Na życzenie Naff. Hope you'll like it, etc.
Biegłaś ile
sił w nogach. Z ust wypuszczałaś białe obłoki pary, które unosiły się wśród
chłodnego, jesiennego powietrza. Miałaś na sobie jedynie biały t-shirt i
spodnie od piżamy. Pod luźne fałdki
materiału dostawał się chłodny wiatr, który przyprawiał cię o gęsią skórkę.
Biegłaś, a kosmyki długich włosów uderzały delikatnie o twoje policzki. Przed
sobą miałaś las, a twoje bose stopy rozgniatały z cichym chrzęstem rozrzucone naokoło liście. Biegłaś prosto, raz po raz skręcałaś, po czym
znów poruszałaś się do przodu. Mimo to, wciąż miałaś wrażenie, że błądzisz w
miejscu. Wciąż mijałaś te same topole i sosny, a odczuwalna frustracja i
przerażenie narastały z każdą chwilą. Zdyszana zatrzymałaś się i lekko
przykucnęłaś. Spocone dłonie oparłaś na kolanach, głośno przy tym oddychając.
Wyprostowałaś się, gdy nagle ktoś zasłonił ci usta dłonią. Chciałaś krzyczeć ,
lecz się obudziłaś. Obudziłaś się w swoim łóżku, zlana zimnym potem. Zamknęłaś oczy, przełykając przy tym głośno
ślinę. Twój puls był przyspieszony i wyraźnie odczuwałaś niepokój. Rozglądałaś
się po ciemnym pokoju, starając się utkwić wzrok w znajomym, bezpiecznym
punkcie. Wszystko to jednak na próżno,
gdyż nie mogłaś dojrzeć nic w mroku
sypialni. Twoje zmysły pracowały teraz na zwiększonych obrotach. Twój
wyostrzony słuch wyłapywał najmniejszy dźwięk. Tykanie zegara w przedpokoju,
kropelki wody kapiące z kranu w kuchni. Przeczesałaś włosy dłońmi, po czym przetarłaś
brzegiem koszulki spocone czoło. Cyferblat budzika na szafce nocnej pokazywał
czwartą dwadzieścia.
***
Popijałaś
gorące americano, siedząc przy stoliku w kawiarni. Twoja przerwa na lunch
właśnie się kończyła, lecz nie miałaś najmniejszej ochoty wracać do pracy.
Przyglądałaś się śladom perłowej szminki, pozostawionej na śnieżnobiałym kubku.
Poprawiłaś makijaż, lekko wzburzyłaś włosy i wyszłaś z lokalu. Na nosie miałaś
ciemne okulary, nawet jeśli nie świeciło słońce. Nie chciałaś, by ludzie
widzieli twoją twarz, gdyż uczucia na niej rzadko były szczere. Od czwartej
dwadzieścia nawet nie zmrużyłaś oka. Czułaś coś w rodzaju wewnętrznego
niepokoju, jednak nie miałaś pojęcia, czym mógłby być on spowodowany.
***
Gdy zamknęłaś
za sobą drzwi mieszkania, wiedziałaś, że coś jest nie tak. Światło w salonie
było zapalone, a z pomieszczenia
dobywała się cicha melodia ,,Dla Elizy”.
Nie miałaś pod ręką kompletnie nic, czym mogłabyś się bronić. Czy to
możliwe, że twój napastnik jest po prostu miłośnikiem muzyki klasycznej, który
wpadł tutaj bez powodu? Stawiałaś ciche kroki, gdy ogarnęło cię znajome
uczucie. Ktoś zasłonił ci usta dłonią, a
ty miałaś ochotę krzyczeć.
-Wciąż masz ten sen, prawda?
Inaczej byś się tak nie bała.
Przed tobą stał Kazuya, twoja
pierwsza miłość. Ktoś, kto zniknął z twojego życia równie szybko, jak się w nim
pojawił.
-Pamiętasz tę melodię?
Muzyka rozbrzmiała na nowo, a on
ujął twoje dłonie i poprowadził cię w tańcu. Dałaś się porwać, lecz po kilku
krokach odrzuciłaś jego dłonie.
-Co tutaj robisz? – zapytałaś
zirytowana.
Głupi uśmieszek natychmiast
zniknął z jego twarzy. Wspomnienia,
które za sobą niósł, były po prostu zbyt bolesne.
***
Znów miałaś 16
lat. Siedziałaś na klatce schodowej, czekając na swojego chłopaka. Przymknęłaś spokojnie oczy, gdy nagle
poczułaś czyjąś obecność. Utkwiłaś wzrok w ciemnym, nieoświetlonym suficie.
