Rozdział 10
23
grudnia 2013
Pławiła
się w blasku ozdobionych lampkami sklepowych witryn i otaczających ją
dekoracji. Fan bardzo lubiła święta, ze
względu na tony jedzenia, które może wtedy pochłonąć, ale też dlatego, że
spędza je w domu, najczęściej paradując całe dnie w piżamie. W tym roku święta są jednak szczególne, ponieważ w wigilie miała zasiąść przy stole z ludźmi z
wytwórni, a przez resztę dni świątecznych leniuchować w towarzystwie dziewczyn
zespołu. Lawirowała przez sklepowe alejki, rozglądając się za prezentami.
Uwielbiała obdarowywać ludzi, jednak w tym roku planowała zrobić coś
specjalnego. Wszystko dlatego, że wolała sprawiać radość innym, aniżeli sobie
samej. Jedynym, co ją niepokoiło, była potencjalna ilość prezentów, które
będzie musiała wykonać. Dziewczyny z zespołu, menadżer Jung, prezes Yoon i...
wygląda na to, że JongHyun? Wśród chłopaków z EXO najbardziej lubiła Suho,
Kai’a i Tao, ale nie wypadało dać prezentów tylko im trzem, więc… lepiej
przygotować dwanaście, czy może wszystkim złożyć po prostu życzenia? Jedno było
pewne – nie miała pojęcia , jak jej portfel wytrzyma tegoroczne święta. Mimo
wszystko cieszyła się, że nie będzie
musiała spędzać ich z rodziną. Biegający po domu i wrzeszczący w kółko
siostrzeńcy, wiecznie narzekająca na każdą, najmniejszą rzecz matka… to
wszystko naprawdę nie sprzyjało miłości, odpoczynkowi i wspólnej celebracji
posiłków. Sprawiało raczej, że chciała rwać włosy z głowy, krzyczeć i tłuc
talerze. Odkąd zamieszkała z dziewczynami , jej zszargane nerwy nieco się
uspokoiły, a ona zaczęła postrzegać świat inaczej – jako o wiele mniej
irytujący niż dotychczas. Wyrwana została z zamyślenia przez dźwięk puszczanej
ze sklepowych głośników kolędy, śpiewanej bardzo cienkim i naprawdę irytującym,
kobiecym głosikiem. Słowo daję, gdyby nie to, że znała tę piosenkę,
pomyślałaby, że śpiewa ją Justin Bieber. Fan miała do obejścia jeszcze
przynajmniej połowę centrum handlowego, a nogi jej odpadały. Kochała zakupy,
ale wszystko ma swoje granice. Większość
prezentów planowała wykonać sama, jednak chciała dokupić jakieś niewielkie
drobiazgi, które sprawią każdej z osób radość. W tej chwili lawirowała między
artykułami spożywczymi, ponieważ ich zadaniem na wigilię, było upieczenie
ciasta. Co prawda, żadna z nich chyba wcześniej tego nie robiła, ale zawsze
musi być ten pierwszy raz. Znudzona opierała się na wózku na kółkach,
dorzucając raz po raz do sterty zakupów różne ozdoby do wypieków, lukier i tym
podobne. Wózek wypełniony był jajkami, różnego rodzaju bitą śmietaną i resztą
potrzebnych produktów. Nie miały nawet jeszcze pojęcia co zrobią, więc wszystko
mogło się przydać. Gdy stała przy kasie, pakując do toreb zakupy, uświadomiła
sobie, że wcale nie są one lekkie, a nie odczuwała ich ciężaru jedynie przez
wózek. Innymi słowy, nie miała pojęcia, jak uda jej się to wszystko unieść.
Mimo to, wpadła na świetny pomysł. Każdemu z chłopaków w EXO planowała wręczyć
ozdobioną babeczkę z jego imieniem, która zawierała będzie nadzienie o
ulubionym smaku poszczególnego członka. Gdy w końcu udało jej się zapłacić i
zapakować wszystko do siatek, postanowiła odwiedzić jeszcze kilka pomniejszych
sklepów z biżuterią, w poszukiwaniu podarków dla dziewczyn. Jej uwagę przykuł
firmowy sklep, przy którego wystawie zawsze się zatrzymywała. I dziś przystanęła,
by spojrzeć na swój ulubiony zegarek, który niestety kosztował prawdziwą
fortunę. Miał delikatny, jasno brązowy, skórzany pasek, ozdobiony leciutkim,
czarnym wzorkiem. Tarcza zegara obramowana była złotą obwódką, a złocone cyfry
i wskazówki połyskiwały na czarnym tle.
-Omona… jaki piękny – westchnęła,
po czym spuściła głowę i odeszła.
Wystawa sklepu przywoływała ją
każdym elementem. Przyprószonymi białym, sztucznym śniegiem, sztucznymi
choinkami, małymi, srebrnymi reniferami stojącymi na ladzie, oraz zdobiącymi gablotki
światełkami. Obiecała sobie, że nawet nie spojrzy za siebie, bo chyba by się
rozpłakała.
***
Chincha… co ona tak właściwie
robi? Stoi tam i szczerzy się jak głupi do sera. Słowo daję, pewnie zaraz
przytuli się do tej szyby. Kai stał przy jednym ze sztucznych bałwanów w
centrum handlowym, bo obiecał chłopakom, że zrobi sobie z nim zdjęcie i im
wyśle. Nie spodziewał się jednak, że sobaczy Fan, wgapiającą się w witrynę
sklepu z biżuterią. No dobra, spodziewał się. Przyszedł tu tylko dlatego, że
HyeMin powiedziała mu, kiedy liderka ma zamiar robić zakupy.
-Aish, stary… jak myślisz, co ona
tam zobaczyła? – zwrócił się do ogromnego, styropianowego bałwana, jednak
dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że rozmówca raczej mu nie odpowie.
Kompletnie zapominając o zdjęciu,
Kai przekręcił daszek czapki i podbiegł do wystawy, w którą jeszcze chwilę temu
wpatrywała się Fan. Zdaje się, że to było gdzieś tutaj, pomyślał robiąc dwa
kroki w lewą stronę. Jego oczom ukazał się zegarek na brązowym pasku. Powinien
go kupić? Czy już ze sobą chodzili? Czy jeśli kupi prezent jej, musi kupić też
coś innym? Nienawidził takich dylematów. Złapał się za głowę w geście bezradności, jednak postanowił wejść
do sklepu.
-Dzień dobry – rzucił
ekspedientce czarujący uśmiech – Chciałbym zobaczyć ten zegarek z wystawy. Albo
nie… proszę od razu zapakować.
***
Fan wpadła do dormu dosłownie z
wywieszonym językiem. Ukrywając daleko w torbie prezenty dla dziewczyn,
postawiła na stole w kuchni ciężkie siaty z zakupami spożywczymi. Gdy teraz na
nie patrzyła, doprawdy nie miała pojęcia, jakim cudem zdołała przytargać je do
domu o własnych siłach. HyeMin wciąż siedziała na kanapie i chyba płakała. O
boże, znowu oglądała I hear your voice.
Przez ostatni tydzień każdą wolną chwilę poświęcała na to, by zobaczyć chociaż
jeden odcinek dramy. Oznaczało to, że na Fan spadło większość obowiązków, ale
co tam, niech się cieszy.
-Panda, chodź tutaj – krzyknęła
Fan – rusz tyłek z kanapy i pomóż mi rozpakować zakupy!
Nacisnęła pauzę i niechętnie
podeszła do stołu w jadalni która połączona była z salonem. Niedługo później,
wszystkie stały w kuchni, patrząc na wypakowane produkty. Ina wzięła do rąk
pudełko z jajkami, przekręcając je na wszystkie strony.
-Unnie, serio? Przecież tego nam starczy chyba na rok. –
powiedziała lekko zmieszana.
-Przypominam tylko, że żadna z
nas nigdy nie piekła ciasta, więc nie przewidzimy, ile prób będziemy musiały
zrobić, zanim się uda. Jajek nigdy za wiele – odparła dyplomatycznie Fan.
-Właściwie – zaczęła nieśmiało
EunSoo – to ja umiem piec…
-Boże, czuję się jakbym wygrała
milion na loterii – westchnęła ucieszona Fan – może nasze ciasto nie będzie
totalną porażką!
***
-Boże, pali się! – wrzeszczała HyeMin biegając po kuchni.
-Spokojnie, to tylko trochę dymu – krzyknęła EunSoo
pokasłując.
-MAMY GAŚNICĘ? – wydarła się Fan.
W jednym momencie cały otaczający kuchnię dym zniknął. Ina
zwyczajnie wyłączyła piekarnik i otworzyła okno. Pozostałe trzy stanęły jak
wryte i patrzyły się na nią z rozdziawionymi buziami.
-Spaliłyśmy – podsumowała raperka – EunSoo… mówiłaś, że
umiesz piec.
-Bo umiem – uparła się maknae – naprawdę umiem!
-To czemu spaliłaś ciasto? – spytała Fan zakładając ręce na
piersi.
-Bo.. Sehun chciał się ze mną umówić i… zapomniałam spojrzeć
na zegarek.
HyeMin, która wcześniej prawie płakała z przerażenia, teraz
wybuchła głośnym śmiechem.
-Chyba mam pomysł – powiedziała, śmiejąc się przez łzy –
wezwę moją tajną, sprawdzoną gosposię.
-Kto to? –spytały wszystkie jednym głosem.
-Zobaczycie – brunetka puściła im oko.
Pół godziny później usłyszały dzwonek do drzwi. HyeMin
pobiegła w stronę wejścia, zaś dziewczyny ruszyły za nią gęsiego. Ciekawe, co
znowu wymyśliła. Gdy drzwi się otworzyły, nie było takiej, która nie krzyknęła
by ze zdziwienia.
-O kurwa! – Ina zakryła usta dłonią.
-Chyba w to nie wierzę – chichotała Eunsoo.
-To nie może być prawda… boże, teraz na pewno ten dom
spłonie – dodała z niedowierzaniem Fan.
Ich sekretną kucharką okazał się
być… Tao. Jeśli kalkulacje liderki były
trafne, prawdopodobnie wszyscy umrą dziś przez zaczadzenie lub zwyczajnie
spłoną wraz z biszkoptem. Tao wmaszerował do mieszkania jakby był prawdziwym
bossem. Zdjął buty i wparował do kuchni, a gdy ujrzał spalony biszkopt,
zwyczajnie wybuchł niekontrolowanym, głośnym śmiechem.
-Naprawdę to zrobiłyście? – do oczu
prawie napłynęły mu łzy z rozbawienia.
Wszystkie spuściły głowy w
wyrazie skruchy. Wyglądało na to, że chłopak, który był ostatnią osobą, jaką
posądziły by o umiejętność pieczenia ciast, miał większe umiejętności niż
wszystkie one razem wzięte. To było naprawdę upokarzające.
-To pomożesz nam? – spytała
błagalnie HyeMin wpatrując się w niego wielkimi, niebieskimi oczami.
- Zawsze – Tao rzucił jej zalotne
spojrzenie, po czym chwilę później znalazł się przy niej, obejmując dziewczynę,
która w ogóle się tego nie spodziewała.
-Dzięki – odparła uśmiechając
się.
-Nie ma za co – dotknął palcem
jej nosa, a później złożył szybki pocałunek na ustach HyeMin.
Scena wyglądała dość komicznie,
ponieważ wszyscy przyglądali się jej, jakby co najmniej oglądali film. Ina
konsumowała kawałek surowej marchewki, którą wytrzasnęła nie wiadomo sąd, ale
chrupała przy tym jak królik. EunSoo stała z rozdziawioną buzią, zaś Fan wydała
głośny trzask, otwierając torebkę z chipsami i głośno je chrupiąc.
-Błagam, nie przy jedzeniu –
mruknęła liderka przeżuwając.
-Tak jest – Tao zasalutował jej,
po czym puścił HyeMin, która była tak oparta o jego ramię, że gdy odszedł,
prawie się przewróciła.
Słowo daję, on zamienia jej mózg
w prawdziwe warzywo, pomyślała Fan i uśmiechnęła się do siebie. Tao stanął przy
stole, zakładając fartuch. Wbrew pozorom wyglądał w nim naprawdę przystojnie. Z
największym skupieniem rozrabiał masę na ciasto, a dziewczyny stały i
przyglądały mu się z podziwem. Nie podlegało dyskusji, że chyba naprawdę umiał
piec. Cały czas pracował w skupieniu, a momenty, kiedy na chwilę wracał do
rzeczywistości ograniczały się do wydawania komend, by podano mu któryś ze
składników, prawie jak na ostrym dyżurze. Po godzinie włożył ciasto do
piekarnika, który nastawił na jakąś diabelnie wysoką temperaturę, i jedynym, na
co dziewczyny miały nadzieję był fakt, że tym razem nic się nie spali.
