środa, 13 listopada 2013

Trainee - 3


Rozdział 3


Początkowo Fan ogłuszyła otaczająca ją z każdej strony kakofonia. Klubowe pomieszczenia wyglądały z reguły na dość ciasne, jednak to zdecydowanie do nich nie należało. Po podłodze kłębił się kolorowy dym, a w powietrzu unosił się zapach spoconych ciał. Wraz z dziewczynami usiadły w miejscach wyznaczonych przy największym stole, obok prezesa i reszty ekipy choreografów i stylistów. Pozostałe stoły w pobliżu zajęli inni podopieczni wytwórni, pogrupowani zespołami. Wszystko to było dokładnie zaaranżowane. W pewnym momencie muzyka ucichła, a światło jednego z reflektorów padało dokładnie na prezesa Yoon. Kelnerki krzątały się po pomieszczeniu, roznosząc butelki z szampanem i przekąski. Mężczyzna wstał i podniósł do góry kieliszek z szampanem.  Fan rozejrzała się po pomieszczeniu i napotkała wzrokiem miłe spojrzenie Amber. Z zamyślenia wyrwał ją prezes Yoon, który odchrząknął głośno. Fan postanowiła przykleić na twarz jeden ze swoim uśmiechów.
-Kochani,  proszę o uwagę – zwrócił się do wszystkich w pomieszczeniu – Niektórzy z was już je znają – spojrzał na Sehun’a, Luhan’a i Kai’a, którzy nagle wydali się bardzo zakłopotani. Tao nawet na niego nie patrzył – ale teraz nadszedł czas, bym przedstawił je oficjalnie, oto 4Liars!
Kieliszki z szampanem uniosły się, a wszyscy w pomieszczeniu wznieśli toast na cześć dziewcząt.

***

Fan i HyeMin stały przy barze, sącząc kolejnego drinka. Co jakiś czas przemycały po szklance dla Iny, która wciąż była niepełnoletnia. Dziewczyna chyba za bardzo lubiła pić. EunSoo trzymała się od alkoholu z daleka, dzięki czemu liderka nie musiała się o nią martwić. Dziewczyny opierały się plecami o czarny, połyskujący blat. Fan głośno wypuściła powietrze z ust.
-Jeśli Ina znowu się upije, ty trzymasz jej włosy. Nigdy więcej tego nie zrobię – rzuciła HyeMin.
- Tym razem się nie upije. Zaufaj mi – Fan puściła jej oko -właściwie… stoimy tu już dobrą godzinę. Chodź się zabawić, przecież umiesz tańczyć!
-Nienawidzę klubów –odparła  HyeMin i trzymając piwo, znużona upiła spory łyk.
Fan złapała ją za rękę i obie wybiegły na parkiet. W wysokich obcasach nie było to łatwe zdanie, jednak dziewczyny bardzo szybko odnalazły rytm i zaczęły się dobrze bawić. Nie wiedziały, czy jest to kwestią wypitego alkoholu, ale naprawdę im się spodobało. Woń spoconych ciał wisiała w powietrzu, jednak nikt nie zwracał na to uwagi. Fan wpadła z trans, z którego bardzo trudno było się wydostać. Odczuwała muzykę każdą komórką swojego ciała.  Jej przyjaciółka wciąż była spięta, lecz niedługo później udzielił jej się zabawowy nastrój liderki. Dziewczyny tańczyły to obok siebie, to w parze, to znów dalej od siebie, wciąż wymyślając nowe, szalone choreografie. Gdy ponownie skierowały się w stronę baru, by trochę odsapnąć, ktoś dotknął ramienia Fan. Za dziewczynami stali DongHae i EunHyuk. Idole z Super Junior byli kompletnie napruci.
-Dobrze się bawiłyście – zaczął Donghae – może chciałybyście wyskoczyć z nami na drinka i zobaczyć jak wygląda prawdziwa impreza? – po jego głosie słychać było, że nie powinien więcej pić.
-Hm.. chyba nie, ale dziękujemy za zaproszenie –Fan uśmiechnęła się do bruneta.
-Twoja koleżanka też nie da się skusić? – EunHyuk objął HyeMin ramieniem, a dziewczynę przeszedł dreszcz strachu. Bała się pijanych mężczyzn, byli nieobliczalni.
-Chyba jednak nie – odpowiedziała niepewnie w stronę blondyna.
Chłopcy z Super Junior byli bardzo przystojni, jednak dużo starsi od nich, a dziewczyny nie tak  wyobrażały sobie ich zachowanie. W pewnym momencie Fan poczuła, jak ktoś dotyka jej dłoni, i opiekuńczym gestem odciąga ją od pijanego DongHae. Zanim zdążyła cokolwiek zauważyć, znalazła się przed klubem, wraz ze swoim wybawcą. Wciąż nie widziała twarzy bruneta.
-Dziękuję, ale dałabym sobie z nimi radę – powiedziała lekko zadziornie.
-Nie wątpię, jednak ratowanie pięknych dam w opresji uznaję za punkt honoru – odpowiedział brunet posyłając jej czarujący uśmiech.
Dopiero, gdy mężczyzna odwrócił się w jej stronę, Fan była w stanie go rozpoznać. Niewiele wyższy od niej, dobrze zbudowany, o silnych i pięknych dłoniach.
 -JONGHYUN! – krzyknęła, po czym zakryła usta dłońmi.
Stał przed nią. On. Jej pierwsza, ogromna, niespełniona miłość. Miała go teraz przez sobą. Jezu.

***

-Gdzie jest fan? – spytała HyeMin młodszego chłopaka, któremu udało się odciągnąć ją od EunHyuk’a.
-Spokojnie, JongHyun z nią wyszedł – odpowiedział z uśmiechem. Znacznie przewyższał ją wzrostem, więc nie była w stanie dostrzec jego twarzy.
JONGHYUN. Przecież Fan szalała na jego punkcie. HyeMin nie znała jej długo, jednak zdążyła kilkukrotnie zauważyć zadołowanie na spodzie portfela zdjęcie członka SHINee.
-Komu właściwie zawdzięczam uratowanie mnie? –spytała HyeMin, lekko się przy tym uśmiechając.
-Naprawdę nie wiesz? –odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak.
HyeMin pokręciła głową. Naprawdę nie była w stanie dostrzec jego twarzy. Chłopak pstryknął palcami i wybiegł na parkiet. W przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, HyeMin i jej wybawca wciąż znajdowali się we wnętrzu klubu. Czarnowłosa dziewczyna miała dobry widok, na wciąż stojących przy barze Donghae i EunHyuk’a. Chłopak zaczął poruszać się po parkiecie  niezwykle szybkimi, przerywanymi ruchami. Znała ten styl tańca aż za dobrze. Popping. JEZUS MARIA, TO BYŁ TAEMIN.

***

Ina i EunSoo siedziały na jednej z klubowych kanap. Brunetka leżała leniwie na oparciu, popijając drinka, którego wcześniej nielegalnie przemyciła dla niej Fan. EunSoo pisała coś na telefonie, zupełnie pochłonięta ową czynnością. Z mieszaniny dźwięków i świateł wyłoniły się dwie wysokie postaci, które usiadły obok dziewczyn. Byli to Tao i Kai. Ina jeszcze nie zwróciła dziś na nich uwagi, jednak wyglądali oszałamiająco. Tao miał na sobie czarne, postrzępione spodnie i sportowe buty na kostkę, a całości dopełniała ciemna koszulka bez rękawów z białym nadrukiem „WOLF”. Kai ubrany był w szarą bokserkę i czarnego full cap’a, z daszkiem przekręconym do tyłu. Atrakcyjny efekt wzmagały brązowe buty, ciemne spodnie i koszula przewiązana w pasie.
-Widziałyście może Fan? – spytał Kai uśmiechając się czarująco.
-Ee-ee – Eunsoo pokręciła głową, nie odrywając wzroku od klawiatury telefonu.
-Razem z HyeMin poszły z jakimiś dwoma chłopakami – uściśliła Ina, sącząc powoli zawartość swojej szklanki.
-Z dwoma chłopakami? – Kai uniósł brwi – chyba się spóźniłem – dodał w zamyśleniu.
-HyeMin chyba wciąż jest w klubie. Nie widziałam, żeby wychodziła – dodała EunSoo.
Zanim zdążyli się zorientować, Tao zerwał się z miejsca i zniknął w ciemnościach.
-A temu co się stało? – spytała Ina, unosząc lekko brwi.
-Naprawdę nie wiesz? – zaśmiał się Kai – nieważne, wiecie co z Fan?
-Powinna być przed klubem.
-Dziękuję – Kai ukłonił się czarująco, po czym wstał z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.
-Szczęściary – mruknęła Ina – dwie najlepsze partie w EXO…
-Yhym – mruknęła EunSoo nie odrywając wzroku od telefonu.
-Z kim właściwie tak piszesz?
-Z oppą.
-T-to ty też masz chłopaka?
-Yhym.
Ina spuściła głowę w teatralnym geście. Świetnie, tylko ona została sama. Aish, pomyślała, po czym upiła dużego łyka wódki z colą.
***

Kai badał wzrokiem otoczenie. Wybiegł przed lokal tak szybko, iż nie zauważył nawet, jak zimno jest na zewnątrz. Nic dziwnego, była późna jesień, a drzewa gubiły ostatnie liście. Wieczory były coraz chłodniejsze. Biegnąc koło szatni, zauważył na wieszaku połyskującą skórę Fan. Nie wzięła ze sobą kurtki. Będzie jej zimno? Na pewno jest jej zimno. Z kim do cholery ona teraz jest? Chłopak rozglądał się nerwowo i miał już wołać jej imię, gdy usłyszał perlisty śmiech dziewczyny. Wciąż stąpał po ziemi pewnie, jednak jego kroki zdradzały coraz więcej rozdzierających serce chłopaka emocji. Szedł za głosem, aż w końcu dotarł do niewielkiego ogródka, znajdującego się za klubem. Stał tam grill przeznaczony na letnie imprezy, a wokół niego porozstawiane były stoliki i ławki. Kai dostrzegł przy jednym z nich Fan, która siedziała przykryta czyimś płaszczem. Jej oczy lśniły jasno, a dziewczyna uśmiechała się, spijając każde słowo z ust rozmówcy. Nigdy na nikogo tak nie patrzyła.  Kai poczuł ostry ból w klatce piersiowej, lecz ruszył zdecydowanym krokiem do przodu.  Gdy szedł do stolika, jego dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści, a on gotów był poddać się najgorszym emocjom.
-Kai! – dostrzegła go Fan – Co tutaj robisz? Właśnie rozmawiałam z…
-Witaj Jongin! – mężczyzna odwrócił się machając mu dłonią.
JongHyun. Najlepszy przyjaciel Kai’a. Wiedział o wszystkim. Kai zawsze zwierzał mu się w trudnych chwilach. Zachowywali się jak bracia. Pomimo ciągłych sprzeczek i przekomarzań mogli na siebie liczyć. Kai zacisnął zęby i złapał Fan za rękę.
-Rozmowa skończona – warknął w kierunku przyjaciela i trzymając Fan za rękę ruszył przed siebie.
-Idioto, co robisz?! – krzyczała Fan, usiłując wyrwać dłoń z jego uścisku – Kai, cholera jasna, zwariowałeś już do reszty? A ja głupia myślałam, że to Tao jest nieokrzesanym wariatem!
Gdy w końcu udało jej się uwolnić dłoń, stali przed lokalem. Chłopak utkwił w niej wzrok. Oddychając szybko, wypuszczał z ust białe obłoki pary, które znikały w mroku nocy równie szybko, jak się pojawiały. Rozjuszona Fan miała w oczach łzy. Podniosła dłoń, chcąc spoliczkować Kai’a, jednak chłopak powstrzymał ją. Ponownie złapał jej dłoń, po czym przyciągnął dziewczynę do siebie, mocno ją obejmując. Fan zaczęła uderzać pięściami o jego plecy, jednak po chwili przestała. Chłopak oparł głowę na jej ramieniu, a ona poczuła się kompletnie bezradna. Co właściwie teraz czuła?

***

Tao rozglądał się po klubie. Uwielbiał ciemność, jednak tym razem stała ona jedynie na drodze do odnalezienia jej, była kolejną przeszkodą. Co za kretynka, pomyślał. Nie dość, że prawie podejrzewano ją o romans z instruktorem, teraz zniknęła z jakimś kolesiem. Czy ja muszę się tutaj o wszystko troszczyć? Chłopak kopnął znajdującą się pod jego stopami puszkę po piwie. Przeczesał włosy dłonią i wydał z siebie niski, gardłowy dźwięk. Dlaczego właściwie się przejmował? Dlaczego czuł, że stanie się coś złego, jeśli jej nie znajdzie? Nagle ją zauważył. Siedziała na jednym z krzeseł przy barze. Była uśmiechnięta i klaskała z oczami utkwionymi w smukłej postaci, poruszającej się zwinnie po parkiecie. Nie musiał długo zastanawiać się, kto w SM jest prawdziwym królem parkietu. Chłopak był nawet lepszy od Kai’a.  Taemin podszedł do HyeMin po czym zmierzwił jej włosy w przyjacielskim geście. Chciałeś dobrze, a wyszło jak zwykle, przemówił głos w głowie ZiTao. Dlaczego myślałeś, że może będzie cię potrzebowała? Nie dzisiaj kolego, jesteś zwyczajnym idiotą. Tao zacisnął usta  w wąską kreskę i rzucił ostatnie spojrzenie na rozjarzone, błyszczące, błękitne oczy HyeMin. Był naprawdę zirytowany. Włożył ręce do kieszeni, i stąpając mocno po drgającej od głośnej muzyki podłodze, ruszył w kierunku toalety. Przemył twarz nad umywalką, po czym spojrzał w lustro. Obraz, który zobaczył, był doprawdy nędzny. Pozornie przystojny chłopak, którego twarz wyrażała wiele zmęczenia. Podkrążone oczy, szerokie ramiona. Wszystko to mogłoby wydawać się pozornie pociągające, jednak nie dla niej. Zaśmiał się sobie w twarz, ze wzrokiem wciąż utkwionym, w żałosnym chłopaku, który spoglądał na niego z lustra. Myślałeś, że możesz przestać? Wyjął z kieszeni malutką strzykawkę, poklepując się po skórze oznaczonej widocznymi żyłami.

***

HyeMin wciąż się uśmiechała. Taemin potrafił ją rozbawić. Chłopak pląsał wokół niej tanecznym krokiem, a ona zdawała się nie widzieć świata poza nim. W aparycji radosnego maknae z SHINee było coś ujmującego. Był nieśmiały, lecz wszystko taktował z pozornie nienaturalną lekkością. Co ciekawsze, widać było, że nie udawał. Wydawał się beztroski, i to właśnie najbardziej jej imponowało. Chciała oderwać się od wszystkich problemów. Kang Woo,  wiecznie niezadowolonego Tao, rodziców, którzy za nią nie tęsknią i własnych kompleksów. Wierzyła, że przy Taemin’ie będzie to możliwe. Chciała w to wierzyć całą sobą.

***

Fan położyła dłonie na piersi Kai’a, odsuwając go delikatnie od siebie. To był dziwny wieczór. Wiedziała, że jest atrakcyjna, jednak czy Kai musiał reagować w ten sposób? Ona i JongHyun jedynie rozmawiali.  Zresztą.. czy Kai coś do niej czuł? Przez większość czasu, który ze sobą spędzali, zachowywali się jak rodzeństwo, zwyczajni kumple. Kumple chodzący na ramen i robiący zawody, kto głośniej beknie.
-Kai… - zaczęła powoli.
-Cśś – przerwał jej chłopak, wciąż trzymając głowę na jej ramieniu – zostańmy tak jeszcze chwilę.
-Dobrze – odpowiedziała cicho
-Dziękuję – Kai objął ja w pasie i zamknął oczy.