Udało ci się dojrzeć tylko postać w poszarpanym, czerwonym swetrze, która
trzymała się powierzchni nad tobą niczym pająk. Jego głowa przekręciła się o
180 stopni. Oczy były puste i pełne szaleństwa, a uśmiech rozszerzył się
ukazując ostre kły. Postać wpatrywała się w ciebie bez ruchu, a ty wybiegłaś na
zewnątrz. Nie wiedziałaś, czy postać cię śledzi. Biegłaś, zlana zimnym potem,
analizując każdą możliwą, a przy okazji najbezpieczniejszą ze ścieżek. Udało ci
się dobiec do całodobowego centrum handlowego, do którego wpadłaś zapłakana.
Starsza pani użyczyła ci telefonu byś zadzwoniła do domu, a ty usłyszałaś, że
nie powinnaś tam wracać.
Po raz kolejny obudziłaś się z płaczem,
uderzając pięściami w poduszkę. Miałaś dość nawiedzających cię co noc
koszmarów. W jednej chwili przy twoim łóżku pojawił się Kazuya. Objął twoją
twarz dłońmi i przytulił do swojej piersi. Nie chciałaś okazywać mu swojej
słabości. Bezsilnie uderzałaś pięściami w jego brzuch i ramiona, jednak on cię
nie puścił. Siedział przy tobie bez słowa. Po raz pierwszy w duchu cieszyłaś
się, że jego pojawienie się w twoim życiu po latach nie było snem.
***
Od kilku miesięcy twoje życie
było bardzo spokojne. Jak co dzień układałaś włosy, malowałaś usta perłową
szminką i szłaś do pracy. Kazuya przyjeżdżał po ciebie, budząc tym samym
ogromne zainteresowanie wśród twoich współpracowników. Nie pamiętałaś, by od
tamtej pory nawiedził cię chociaż jeden
koszmar.
-Chciałbym, żebyśmy pojechali
dziś w jedno miejsce. Jesteś gotowa?
Przytaknęłaś.
-Proszę cię jednak, byś zamknęła
oczy.
Dobrze to rozplanował. Gdybyś
wiedziała, gdzie zamierza cię zabrać, od razu wysiadłabyś z samochodu. Całą drogę przebyliście w milczeniu, wsłuchując
się w przyjemne mruczenie silnika. Gdy
otworzyłaś oczy, huk rozlepianych powiek zabrzmiał w twojej głowie, a ty
poczułaś, że zaraz zwymiotujesz. Byliście poza miastem, a przed wami rozciągało
się puste pole. Szum osmalonych traw opowiadał historię, o której każdy chciał
zapomnieć. Stawiałaś kroki powoli, depcząc popalone patyki, które były tu,
nawet jeśli od tragicznej historii minęły lata. Zepsuty zegarek samochodowego
radia pokazywał czwartą dwadzieścia. Żywe obrazy zbombardowały twoją pamięć niczym
setki precyzyjnie wycelowanych pocisków. 8 lat temu, dokładnie w tym miejscu
wydarzyło się coś okropnego. Na wspomnienie wszystkich przykrych wydarzeń,
przygryzłaś usta do krwi. 8 lat temu
znajdował się tutaj hotel. Przyjechałaś tu ze swoim chłopakiem, Hiro. Kochałaś go nad życie, i wiedziałaś, że
jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko. Tamtej nocy, w hotelu znajdował się
morderca. O świcie obudził was duszący zapach dymu, a chłopak
obok ciebie leżał martwy. Zanim zrozumiałaś, co tak naprawdę się stało,
usłyszałaś szelest wody, wypływającej z odkręconego kranu w łazience. Stał przy
nim mężczyzna ubrany w czerwony sweter. Jego oczy były puste, a ręce splamione
krwią. Zrobiłaś krok w stronę drzwi, gdy ten odwrócił się do ciebie.
- Umrzesz ze mną, a później razem
dowiemy się, co tak naprawdę czeka nas po śmierci.
Krzyknęłaś ile sił w płucach,
mając nadzieję że ktoś cię usłyszy. Rzuciłaś się korytarzem, nadeptując na
nieżywe, bezwładne kończyny. Wybiegłaś z budynku i ruszyłaś w stronę lasu. Wiedziałaś, że mężczyzna
porusza się za tobą, jednak go zgubiłaś. Pozorne poczucie bezpieczeństwa nie
trwało jednak długo. Ktoś zakrył ci usta dłonią, a ciszę nocy przerwał głuchy
strzał. Napastnik zsunął się na ziemię, a ty upadłaś, łkając głośno. Za sobą
zauważyłaś funkcjonariuszy, którzy okrywają cię kocem, a twoje ostatnie tęskne
spojrzenie powędrowało w stronę hotelu. Pierwsza osoba, którą pokochałaś, nie
żyła. Powietrze przeszył twój rozdzierający krzyk, a ty zaczęłaś uderzać
pięściami w spadziste podłoże usłane liśćmi.
Czwarta dwadzieścia. W jednej chwili ktoś ujął twoje zmęczone,
zakrwawione nadgarstki i zaczął krzyczeć. Był to Kazuya, najlepszy przyjaciel
Hiro. Funkcjonariusze ruszyli w stronę płonącego budynku. Trafiłaś do szpitala,
w którym spędziłaś trzy tygodnie. Nie odzywając się, praktycznie nie jedząc,
nie żyjąc. Każdego dnia odwiedzał cię Kazuya, którego nie zniechęcało twoje
milczenie. Siedział przy tobie, czasem czytał książki, czasem opowiadał o swoim
dniu. Słuchałaś go, choć wciąż siedziałaś odwrócona w stronę okna. Zawsze gdy
wychodził, ty znowu płakałaś. Wspomnienie o Hiro wciąż było żywe, a ty czułaś
się jakbyś żyła na ziemi opuszczonej przez wszystkich. Gdy wydobrzałaś, chłopak
zniknął z twojego życia, podobno się wyprowadził.
Gdy wszystkie wspomnienia
powróciły, spojrzałaś mu w twarz. Tak naprawdę nic o nim nie wiedziałaś, jednak
nie musiałaś, by poznać, że myślał o tym samym co ty. Zarówno Kazuya jak i
funkcjonariusze pojawili się na miejscu wypadku tylko dlatego, że Hiro zdążył
ich zawiadomić. Ta noc nie była niczym więcej, jak chorym pragnieniem szaleńca,
który chciał puścić z dymem hotel i dowiedzieć się, co będzie czekało go po
śmierci. Mężczyzny dotkniętego obsesją i chorobą psychiczną. Kazuya objął cię,
a ty położyłaś głowę na jego ramieniu. Z twoich oczu nie spłynęła ani jedna
łza.
-Dlaczego wtedy zniknąłeś?
Zadałaś to pytanie, chociaż nie
oczekiwałaś na nie odpowiedzi. Wspomnienie Hiro było dla was zbyt bolesne, by
można było dzielić je we dwoje.
-Jesteś gotowa ruszyć dalej?
-Tak, ale nigdy nie zapomnę.
-Ja również nie zapomnę.
-Wiesz, że chciałby twojego
szczęścia?
-Twojego na pewno też. Byłeś jego
najlepszym przyjacielem.
Chłopak cię pocałował. Pocałunek
był pełen bólu i skrywanych głęboko uczuć. Wyrażał tęsknotę i troskę. Jego
dłonie objęły twoją twarz, a ty ten pocałunek odwzajemniłaś. Potrzebowałaś lat,
by zrozumieć, co tak naprawdę miałaś obok siebie, jednak nigdy nie zapomniałaś
o Hiro.
Chłopak również nie zapomniał.
Nie zapomniał słów, które kiedyś usłyszał od przyjaciela.
Od: Hiro/ 28.11.2005/ 4:20
Jesteś moim bratem, chociaż nie łączą nas więzy krwi. Opiekuj się nią,
choćby nie wiem co.
***
W najbliższym czasie postaram się pisać więcej, bo coraz mniej z moich prac mnie zadowala >.<
Mam łzy w oczach :C to takie... wzruszające. Bu. Szczególnie te ostatnie słowa Hiro do Kazuyi. Ueeee, płakam, płakam! W ogóle dramatyczna ta historia z hotelem. W twoje scenariusze wtargnął wątek kryminalny XDD! Podoba mi się to. Szczerze dziękuję i na razie powstrzymuję się przed zamówieniem następnego scenariusza haha. Nie chcę cię na razie męczyć ^___^
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo sie ciesze <3
UsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuń^___^
Usuń:OO Niesamowite :O Coś wspaniałego!! ♥
OdpowiedzUsuńA czy...czy...ja mogę zamówić u Ciebie kolejny scenariusz? :') Poprosiłabym z Lee Jong Suk'iem *^^*
Oczywiscie ( ;
UsuńCudowne. Wspaniale piszesz
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :>
UsuńŚwietne, Twoje scenariusze są naprawdę dobre!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam napisany przez Ciebie scenariusz. Jeśli moja wypowiedź będzie odrobinę nieskładna, to tylko dlatego, że dochodzi druga w nocy, a ja muszę o szóstej wstać do szkoły... chyba tam nie pójdę.
OdpowiedzUsuńCo podobało mi się najbardziej? Hm... opisy. Naprawdę pięknie, płynnie i pełno opisujesz. Miejsca, wygląd postaci, zjawiska. Akcja także mi się podoba. Jest jedna rzecz, która już niestety mi się nie podoba i mimo dobrego stylu utrzymywanego na poziomie, utrudnia mi czytanie. Mam tu na myśli osobę, w której piszesz, czyli to, że zwracasz się do czytelnika. Rozumiem dlaczego, to w końcu scenariusz na zamówienie :) Mi osobiście bardziej odpowiadałoby gdybyś pisała w pierwszej bądź trzeciej osobie. Jeszcze lepiej oddałabyś dzięki temu emocje. Ale to tylko tyle jeśli chodzi o uwagi. Poza tym naprawdę mi się podobało :)
Smutne, tak mi się przynajmniej wydaje... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane