której nie wiedzieć czemu, usypiałam.

Jeśli chodzi o główną bohaterkę, okazało się, że pozory mylą. Na początku Lee Seol wydawała mi się bardzo fajną, może niezbyt inteligentną, ale za to charyzmatyczną i zaradną kobietą. No i niestety się pomyliłam. Dziewczyna jeszcze kilka razy pokazuję pazur, ale w miarę upływu czasu, który spędza w pałacu zaczęłam postrzegać ją jako beksę, która z większości spraw robi afery. Fakt, ma za sobą ciężkie przeżycia, zagadkę śmierci ojca do rozwiązania, a rozklejają ją zupełne błahostki. Nie rozumiem tego i nie umiem do końca ocenić bohaterki. Średnio przypadła mi do gustu, gdyż miała swoje dobre i złe momenty. W roli Lee Seol mieliśmy przyjemność (w tym przypadku raczej średnią) podziwiać Kim Tae Hee.

No cóż, w przeciwieństwie do średnio udanej postaci żeńskiej, drama może poszczycić się jednym z najlepszych bohaterów męskich, jakich zdarzyło mi się oglądać w dramach. Park Hae Young grany przez Song Seung Hun'a, jest najbardziej idealnym mężczyzną na świecie. Nie robi dziecinnych podchodów jak większość bohaterów w dramach, jest dojrzały i zdecydowany. Jedyne, co dzieli go przez związkiem z księżniczką to sprawy polityczne, które i tak udaje mu się przeskoczyć. Jak widać, dla chcącego nic trudnego. Co jeszcze mogę powiedzieć na temat tego bohatera? Bardzo, bardzo przystojny.

Na koniec została nam jeszcze dwójka kluczowych bohaterów: wykładowca Lee Seol - Nam Jung Woo oraz jego pierwsza miłość Oh Yun Ju. Zarówno Park Ye Jin jak i Ryu Soo Young wywiązali się ze swoich ról bardzo dobrze. Na największą pochwałę zasługuje tutaj jednak odtwórczyni roli Oh Yun Ju. Dawno nie widziałam tak dobrze wykreowanego żeńskiego czarnego charakteru. Wszyscy mają ją za anioła, gdyż tak naprawdę jest zła do szpiku kości i robi wszystko, by dopiec głównej bohaterce. Zakochani w niej Jung Woo i Hae Young z biegiem czasu poznają się na jej chytrych gierkach, i kobieta należycie zostaje na lodzie. Ta drama jest szablonowym przykładem, że każde zło musi zostać ukarane i tak dalej.

Jeśli chodzi o muzykę, było tu kilka utworów, które przypadły mi do gustu, chociaż nie miałam zbytniej ochoty ich sprawdzać. Pozwolę sobie jedynie pochwalić piosenkę z endingu:


Podsumowując, chyba pierwszy raz na tym blogu zdarzyło mi się napisać w dużej mierze niepochlebną recenzję. Drama niestety prawie niczym mnie nie urzekła. Jak oglądanie pierwszych odcinków było dla mnie czystą przyjemnością, tak od drugiej połowy tylko modliłam się, żeby szybko ją skończyć. Niestety. Drama miała kilka dobrych aspektów, takich jak obsada aktorska, czy ogólny zarys fabuły, ale gorzej z wykonaniem. Niczym tak naprawdę mnie nie  zaskoczyła. Jeśli dłużej się zastanowić, czytałam o niej również pochlebne recenzje, bo fakt, nie była koszmarnie zła, jednak mnie do siebie nie przekonała. Mimo wszystko wiem, że ten typ dramy mógł przypaść do gustu i większości widzów mógłby się spodobać. To tylko moje subiektywne odczucia, więc nie chcę was do niej zniechęcać :) Czy będę jeszcze kiedyś chciała wrócić do dramy "My Princess"? Raczej nie. Miłego dnia ~

wtorek, 9 lipca 2013

Scenariusz 1- "Braciszek Sungyeol"

Dobry wieczór ^_^ Dziś mam dla was coś zupełnie nowego, a mianowicie: scenariusz. Nigdy wcześniej nie pisałam niczego w tym stylu, więc jest to moja pierwsza fikcyjna praca o tematyce kpopu. Mam nadzieję, że się nie zanudzicie i wam się spodoba~ 


Stałaś na lotnisku bardzo podekscytowana. Pracowałaś na ten wyjazd całe wakacje i za ciężko zarobione pieniądze wreszcie mogłaś polecieć do Korei. Już dawno nie miałaś wieści od swojego brata, Sungyeol’a. Zawsze wymienialiście się e-mailami co tydzień, jednak od kilku tygodni  wysłał jedną jedyną wiadomość. Odkąd na stałe wrócił do Korein wasz kontakt nie był już tak intensywny jak zawsze, jednak nie wątpiłaś, że twój brat wciąż bardzo się o ciebie troszczy.  W ostatniej wiadomości napisał, że ciężko pracuje i ma teraz naprawdę mało czasu. „Oppa na pewno się ucieszy, że mnie widzi, zrobię mu niespodziankę!”,pomyślałaś. Z sekundy na sekundę mijały  cię coraz większe tłumy, aż w końcu wezwano cię na odprawę i udało ci się wsiąść do samolotu.  Gdy tylko maszyna wzbiła się w powietrze poczułaś ogromne znużenie i zasnęłaś w mgnieniu oka. Tak jak wcześniej dźwięki maszyny ukołysały cię do snu, tak teraz poczułaś lądowanie samolotu na ziemi i powoli zaczęłaś się budzić. Jedynym co miałaś przy sobie była karteczka z adresem. Po cichu liczyłaś, że wystarczy ci wymienionych pieniędzy, by dojechać taksówką na miejsce. O transport nie było trudno. W okolicach lotniska taksówek było pełno, więc równie dobrze mogłaś wybrać ją na zasadzie wyliczanki, czy tego, jaki kolor ci się podoba. W końcu wybrałaś tą najbliżej, ponieważ twój bagaż był bardzo ciężki. Za kierownicą siedział miły starszy pan, który pomógł ci zapakować walizkę do bagażnika.
-Dzień dobry, Ahjussi! – powiedziałaś wesoło i wręczyłaś mu karteczkę z adresem.
Mężczyzna skinął przyjaźnie głową i wyruszyliście w drogę. Nie znałaś jeszcze dobrze koreańskiego i jedynym, co udało ci się zrozumieć  ze słów wypowiadanych przez mężczyznę było to, że mieszkanie twojego brata znajduje się niedaleko. „Całe szczęście”, pomyślałaś i trochę się uspokoiłaś jednocześnie przeglądając pieniądze w portfelu. Ahjussi miał rację. Minęło niecałe 15 minut, a wy już byliście na miejscu. Wręczyłaś mu lekko pogniecione banknoty, które wcześniej miętosiłaś ze stresu w rękach. Wysiadłaś z taksówki, rozejrzałaś się wokoło i jeszcze raz porównałaś adres z tym na karteczce. Byłaś pewna, że to musi być to miejsce, lecz budynek wyglądał zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażałaś. To zdecydowanie nie był jeden z tych budynków, w których mieszkałby twój brat, a na pewno nie byłoby go na to stać. Mimo wszystko  ruszyłaś przed siebie ciągnąc za sobą walizkę.  Ogarnęła cię niesamowita ulga, gdy zobaczyłaś, że budynek posiada windę. Wnętrze obiektu bardziej przypominało elegancki hotel, aniżeli zwykły blok mieszkalny. Wsiadłaś do windy i wcisnęłaś numerek 6. Nie czułaś się tutaj do końca swobodnie, więc cieszyłaś się, że w windzie nie ma nikogo oprócz ciebie. Gdy ruszyłaś korytarzem, z uwagą zaczęłaś rozglądać się i sprawdzać numerki pokojów. 625… to chyba tutaj, a przynajmniej tak ci się wydawało. Chciałaś zapukać do drzwi, lecz cofnęłaś rękę by jeszcze raz się zastanowić. Wzięłaś głęboki wdech i znów zapukałaś. Za drzwiami rozległ się ogromny gwar, a jedyne co zdołałaś usłyszeć to słowa „Nareszcie przyjechała pizza!” wypowiedziane w języku koreańskim.  Gwar w mieszkaniu, od którego wnętrza dzieliły cię drzwi nagle ucichł. Czy to na pewno mieszkanie mojego brata? Może nie jest za późno, żeby uciec. Mimo wszystko czekałaś. Drzwi otworzyły się niemal bezszelestnie. Stał w nich Sungyeol, twój brat.
-Oppa!- Krzyknęłaś i rzuciłaś się bratu w ramiona.
-Minhae…hej..co ty tu robisz?
-Oppa, strasznie chciałam cię odwiedzić, więc pracowałam na ten wyjazd całe lato!- wykrzyknęłaś.
Przekroczyłaś próg mieszkania zostawiając buty w holu.  Właściwie, pomieszczenie było ogromne. Hol apartamentu zdawał się nie mieć końca, a ty szłaś coraz bardziej niepewnie ciągnąc za sobą walizkę. Na twarzy Sungyeola malowało się zmieszanie, które bardzo starał się ukryć. Gdy doszłaś do końca holu, twoim oczom ukazało się źródło wrzasków, które słyszałaś stojąc na korytarzu. Przed telewizorem siedziało jeszcze sześciu chłopaków oglądających mecz i podających sobie z rąk do rąk miskę z popcornem.  Syngyeol odchrząknął, ale telewizor ryczał tak głośno, że tylko jeden z chłopaków się odwrócił.
-Omo! – krzyknął zdziwiony.
Czułaś, że twoja twarz robi się coraz bardziej czerwona. Oczy chłopaka były przepiękne. Duże, brązowe, patrzyły na ciebie zaintrygowane. Odwrócony chłopak szturchnął ramieniem swojego towarzysza i niczym upadające klocki domina, wszyscy odwrócili się kolejno jeden po drugim. Sungyeol znowu odchrząknął wyraźnie zakłopotany.
-Chłopaki…młodsza siostra złożyła mi wizytę.
Wszyscy niemalże w tym samym czasie zerwali się z kanapy rozsypując przy tym popcorn.  Sześciu chłopców stanęło na baczność w rządku, tak jakby mieli zaraz zasalutować. Jako jedyny podszedł do ciebie chłopak, który odwrócił się  pierwszy.
-Wybacz, byliśmy zdziwieni… tak rzadko bywa u nas ktoś poza naszymi menadżerami. Ja jestem Myungsoo, a tam stoją Dongwoo, Hoya, WooHyun, SungJung i SungGyu.
Teraz do ich szeregu dołączył twój brat. Wszyscy podnieśli ręce w geście przywitania, ale nie miałaś pojęcia, dlaczego robią  to w tak dziwny sposób jakby…byli zespołem? Niee, to niemożliwe. Mój brat jest gwiazdą?
-Witamy cię Minhae, jesteśmy Infinite! – chłopcy skłonili się nisko.- Siostrzyczko, mianhae – zaczął Sungyeol – Nie chciałem ci mówić, zanim to nie będzie nic pewnego ale.. jestem w zespole! Ostatnio mało się odzywałem, bo mamy  bardzo dużo treningów przed debiutemi  codziennie dają nam  niezły wycisk.
Chłopcy powitali cię szczerymi uśmiechami, z jednym wyjątkiem. Za uśmiechem Myungsoo kryło się coś dziwnego, coś jakby.. drwina? Zarzucił włosami i poszedł do pomieszczenia, które jak zgadywałam, było jego pokojem.  Inni chłopcy poszli w jego ślady. Było już dość późno, więc pewnie idą spać, pomyślałam.
-Oppa, zrobiłam coś nie tak?
-Nie Minhae, będzie dobrze. Oni po prostu nie przywykli do rzeczy, które nie są zapisane w grafiku tydzień wcześniej. Pewnie po prostu są zdziwieni, bo od dawna z nikim się nie umawiali –Sungyeol pogłaskał cię po głowie.- a teraz moja śliczna siostrzyczka tu jest! Chodź, zaprowadzę cię do pokoju.