***

Zitao podniósł nieobecny wzrok znad umywalki. Usatysfakcjonowany uśmiechnął się do siebie przeciągle. Teraz możesz się bawić, pomyślał, po czym wyszedł z łazienki. Jego oczy zbombardowały kolory zdecydowanie bardziej intensywne niż dotychczas, a  zmysły chłopaka były wyostrzone i pracowały na zwiększonych obrotach. Dopiero teraz czuł, że może się wyluzować. Był nieobecny, ale lubił to uczucie. Potrząsnął włosami i ruszył tanecznym krokiem na parkiet. Rzucił ostatnie spojrzenie w stronę siedzącej przy barze HyeMin. Wciąż była z Taemin’em. Nie wiedział co robi, jednak  w ostatniej chwili postanowił do nich podejść. Chłopak przybrał na twarz nieobecny uśmiech.
-Witaj kolego – powiedział do Taemin’a, kładąc mu dłoń na ramieniu – widzę, że dobrze się bawisz.
-Nie lepiej niż ty – uciął maknae, patrząc na zamglony wzrok Zitao.
-Co masz na myśli? – prawie wybuchnął śmiechem Tao.
-Myślę, że wiesz – odparował Taemin.
HyeMin przyglądała  się tej scenie z nieskrywanym niepokojem. Nie podobało jej się zachowanie Tao. Czy on naprawdę wziął sobie za punkt honoru, by uprzykrzyć jej życie?  Czarnowłosy dostrzegł przeszywające spojrzenie dziewczyny.
-Gdyby wzrok potrafił zabijać, pewnie już bym nie żył – roześmiał się Tao – Aigoo, jaka ty jesteś urocza – nachylił się, patrząc HyeMin w oczy.
Dziewczyna osłupiała. Wiedziała, że z chłopakiem jest coś nie tak, jednak nie miała pojęcia, co zrobić. Analizowała dokładnie każde możliwe posunięcie, jednak okazało się to niepotrzebne.
-Masz rację pando, ale nie musisz być tak blisko – Taemin położył dłoń na ramieniu Tao, z powrotem ściągając go do pozycji pionowej.
-Nie pozwalaj sobie – chłopak zrzucił dłoń maknae ze swojego ramienia.
-YAH, CO TU SIĘ DZIEJE?! – podbiegły do nich Ina i EunSoo – EunSoo, zawołaj Kai’a! – krzyknęła brunetka.
***

Jongin odsunął się od Fan, uśmiechając się niepewnie. Chciał jednym spojrzeniem powiedzieć jej wszystko, czego nie potrafił. Może faktycznie źle to rozegrał? Traktował ją jak najlepszego kumpla, nie jak dziewczynę. Po prostu jak innego faceta. Aish, ty kretynie, pomyślał, po czym zmierzwił włosy dłońmi. Widząc ten całkiem zabawny gest, Fan zaśmiała się cicho.
-No co? –spytał lekko urażony Kai.
Dwójka wymieniła uśmiechy, a całe napięcie, które do tej pory im towarzyszyło, zupełnie zniknęło. Kto przewidziałby, co może się teraz stać, gdyby przed  klub nie wybiegła zdenerwowana EunSoo?
-Kai! – podbiegła do niego zdyszana.
-Co się stało? – spytali jednocześnie Jongin i Fan, wymieniając ukradkowe spojrzenia.
-Tao chyba zaraz przyłoży Taemin’owi – odparła żałośnie.
-Cholera jasna! – Kai delikatnie dotknął dłoni Fan, po czym zniknął na schodach prowadzących w dół.
Chłopak wbiegł do klubu, starając się zlokalizować wzrokiem kumpla. Ten wieczór był naprawdę parszywy. Jeden przyjaciel chciał sprzątnąć mu sprzed nosa dziewczynę, drugi zaraz zostanie uderzony przez jego kumpla z zespołu. Kai dostrzegł jak Tao szykuje się do wymierzenia ciosu. Czas jakby zwolnił, a jedyne na czym skupił się chłopak, było przerażenie na twarzy HyeMin, która zakrywała usta dłońmi. Jongin wkroczył pomiędzy nich, zatrzymując dłoń Tao w ostatnim momencie.
-Zwariowałeś?! – warknął na czarnowłosego.
-Nie wtrącaj się.
Kai zorientował się, że tak naprawdę mają przed sobą sporą grupkę gapiów, złożoną z randomowych bywalców klubu. W pierwszym rzędzie stał JongHyun, poklaskując w dłonie.
-Brawo, Kim Jongin zawsze niezawodny – roześmiał się, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł.
Kai zignorował sarkastyczną uwagę, jednak przyjaciel skutecznie zadziałał na jego nerwy. Chłopak złapał Tao za koszulkę i pociągnął za sobą.
-Wracamy do domu, zanim ktokolwiek zobaczy cię w takim stanie –warknął.
-Idę z wami – odparła szybko HyeMin, rzucając TaeMin’owi przepraszające spojrzenie.
ZiTao szedł chwiejnym krokiem, potykając się o stopień. Kai zarzucił jego rękę na swoje ramie, nie szczędząc obraźliwych komentarzy pod adresem bruneta.
-Jesteś pewna, że chcesz iść? – spytał Jongin.
-Tak – odparła zdecydowanie HyeMin – chyba musze z nim porozmawiać, jak tylko się ocknie.

***

Tłum gapiów zdążył się już rozejść, lecz Ina wciąż stała w miejscu, obejmując swoje ramiona dłońmi. Z zamyślenia wyrwał ją Luhan, który nagle zmaterializował się bóg wie jeden skąd przy jej boku.
-We are EXO, we are one? – zacytowała sarkastycznie motto zespołu.
-No cóż – blondyn wzruszył ramionami – w każdej rodzinie zdarzają się konflikty – wciąż patrzył na jej zmartwioną twarz – nie przejmuj się, poradzą sobie.
Ina przytaknęła, jednak nie byłaby tego taka pewna. HyeMin poszła z nimi, jednak Ina wiedziała coś, z czego nie miał prawa zdawać sobie sprawy Luhan. Widziała swoją koleżankę z zespołu niejednokrotnie płaczącą z powodu przykrych słów, które ZiTao miał w zwyczaju do niej kierować.
-Ina? – Luhan pomachał jej dłonią przed nosem – ziemia do Iny!
-Przepraszam, zagapiłam się.
-Słyszałem, że lubisz piwo. Chodź, kupię ci jedno. W takich sytuacjach zawsze pijemy z chłopakami.
-Dzięki – uśmiechnęła się radośnie w stronę LuHan’a.

***

-Oppa?! Jak To? YAH! – łzy napływały do oczu EunSoo.
Dziewczyna stała samotnie przed lokalem, trzęsąc się z zimna. Ściskała telefon całą siłą swojej delikatnej dłoni, a usta zacisnęła w wąską kreskę.
-Przepraszam, ale to chyba nie ma sensu. Ja jestem w Stanach, ty tutaj. Zróbmy sobie przerwę – spokojny głos dobiegał z wnętrza słuchawki.
-Ale…
-Przepraszam EunSoo, to koniec – po drugiej stronie rozległ się sygnał zakończonego połączenia.
Dziewczyna upadła na kolana, nie zważając na to, iż podrze nowe i pewnie warte fortunę rajstopy. Zaczęła szlochać głośno, gdy poczuła, jak ktoś zarzuca ciężką, skórzaną kurtkę na jej zmarznięte ramiona. Stał za nią Sehun, który przyglądał się dziewczynie z kamienną twarzą. Przykucnął przy EunSoo, po czym wyciągnął szczupłą dłoń w jej kierunku. Dziewczyna otarła z policzków łzy.
-Nie patrz się na mnie – zaczęła – mam rozmazany makijaż.

-W takiej chwili masz do tego prawo – uśmiechnął się delikatnie. Nigdy nie umiał pocieszać.

***

10 komentarzy:

  1. Kolejny niesamowity rozdział. :) Dziękuję !

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej. Tak wiele dzieje się w tym rozfdziale, że aż namieszało mi się w głowie XD! Zaskoczyłaś mnie tym braniem narkotyków Tao :O. W ogóle to wiesz? Najbardziej polubiłam u ciebie HyeMin ^___^ nie wiem czemu. I szkoda mi EunSoo t.t.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujeeeeee ~~ HyeMin miała być odzwierciedleniem mnie~.

      Usuń
  3. Hahah... ZiTao - narkoman, znów. xD Ten rozdział przyniósł wiele nowych rzeczy, z niecierpliwością czekam na następny. EunSoo singielka, czyżby Sehun wkroczył do akcji? ;> /Rin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja początkowa koncepcja nie zawierała Tao jako narkomana i wciąż nie zawiera ;) to będzie jednorazowy, bardzo szybko zakończony wątek ^^

      Usuń
  4. O jejku, tego to się nie spodziewałam ;) Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja rozwija się coraz ciekawiej. Początkowo trochę nie ogarniałam, bo nie czytałam jeszcze drugiego rozdziału, ale zaraz to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń