niedziela, 17 listopada 2013

Trainee - 4

Rozdział 4

Tao otworzył oczy, czując przepotężny ból głowy, typowy dla tak często powracającej migreny. Na zewnątrz wciąż było ciemno, a zegarek w pokoju pokazywał godzinę 2;30. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej, po czym zacisnął powieki by odzyskać ostrość widzenia. Przeczesał ciemną czuprynę dłońmi i już miał odrzucić okrywającą go kołdrę, jednak napotkał pewien opór. Gdy spojrzał w tamtą stronę, zobaczył HyeMin. Siedziała na podłodze, z głową opartą o krawędź łóżka, chyba spała. Chłopak spojrzał na nią czule, lecz przywołanie wspomnień z minionego wieczora stanowiło dla niego prawdziwe wyzwanie. W jednej chwili obrazy stanęły przez jego oczami, a Tao spuścił głowę w zażenowaniu. Jak mogłem być tak głupi? Zitao schylił się, by przyjrzeć się dziewczynie, a raczej jej włosom. Długa grzywka opadała jej na zamknięte oczy, przez co śpiąca buzia HyeMin była niemal niewidoczna. Chłopak dostrzegł cień rozmazanego makijażu oraz zmartwienie, które nie opuszczało dziewczyny nawet podczas snu. Nagle poczuł ogromne pragnienie, które pokierowało go do kuchni.
HyeMin przetarła oczy, dopiero później zdając sobie sprawę, że jej makijaż jest rozmazany. Leżała na łóżku zwinięta w kłębek, gdy zdała sobie sprawę, że nie jest u siebie. Co dziwniejsze, chyba zasypiała na podłodze. Patrząc wprost, napotkała skupione na niej ciemne, podkrążone oczy. Zerwała się do pozycji siedzącej i potrząsnęła głową.
-Dlaczego tu jestem? – spytała po chwili.
-Nie mnie się pytaj. Kiedy się obudziłem, spałaś na krawędzi łóżka.
-Ah, pamiętam – rozmasowała pulsujące od nadmiaru alkoholu skronie.
-A więc… wiesz już dlaczego za mną przyszłaś?
-Chciałam z tobą porozmawiać.
Twarz chłopaka nieoczekiwanie zbliżyła się do jej twarzy. HyeMin głośno przełknęła ślinę, lecz Tao bardzo szybko się odsunął.
-O czym?
-Co się z tobą dzieje? Nie radzisz sobie z agresją? Stawiasz sobie za punkt honoru obrażanie ludzi i robienie im przykrości, czy może to mnie szczególnie nie lubisz? – ostatnie pytanie zadała łamiącym się głosem, choć jeszcze trochę zaspana.
-Dlaczego tak myślisz?
-Wszystko to, co wygarnąłeś mi przy okazji Kang Woo – zaczęła – nie było miłe.
Chłopak zbliżył się do niej ponownie, jednak tym razem na jego twarzy malowały się jakiekolwiek uczucia. Uczucia żywe i w przeciwieństwie do jego wrednej natury, bardzo silne i pełne wrażliwości. Wyciągnął dłoń w jej stronę, niepewnie, jakby była co najmniej wystraszonym zwierzątkiem. Pandą? Tak, przypomniała mu małą, niepewną pandę. Chciał się nią opiekować, jednak to było dla niego zupełnie nowe uczucie. Naprawdę miała w sobie coś ze zwierzątka. Patrzyła na niego nieufnie, a w miarę gdy jego dłoń się przybliżała, ona cofała swoją twarz. Chłopak delikatnie pogłaskał ją po głowie, po czym utkwił w niej wzrok, wyraźnie się zastanawiając.
-Przepraszam- rzucił zmieszany.
Chciała spytać dlaczego. Jak? Miała wiele pytań, jednak wiedziała, że zapewne nie dostanie na nie odpowiedzi. ZiTao, który przed nią siedział był zupełnie inny. Ubrany w szary dres, z rozczochranymi włosami i za dużą koszulką zwisającą mu lekko z ramienia, ukazując widoczne obojczyki. Po twarzy Tao błądził pewien nieodgadniony wyraz, który przypominał uśmiech. Dziewczyna spuściła wzrok, wciąż siedząc na łóżku. Znajdujący się naprzeciw niej na podłodze Tao wstał, po czym wyciągnął dłoń w jej stronę. HyeMin przekrzywiła lekko głowę w pytającym geście. Chłopak złapał ją za rękę i ściągnął z łóżka.
-Kawa czy Herbata? – spytał, ciągnąc ją w stronę kuchni.
-Kawa – odparła bez namysłu.
-Dobry wybór – uśmiechnął się. Pierwszy raz widziała uśmiech na jego twarzy.
Szli długim korytarzem, po czym wpadli do kuchni. Nie byli jednak sami. Przy stole siedzieli Suho i Kai. Źrenice HyeMin rozszerzyły się, a dziewczyna stanęła jak wmurowana w ścianę. Znała dobrze Jongin’a, wiedziała też, że Suho jest naprawdę w porządku. Mimo to, nie chciała by ktoś widział jak wychodziła z pokoju ich współlokatora, co mogło być źle zrozumiane. Dziewczyna wciąż stała, a Tao wybuchnął gromkim śmiechem. Wziął ją za rękę, po czym poprowadził do stołu i wskazał miejsce obok Suho. Kuchnia była przestronna, wypełniona białymi meblami. Znajdował się tam zarówno zwyczajny stół z otaczającymi go krzesłami, przy których teraz siedzieli, jak i znajdujący się niemal w powietrzu blat przypominający bar, przy którym stały trzy wysokie siedziska. Zitao stanął koło ekspresu do kawy. HyeMin bacznie obserwowała mięśnie napinające się pod koszulką, gdy ten przeciągał się po ciężkiej nocy. Suho wypił ostatni łyk kawy, wstawił kubek do zlewu, po czym podszedł do Jongin’a.
-Stary, chodź po zakupy – popatrzył się na niego znacząco.
-Jasne – puścił mu oko Kai.
Zanim zdążyła się obejrzeć, zostali sami. Wbiła wzrok w blat stołu, na którym nie było ani jednej plamki. No tak, przecież Suho lubił porządek, przypomniała sobie.  Chwilę później, ZiTao postawił jej przed nosem kubek z czarnym, parującym napojem. Sam usiadł naprzeciw i upił duży łyk swojej kawy. Utkwił w dziewczynie skupiony wzrok, przez co HyeMin wzięła zbyt duży łyk.
-Ałć – jęknęła po chwili.
-Co się stało?
-Sparzyłam się.
W tym momencie chłopak wyciągnął dłoń, delikatnie dotykając palcami jej dolnej wargi. Patrzyła na niego lekko zszokowana, lecz poczuła pewną iskrę przeszywającą jej ciało, która pojawiała się wraz z dotykiem chłopaka. Ponownie spuściła wzrok. Kontakty z mężczyznami bardzo ją peszyły, jednak ZiTao był inny. Wcześniej go nienawidziła, teraz ją interesował. Zebrała się na odwagę i spojrzała mu w oczy. Chłopak nachylił się w jej stronę, prawie dotykając jej twarzy swoją, dziewczyna zamknęła oczy, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Oh, ZiTao! Nie mówiłeś, że masz gościa – usłyszała w kuchni niski głos Kris’a a ona i Tao odskoczyli od siebie jak oparzeni.  Wysoki blondyn podszedł do lodówki, ostentacyjnie drapiąc się  po tyłku.

***

Fan obudziła się w cudownym humorze. Dosłownie wyskoczyła z łóżka, co nie zdarzało jej się często. Lubiła poleniuchować, lecz dzisiaj postanowiła wybrać się na zakupy. Miała ochotę na świeże bułki i warzywa, po czym pomyślała, że mogłaby zrobić śniadanie dla reszty dziewczyn i odciążyć trochę HyeMin, która i tak jest już wyczerpana, przez wieczne ekscesy z ZiTao. Poranek zdawał się być dość ciepły jak na seulską jesień, postanowiła więc zarzucić na siebie jedynie legginsy, ciepły sweter i komin. Ku jej uciesze, włosy dziewczyny po całonocnej zabawie reprezentowały w miarę  przyzwoity poziom. Wykonała kilka pociągnięć tuszem do rzęs i wyruszyła do najbliższego supermarketu. Po drodze napotykała spojrzenia różnych ludzi. Nie było to dla niej nowością, gdyż często spotykała się ze wzrokiem przechodniów, nie tylko mężczyzn.  To wszystko jednak wydało jej się dość podejrzane, kiedy zza rogu wyłonił się starszy ahjussi z aparatem fotograficznym.
-Omo, to ty! Zatrzymaj się! – zaczął biec w jej stronę.
Dziewczyna rozejrzała się, rozważając potencjalne możliwości ucieczki. Ahjussi byłby ją złapał, gdyby nie wysoka, smukła, zakapturzona postać, która pociągnęła ją za rękę i ruszyli w slalom między budynkami. Po prawie kilometrze biegu, dziewczyna wyszarpnęła dłoń z jego uścisku.
-Co do… - spytała zdyszana.
-Poznaj uroki życia gwiazdy. Lekcja numer jeden: unikaj paparazzi – chłopak ściągnął kaptur z głowy i obdarzył ją szerokim uśmiechem.
-Kai!
-We własnej osobie.
-Co tutaj robisz?
-Wracałem właśnie z zakupów z SuHo, ale gdy zobaczyłem tego paparazzi, musiałem ci pomóc. Wiem, że nigdy nie marnujesz okazji do dobrej zabawy i podniesienia poziomu adrenaliny, co na pewno zapewnił ci nasz mały maraton.
-Jasne – dała mu kuksańca w bok. – Tylko wiesz… sama zamierzałam właśnie iść do supermarketu.
-Wiesz, że teraz pewnie będzie na nas czekał?
-Serio?
-Tak. Czekaj chwilę – Kai zniknął za rogiem.
Wrócił po kilku minutach, trzymając dwie pary ciemnych okularów. Nie miała pojęcia skąd wiedział, jednak podał jej okulary w kształcie jej ulubionych, które dziewczyna zostawiła w domu. Bardzo za nimi tęskniła. Wziął ją za rękę i ruszyli w stronę sklepu rozmawiając.
-Wiesz, że spotkałem rano HyeMin w naszej kuchni? – zagadnął Kai.
-Jak to?
-Widziałaś, wczoraj wróciła ze mną i z Tao. Upierała się, że chce z nim porozmawiać. Jadłem z SuHo śniadanie, gdy nagle pojawili się w kuchni. Oboje uśmiechnięci.
-Kai… cholera, jeśli do czegoś doszło to cię zamorduje.
-Spokojnie – uśmiechnął się – uparła się czekać przy jego łóżku, więc czekałam z nią. Tao padł od razu, gdy weszliśmy do domu. Cholera, powinien odstawić te prochy. W każdym bądź razie czekałem z nią, aż sama zasnęła na brzegu łóżka. Uznałem, że nic złego się nie stanie.
Fan spojrzała na niego spode łba, po czym przekroczyli próg supermarketu. Kai wziął wózek na kółkach, którym zgrabnie lawirował pomiędzy regałami. Fan kupiła dużo warzyw, świeże pieczywo, kilka różnych opakowań herbaty. Fan wybierała swoją ulubioną kawę, gdy Kai podjechał do Fan i znalazł się za nią wraz z koszykiem.
-Wskakuj!
-Ale jak to?
-Usiądź na brzegu wózka!
Zrobiła tak jak kazał, a Kai popędził do kasy z Fan siedzącą niemal że w wózku z zakupami.

***

ZiTao szedł trzymając ręce w kieszeniach szarego dresu. Obok niego kroczyła HyeMin, która miała na sobie ubrania chłopaka. Musiała przebrać się, gdy wczoraj od razu po imprezie wróciła z nim do domu. Musiała zmienić nieprzyzwoicie krótką sukienkę i zamiast tego miała na sobie teraz za dużą bluzę i  spodnie od dresu należące do ZiTao, w których dosłownie się topiła. No cóż, wyglądali teraz jak prawdziwa dresowa para.
-Aish – pisnęła HyeMin, potykając się o za długie nogawki spodni.
- Wiesz, lepiej chyba wyglądałaś w tej sukience – zachichotał Tao – Szkoda, że musiałaś ją zmienić.
-Ta, straszna – spojrzała na niego morderczym wzrokiem. Gdyby pokazała się w tej sukience na ulicy, prawdopodobnie jej numer zostałby napisany na ścianie w najbliższym kiblu.
-Nie złość się – Tao objął ramieniem naburmuszoną dziewczynę.
-Przestań – odsunęła się od niego HyeMin – zaraz będziemy koło naszego domu.
Faktycznie, ich oczom ukazał się budynek, w którym mieszkały dziewczyny. HyeMin spojrzała na niego z nieskrywanym triumfem i już miała odejść, gdy Tao złapał ją za rękę.
 -Odprowadzę cię.
-Już mnie odprowadziłeś. Chcesz za mną iść pod same drzwi?
-Pod same drzwi – powtórzył chłopak – chyba tak.
-W takim razie odpowiedz mi na jedno pytanie – założyła ręce na piersiach.
-Słucham.
-Dlaczego byłeś dla mnie taki wredny? Dlaczego naskoczyłeś na mnie z powodu Kang Woo i wreszcie, dlaczego wciąż mnie ignorowałeś, a dzisiaj chcesz odprowadzać mnie do domu?!
-To było więcej niż jedno pytanie.
-Nie zaczynaj.
-W porządku. Zacznijmy od tego, że z nie do końca zrozumiałych powodów się martwiłem. Relacja między tobą a Kang Woo wszystkim wydała się dość dziwna.
-Tak, to słyszałam już od Fan.
-I miała rację.
-W porządku, dlaczego więc byłeś dla mnie niemiły?
Chłopak zamilkł i wywrócił oczami. Wyraźnie unikał odpowiedzi na pytanie, którą tak bardzo chciała usłyszeć. Zupełnie zmienił strategię.
-Czego oczekujesz? Że cię lubię? Że byłem zazdrosny? Powiedz mi, co chciałabyś usłyszeć. Życie to nie drama, jeśli jeszcze nie zauważyłaś.
Stała jak wmurowana. Była na niego wściekła. Czy odpowiedzenie jej na te kilka pytań stanowiło aż taki problem? Nie miała ochoty na niego patrzeć. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę budynku. Nie poszedł za nią. Stał tam i patrzył jak odchodzi. Na twarz HyeMin wstąpiły rumieńce wstydu i złości. W jej mniemaniu, w pewien sposób ją ośmieszył. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni spodni klucze, ocierając rękawem łzę wstydu spływającą po jej policzku. Zaczęła wbiegać po schodach. Gdy stanęła przed drzwiami mieszkania, schowała twarz w dłoniach. Usłyszała kroki. Kroki silne i zdecydowane, które świadczyły o tym, że osoba je stawiająca biegła. HyeMin poczuła dotyk czyjejś dłoni, na swoim ramieniu, gdy nagle została brutalnie odwrócona. Stał przed nią Tao, ciężko wypuszczając powietrze z ust. Dziewczyna za nic nie chciała pokazać mu swoich czerwonych oczu, jednak stała teraz z twarzą tak blisko jego twarzy. Chłopak nachylił się i delikatnie musnął jej wargi. Pocałunek pogłębiał się i stawał się coraz bardziej zachłanny. HyeMin stała jak wryta, po czym uświadomiła sobie, jak bardzo musieli tego pragnąć. Objęła twarz Tao, a gdy ten przerwał pocałunek, ona go ponowiła.  Chłopak objął ją mocno w pasie tak, że zatopiła się w jego ramionach. Pragnął zatrzymać HyeMin tylko dla siebie.
-Oto twoja odpowiedź – odparł Tao, oddychając ciężko.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku znajdującej się naprzeciwko windy. Dziewczyna uśmiechnęła się, przykładając palec do wciąż pulsujących ust i patrzyła jak chłopak znika, za zamykającymi się drzwiami.

***

Fan i Kai wracali ze sklepu taszcząc ciężkie siaty. Dziewczyna nie oszczędzała i kupiła wszystko, co było im potrzebne, a nawet więcej.  Kai nacisnął guzik windy w budynku, w którym znajdowało się mieszkanie dziewczyn. Przy ten czynności, siatka którą trzymał chłopak rozchyliła się niefortunnie, a gdy wyślizgało się z niej pudełko jajek, Jongin wykonał przedziwny taniec, próbując je złapać. Fan roześmiała się, gdy nagle usłyszała znajomy, pluskający dźwięk.
-Omo! Winda już jest – wskazała palcem na rozchylające się drzwi.
-Tao! – Krzyknął Kai.
Chłopak minął ich, tak jakby nawet ich nie zauważył, wybiegł z windy, po czym popędził  ulicą. Fan i Kai wymienili zdziwione spojrzenia.
-Cholera jasna Kai – Fan wciągnęła go do windy – HyeMin wróciła!
Mieszkały na trzecim piętrze, więc zanim się obejrzeli, drzwi windy otworzyły się ponownie, czemu towarzyszył ten charakterystyczny dźwięk. Ich oczom ukazała się wciąż stojąca przed mieszkaniem HyeMin z uśmiechem na twarzy. Fan miała wychodzić z windy, gdy nagle Kai wybrał przycisk zamykający drzwi. Wypuścił z rąk siatki  z zakupami i objął twarz Fan dłońmi.
-Jongin, posrało cię?
-Chyba tak – prawą dłoń wplótł w gęste włosy dziewczyny, a lewą objął Fan w pasie.
Pocałował ją.


 ***

5 komentarzy:

  1. Pod koniec skandowałam pod nosem "NOW KISS! NOW KISS!" XD
    Cudne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo. Co tu się dzieję?!
    Czytając ten rozdział czułam w brzuchu takie mrowienie... Kai i Fan, czemu się szczerze jak o nich czytam? Poproszę więcej takich rozdziałów! I przepraszam za mój nieogarnięty komentarz.
    HWAITING!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleee się porobiło ^ ^ Świetne!!!!!!! Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje zdanie do ostatniego zdania "O ja pier...". Nie ma słów, żeby opisać tak super opowiadanie! Wciąż jest mi mało dlatego pisz to i dodawaj jak najszybciej <3 / Rin

    OdpowiedzUsuń