Sungyeol zawsze wiedział jak poprawić ci humor. Był twoim starszym bratem. To on opatrywał ci kolano, gdy spadłaś z roweru i on siedział z tobą gdy miałaś koszmary i nie mogłaś zasnąć. Jeśli on mówi, że będzie dobrze, to bez wątpienia musiało tak być. Wierzyłaś mu jak nikomu innemu na tym świecie. Brat wziął twoją walizkę i wykonał ruch ręki, który mówił, żebyś podążała za nim. Weszliście do pokoju, który twój brat dzielił z.. Myungsoo. No właśnie. Sungyeol poprosił cię, byś chwilę zaczekała pod drzwiami, a ty go posłuchałaś. Za drzwiami usłyszałaś tylko parskanie i pomruki przepełnione dezaprobatą. Prawdopodobnie mnie tu nie chcą, pomyślałaś od razu. Po chwili uśmiechnięty Sungyeol otworzył drzwi. Myungsoo siedział na swoim łóżku i udawał, że czyta książkę. Stwierdziłaś, że udawał, bo trzymał ją do góry nogami. Rzucił ci spojrzenie spode łba.
-Możesz tutaj spać, ale swojego łóżka ci nie odstąpię.
Sungyeol wyciągnął z szafy koce i poduszki i zaczął tworzyć dla ciebie legowisko. Większość z twoich ubrań zaczął układać w wolnych szufladach. Nie słuchał twoich protestów i nie chciał przyjąć pomocy. Poszłaś się umyć i gdy wróciłaś do pokoju w starej koszulce swojego brata i jego ulubionych spodniach od dresu, które zostawił w domu, on tylko wybuchnął śmiechem.
-Minhae, wciąż masz jeszcze tą koszulkę? Przecież przestałem ją nosić dawno temu!
Myungsoo również się uśmiechnął, jednak udałaś, że tego nie widzisz. Prawdopodobnie, gdybyś tylko zwróciła wzrok w jego kierunku, uśmiech z jego twarzy zniknąłby momentalnie. A przecież ten uśmiech przez długie sekundy zapierał ci dech w piersiach. Zrobiło się naprawdę późno i pomimo wielu namów, w których twój brat próbował oddać ci swoje łóżko, ty wciąż  wybierałaś przygotowane przez niego legowisko z koców. Naprawdę nie chciałaś sprawiać problemów. Niefortunnie, pokój nie był duży, więc spałaś na niewielkim skrawku wolnej przestrzeni między łóżkami chłopców. Wybijała trzecia w nocy, a ty wciąż nie mogłaś zasnąć. Przekręciłaś się na drugi bok. Zawsze bałaś się ciemności, lecz tej nocy księżyc rzucał wiele światła na okna pokoju, w którym spałaś. Nagle zauważyłaś, że para ogromnych, brązowych oczu ci się przygląda.
-O, Myungsoo…nie śpisz?
- Nie, a ty czemu przez cały czas tak leżysz? Masz problemy ze snem?
Nie odpowiedziałaś. Wpatrywałaś się w niego czujnie. Nie mogłaś do końca odczytać jego intencji. Byłaś przekonana, że w każdej chwili chłopak może być dla ciebie miły, a równie dobrze mógłby cię obrazić lub wyśmiać.  On jednak lekko nachylił się w twoim kierunku i pocałował cię w czoło, po czym delikatnie zmierzwił ci włosy.
-Śpij, jutro też jest dzień.

Nie zdołał nawet ujrzeć twojej reakcji, bo momentalnie odwrócił się do ciebie plecami i rozległo się ciche chrapanie. Mimo wszystko miałaś wrażenie, że twoja twarz spłonęła rumieńcem, więc cieszyłaś się, że nie może tego zobaczyć. Czy spał? Lunatykował? A może po prostu ci się to przyśniło?   

***

To mój pierwszy scenariusz, więc jeśli was zanudziłam, to bardzo przepraszam :) Jak już mówiłam, nigdy nie pisałam nic w tym stylu, więc liczę na wyrozumiałość~. Jego główną bohaterką i jednocześnie osobą, która zainspirowała mnie do jego napisania jest moja przyjaciółka, Minhae~.