-Nie otrujesz nas?- spytała
podejrzliwie Fan.
-Aż tak złe masz o mnie zdanie? –
odparował z uśmiechem.
-Wcale nie. – odparła zmieszana.
-Jasne. Ale wiesz co… całkiem do
twarzy ci w tym fartuszku – puściła mu żartobliwie oko.
HyeMin podeszła do chłopaka,
obejmując go od tyłu w pasie. Był sporo wyższy, więc musiała stanąć na palcach,
by położyć mu głowę na ramieniu. Boże, była przy nim taka mała.
-Przepraszam, ale ten pan jest
zajęty – uśmiechnęła się, po czym cmoknęła go w policzek.
-Ty – Tao pokazał palcem na
liderkę – Pilnuj zegara. Ma się piec pół godziny.
***
Chyba nie wierzyły w to co widzą,
ale ciasto faktycznie było piękne. W niczym nie przypominało sfajczonego
placka, który wcześniej upiekły. Chłopak założył na dłonie grube rękawice, po
czym wyciągnął biszkopt z piekarnika. Ciasto urosło na całą wysokość formy, a
gdy ZiTao postawił je na stole, spojrzał na nie z wyższością.
-Widzicie? To nic trudnego. To
gdzie moja nagroda? – popatrzył na nie wyczekująco.
Wszystkie spojrzenia skumulowały
się na HyeMin, tak jakby wpadły dokładnie na ten sam pomysł. Dziewczyna
przewróciła oczami, podeszła do ZiTao, po czym zarzuciła mu ręce na szyję i
pocałowała.
-Może być? – spytała po
wszystkim.
-Hm…- odparł zamyślony.
-No co? – naburmuszyła się.
Tym razem to on ją pocałował i
najwyraźniej zapomniał, że inni też stoją w kuchni. Pożerali się jak jakieś
jamochłony, ale nie widzieli świata poza sobą. Tao wplatał lewą dłoń w jej
gęste, czarne włosy, zaś prawą trzymał na jej talii.
-Ekhm – odchrząknęła Fan i
dopiero wtedy się od siebie oderwali – możecie iść do pokoju, czy gdzieś. My
zajmiemy się ozdabianiem ciasta – puściła oko do bruneta.
-Ale ja też chciałam pomóc! –
krzyknęła smutno HyeMin.
-Ty już pomogłaś sprowadzając nam
kucharkę – roześmiała się Soo.
-Idźcie już – zakomenderowała
Ina.
-Ale ja naprawdę chce pomóc – lamentowała
HyeMin.
-Chodź, pomożesz mi w czym innym
– odparł Tao, ciągnąc ją za dłoń w stronę pokoju.
Gdy tylko zniknęli z pola
widzenia, dziewczyny wymieniły między sobą pełne napięcia spojrzenia.
-Jak myślicie…co to znaczyło?
–spytała niepewnie Ina.
-Pewnie nic konkretnego, prawda?
– EunSoo podzielała niepokój raperki.
-Etam, jedna panda dzidziuś w tę
czy w tamtą… he he – Fan zaczęła śmiać się sama z siebie.
***
-Trzy-czte-ry!
Fan stała pod drzwiami ich
wspólnej sypialni, zastanawiając się, czy jeśli wejdzie, to nie przerwie
zakochanej parze w czymś… ważnym. O boże, co jeśli zaczną uprawiać seks na jej
łóżku? Nawet nie chciała sobie tego wyobrażać. YAH, ANIYO, ANIYYAA, krzyczała w
myślach. Wzięła głęboki wdech i zapukała. Nikt nie odpowiadał. Wiedziała, że
może być to tragiczne w skutkach, jednak postanowiła otworzyć drzwi. Weszła do
pokoju zamykając oczy i zaciskając wargi. Było cicho. Czyżby ich nie było?
Otworzyła powoli jedno oko, i zobaczyła ich. Tao siedział na łóżku oparty o
ścianę i…spał? Serio? HyeMin leżała
uwieszona na jego ramieniu, z nogami podciągniętymi pod brodę, którą opierała
na pluszowej pandzie. Boże, jakie to było słodkie. Gdyby Fan miała wręczać
ordery na najbardziej uroczą i najgłupszą parę roku, na pewno wygraliby ją
HyeMin i Tao. Przebijają nawet ją i Kai’a, którzy prześcigają się w tym, kto
głośniej beknie, ale cóż, miłość nie sługa, czy jak to tam mawiają.
***
Kai siedział na łóżku, pogrążony
w marzeniach. Przewracał w dłoniach niewielkie pudełko z zapakowanym zegarkiem,
chwaląc się w duchu za swoją zapobiegliwość. Fan na pewno umrze ze szczęścia.
Teraz pozostała do rozstrzygnięcia jeszcze jedna kwestia. Lepiej wręczyć jej
prezent przy ludziach i pokazać wszystkim, jak powinno się obdarowywać
dziewczyny, czy może na osobności i bardziej dyskretnie? Wybór był trudny. Suho wszedł do ich wspólnego pokoju, a wzrok
lidera zastygł na paczuszce.
-JongIn, co tam masz? – spytał ciekawsko.
-Aa, tajemnica – odparł chłopak z
uśmiechem.
-Jak sobie chcesz, Romeo. –
zażartował.
-Romeo? – JongIn uniósł brwi.
-No wiesz, zgaduję, że to nie dla
żadnego z nas. Nigdy nie kupujesz nam prezentów – skwitował niemalże urażony.
-Masz mnie. – Kai się uśmiechnął.
Suho wzruszył ramionami, jednak
się roześmiał i odpuścił. Kai lubił go za jego przyjazne usposobienie i
empatię, której nigdy nie brakowało liderowi. Suho wynagradzał mu tęsknotę za
domem. Naprawdę czuł się, jakby miał starszego brata.
-Hyung? – spytał niepewnie
JongIn.
-Hmm?
-Gdybyś chciał dać prezent
osobie, którą bardzo… lubisz – wskazał na pudełeczko – wolałbyś zrobić to przy
wszystkich, czy może raczej na osobności?
-To zależy od sytuacji. Jeśli
moje podejrzenia są dobre, to lepiej żebyś zrobił to na osobności, to będzie
bardziej romantyczne. Wręczanie jej prezentu przy ludziach pokaże, że jesteś
próżny i lubisz się chwalić, a przez to uzna cię za narcystycznego herosa i
dość nieudolnego Romeo. – zaśmiał się.
-Nieudolny Romeo? Hyung… myślałeś
kiedyś o byciu psychologiem?
-Nie, tylko nauczycielem – Suho
puścił mu oko i odszedł.
***
Kochani, mian, że tak długo musieliście czekać, ale natłok obowiązków kompletnie mnie przywalił. Postaram się dodawać rozdziały bardziej regularnie.
Czytając ten rozdział, pokładałam się ze śmiechu na kanapie.
OdpowiedzUsuń'jamochłony', 'jedna panda dzidziuś w tę czy w tamtą' xD
Mistrz! A i jeszcze Tao w fartuszku, Kai, nieudolny Romeo i styropianowy bałwan, Suho, który powinien być psychologiem xDDD
Kocham to opowiadanie!
Hej świetny blog, bardzo mi się podoba ;D Ta notka z resztą też
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie --> azjatyckie-recenzje.blogspot.com
Ojejejku jak przyjemnie mi się czytało ^ ^ Szkoda, że już koniec ;/ Koniecznie pisz częściej, ale nie zaniedbuj przez to obowiązków ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Podziwiam Cię za to opowiadanie. Swoją drogą moje eksperymenty kulinarne tak się właśnie kończą...
OdpowiedzUsuńDla mnie Kpopowe opowiadania to czarna magia, umiem tylko napisać nieogarniętego 2mina. xD
Pisz szybciutko dalej ^^
Wszystko jest... bardzo fajne *.* Zresztą jak inne rozdziały. Jakoś czytanie tego szybko mi zleciało ;o Czekam z niecierpliwością na 11, strasznie jestem ciekawa sceny kiedy Kai da ten prezent <3 Życzę weny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje "wypociny" :LD
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana ;) Więcej informacji w nowej notce specjalnej http://myanimedrama.blogspot.com/2014/01/060-notka-specjalna-anime-tag.html ^ ^ Zapraszam!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
PS: Jeśli nie czujesz się pewnie w anime, możesz zrobić wersję dramową ;)