sobota, 5 października 2013

Scenariusz 14- ,,Be the light''


Obudziłaś się z niespokojnego snu. Był to jeden z tych dziwnych, niezrozumiałych snów, które sprawiały, że przestawałaś odróżniać rzeczywistość od fikcji. Podniosłaś swoje obolałe ciało i rozczesując włosy palcami, ruszyłaś do kuchni. Minęło południe. Jednym z niewielu plusów chodzenia do szkoły wieczorowej było to, że mogłaś się wyspać, a długi sen był tym, co twój organizm najbardziej cenił. Przygotowałaś jajecznicę, którą robiłaś tak często, że doszłaś prawie do perfekcji w tej dziedzinie. Leniwie narzuciłaś na siebie ubrania i usiadłaś przed laptopem. Dzień był dokładnie taki sam jak wszystkie inne. Wstawałaś, wykonywałaś schematyczne czynności, wciąż starając się pogodzić z rzeczywistością, że przecież od jakiegoś czasu jesteś sama. Twoja świadomość jednak nie do końca to przyjmowała.
***
Dwie matematyki nie pozostawiły na tobie suchej nitki. Wracałaś do domu starając uwolnić umysł od liczb i wszystkich tych niepotrzebnych spraw, które tak naprawdę cię nie interesowały. Dął chłodny, jesienny wiatr, a ty zasunęłaś suwak skórzanej kurtki pod samą szyję. Wtuliłaś twarz w ciepły komin i szłaś przed siebie. Coś zamajaczyło pomiędzy budynkami. Krok po kroku pokonywałaś jasno oświetlone przedmieścia, gdy twoją uwagę przykuło coś, co tak naprawdę rzadko zdarzało się w tej dzielnicy.  W koszulce z krótkim rękawem stał raper, który po chwili zaczął wyrzucać z siebie słowa, lawirując między przechodniami. Było chłodno, lecz on zdawał się tym nie przejmować. Jego głos sprawił, że coś w środku ciebie zadrżało i zatrzymałaś się,  by chwilę go poobserwować. Jego ruchy były zręczne i delikatne, zupełnie niepasujące do męskiej postury i  niskiego głosu. Spomiędzy budynków wybiegło jeszcze sześciu chłopaków, którzy przyłączyli się do niego. Przechodnie mijali ich, lub zatrzymywali się zainteresowani, by posłuchać.  Nawet nie zauważyłaś, gdy jeden z nich znalazł się koło ciebie. Dość wysoki, o miłym uśmiechu i okularach na nosie. Wyciągnął w twoją stronę czapkę, którą wypełniało kilka postukujących o siebie monet. Z uśmiechem dorzuciłaś kolejną, po czym ujrzałaś wdzięczność w jego oczach. Gdy chwilę później wsłuchałaś się w tekst wypowiadanych przez nich słów, zrozumiałaś, że są o tobie. Chłopak w okularach rapował o dziewczynie, która podarowała mu monetę, lecz to jej uśmiech był najpiękniejszą zapłatą. Obok niego na ławce przysiadł lider, blondyn, który beatboxował przypatrując ci się.
***
Wczorajszy performance uliczny zapadł ci dokładnie w pamięć. Wracając dziś ze szkoły, nie zauważyłaś jednak żadnego z chłopców. Przystanęłaś na środku placu rozglądając się.  Zza jednego z budynków zauważyłaś wystające kosmyki jasnych włosów, a twoje ciało podjęło decyzję za ciebie. Ruszyłaś w tamtym kierunku. Uliczka była ślepa  i wąska. Kończyło ją kilka kontenerów, a przy nich rozmakały samotnie porozrzucane kartonowe pudła.  O jedną ze ścian siedział oparty chłopak, którego uznałaś wczoraj za lidera zespołu. Z jego ust wydobywały się delikatne obłoczki pary, ledwo widoczne na ciemnym tle nocy.  Zmarznięte dłonie ukrywały się w kieszeniach skórzanej kurtki, a chłopak nie protestował, wiedząc, że się do niego zbliżasz.
-Tak bardzo  podobał ci się wczorajszy występ?
-Mieszkasz na ulicy? Co z twoimi kumplami?
-Nie interesuje cię za dużo? Będę mieszkał gdzie chce.
-Nie można tego nazwać mieszkaniem. Naprawdę zamierzasz spędzić tutaj noc?
Chłopak zignorował cię, a ty wiedziałaś, że przesadziłaś. Tak naprawdę nie była to twoja sprawa, lecz nie zamierzałaś pozwolić człowiekowi zamarznąć na śmierć. Stałaś przez chwilę w milczeniu, gdy ciszę przerwał głos, dobywający się zza twoich pleców. Z oświetlonej ulicy wyłonił się chłopak w okularach, który na początku zdawał się nie zarejestrować twojej obecności.
-Hyung, naprawdę zamierzasz spędzić kolejny dzień w tym zaułku? – spytał przejęty.
-Kyung… - chłopak rzucił mu karcące spojrzenie, wskazując głową w twoją stronę.
A więc miał na imię Kyung. Spojrzał na ciebie, a jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu.
-Witaj! – skłonił się nisko.
-Może już pójdziesz? – rzucił opryskliwie blondyn w twoją stronę.
-Hyung, nie możesz tak traktować takich ładnych dziewczyn! – przerwał mu Kyung.
Miałaś wrażenie, że rozmawiają między sobą, co trochę działało ci na nerwy.
-Ekhm, nie zamierzasz przekonać pana ,,jestem najważniejszy na świecie’’, że spanie w tym miejscu to naprawdę nie jest dobry pomysł?
Kyung uśmiechnął się ochoczo i od razu podjął temat.
-Widzisz Ji Hoo! Nie daj się prosić, mam przecież w domu wolny pokój!
Blondyn przewrócił oczami nie kryjąc niezadowolenia. Był typem człowieka, który nie zniósł by tego, że może się komuś narzucać. Zwyczajnie był na to zbyt honorowy.
***
Mieszkanie Kyung’a było położone niedaleko centrum. Było tam schludnie i czysto, co wydawało ci się zupełnie niepodobne do tak młodego chłopaka.  Zamknęłaś drzwi wejściowe lekkim kopnięciem, gdyż w obu rękach trzymałaś siatki z zakupami. Ji Hoo wyglądał, jakby od kilku dni nie miał nic w ustach, ale nawet głód nie sprawił, że jego trudny charakter stał się odrobinę mniej uciążliwy. Ty i Kyung rozumieliście się bez słów, przez co nawet w kuchni tworzyliście zgraną parę. Dawał ci uczucie oparcia i ciepła, jednak niepokój bijący od Ji Hoo, był równie potężną siłą napędową. Blondyn siedział przy stole naburmuszony, podczas gdy ty i Kyung rozmawialiście wesoło i swobodnie. Pomyślałaś, że dziś nadszedł twój dzień. Wreszcie mogłaś zrobić dla kogoś swoją sławną jajecznicę! Kyung dodatkowo przygotował ramen i po niecałej godzinie usiedliście przy zastawionym smakołykami stole.  To co przygotowałaś, smakowało Ji Hoo, jednak prędzej chłopak uciąłby sobie język niż wypowiedział te słowa.
***
Był późny wieczór, więc Kyung postanowił odprowadzić cię do domu, i nawet nie przyjmował odmowy. Aż dziw, że ta dwójka, różna jak ogień i deszcz, byla najlepszymi przyjaciółmi. Ji Hoo od razy po posiłku udał się do sypialni, nie mówiąc ani słowa. Trochę cię to zdziwiło, jednak na Kyung’u incydent ten nie zrobił najmniejszego wrażenia. Droga mijała wam na spokojnej rozmowie, i nawet nie zauważyliście, kiedy znaleźliście się pod twoim blokiem. Zdawałaś się być równie zaskoczona tym faktem, co twój towarzysz. Staliście tak przez chwilę. Kyung spuścił wzrok i podrapał się po głowie. Jego usta rozchyliły się w delikatnym uśmiechu, tak jakby chciał coś powiedzieć, jednak z tego zrezygnował. Wzruszyłaś ramionami i obdarzyłaś go miłym uśmiechem.
***
Odkąd poznałaś siedmiu raperów z ulicy, w twoim życiu zmieniło się stosunkowo niewiele. Oczywiście Ji Hoo, Kyung, U-kwon,JaeHyo,Taeil, P.O i B-bomb byli wystarczająco barwnymi postaciami, lecz jedynym co wnieśli do twoje życia był śmiech. A może aż? Chłopcy poza chodzeniem na uczelnię wciąż próbowali swoich sił na ulicy, a publiczność, którą zyskiwali była coraz większa i coraz bardziej oddana. Po szkole miałaś wybrać się z przyjacielem do kina. Kyung pozwolił ci wybrać film, a ty wybrałaś horror. Niestety chłopak nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę niewiele jest w stanie cię wystraszyć. Stawaliście się sobie coraz bliżsi, a Kyung dawał ci ciepło, którego od tak dawna ci brakowało. Chłopak rozumiał cię bez słów, a najmniejszy dotyk z jego strony dawał ci uczucie bezpieczeństwa. Zupełnie inaczej było jednak z Ji Hoo. Każde przypadkowe dotknięcie waszych dłoni czy innych kawałków nagiej skóry przyprawiało cię o dreszcze. Na ogół wprawiało cię to w zakłopotanie, jednak zazwyczaj był to stan słodkiego niepokoju, który sprawiał, że twoje zmysły pracowały na zwiększonych obrotach. Wciąż traktował cię z lekkim dystansem, jednak w miarę spędzanego z nim czasu czułaś rosnące zaufanie i respekt z jego strony. Stałaś przed kinem, czekając na swojego przyjaciela. Po chwili ujrzałaś jak chłopak biegnie w twoją stronę. Duże okulary w uroczy sposób przekrzywiły się na jego nosie, a ty nie mogłaś powstrzymać uśmiechu. Chłopak podszedł do ciebie, trzymając za plecami małe zawiniątko. Natychmiast spoważniałaś, a co dziwniejsze, zaczęłaś czuć lekkie zdenerwowanie. Pierwszy raz w jego towarzystwie.
-Gabi, zamknij oczy – powiedział zadowolony z siebie chłopak.
Posłuchałaś i zrobiłaś to, o co cię poprosił. Poczułaś delikatne łaskotanie na szyi i dotyk zimnego łańcuszka w okolicy obojczyków. Chłopak dał ci znak, że możesz otworzyć oczy.
Na łańcuszku znajdował się maleńki symbol nieskończoności.
***
Tak jak się spodziewałaś, film nie zrobił na tobie wielkiego wrażenia. Kyung był podekscytowany, a ty szłaś i słuchałaś z przyjemnością wszystkiego co mówi.  Było jeszcze  stosunkowo wcześnie, więc postanowiliście pójść do domu chłopaka i razem coś ugotować. Po raz pierwszy od miesiąca poczułaś, że  możesz spojrzeć na Kyung’a jak na kogoś więcej niż przyjaciela. Otworzył przed tobą drzwi i wniósł do mieszkania siatki z zakupami. Sytuacja była bardzo podobna do tej drugiego dnia waszej znajomości.  Kyung zaczął rozpakowywać w kuchni zakupy, a ty przez chwilkę oparłaś się o ścianę w przedpokoju, gdy twoje rozkoszne rozmyślania przerwał Ji Hoo. Stał w progu, trzymając ręce w kieszeniach, z uniesioną zawadiacko prawą brwią. Podszedł do ciebie na odległość zdecydowanie mniejszą, niż byś sobie tego życzyła, po czym nachylił się nad tobą, a jego długie palce wylądowały na twoim wisiorku.
-Hmm.. ładne. – mruknął.
Jego spuszczony wcześniej wzrok spoczął teraz na twoich oczach, a chłopak przygryzł wargi w sposób, który niezwykle działał na wyobraźnie. Zbliżył się do ciebie na tyle, że jego ciepły oddech przyprawiał cię o gęsią skórkę.
-A co…gdybyś mogła być ze mną? –szepnął do twojego ucha, po czym odsunął się i odszedł.
Ponownie oparł się o futrynę drzwi, a do przedpokoju wszedł szczęśliwy Kyung.
-Gabi, idziemy? Wszystko już gotowe.
Przytaknęłaś mu w nieobecny, niepodobny do ciebie sposób, jednak po chwili zupełnie zapomniałaś o niezręcznej sytuacji z Ji Hoo.
Jedzenie wyszło pyszne. Większą robotę wykonał Kyung, więc zaoferowałaś się, że w zamian pozmywasz naczynia. Włożywszy ostatni talerz do suszarki oparłaś się o blat, wycierając dłonie w papierowy ręcznik. Chłopak podszedł do ciebie, a ty odruchowo odchyliłaś się do tyłu, mając za sobą blat. Kyung pochylił się wraz z tobą, i wsparta na blacie poczułaś, jak dotyka cię jego klatka piersiowa, a chłopak składa delikatny pocałunek na twoich ustach. Odwzajemniłaś ten pocałunek. Kyung objął cię w talii, po czym podniósł i delikatnie posadził na blacie. Nawet teraz byłaś od niego niższa. Ofiarował ci pocałunek. Jeden, drugi, trzeci…gdy odsunął się od ciebie i po prostu cię objął. Przytulona oparłaś głowę na jego ramieniu. Chwila ta zaliczałaby się do idealnych, gdyby nie przerywające ją głośne chrząknięcie. Poczułaś się zażenowana. Kyung jednak zachował twarz i sytuacja zdawała się nie robić na nim wrażenia.
-Hyung, jesteś głodny? – spytał się blondyna.
-Nie, już teraz nie.
***
Minęło pół roku. Raperzy wciąż uczestniczyli w twoim życiu, a ty byłaś coraz bardziej szczęśliwa. Ji Hoo zachowywał się, jakby incydent owej pamiętnej nocy zdawał się nie mieć miejsca, a Kyung był najcudowniejszym chłopakiem na świecie. Wszystko zdawało się zmierzać we właściwym kierunku, a dziś miał być wielki dzień. Chłopcy mówili o nim podekscytowani, jednak Ji Hoo nie podzielał ich entuzjazmu.  Krzątali się na podwórku pod blokiem Kyunga, a ty przyszłaś życzyć im powodzenia. P.O wymachiwał kluczykami swojego jeep’a, a Ji Hoo stał oparty o blok obserwując wszystko z wielką dezaprobatą.
-Dlaczego nie jesteś tak podekscytowani jak oni? – zagaiłaś.
-Naprawdę nie masz pojęcia?
***
Historia nie była tym, czego byś się spodziewała. Marzeniem chłopaków było dostać się do wytwórni stardom. Wykonali podczas przesłuchania kilka własnych kawałków. Jednak nic nie poszło po ich myśli. Menedżera zainteresowały tylko i wyłącznie umiejętności Ji Hoo. Ze względu na szacunek i przywiązanie do swoich przyjaciół odmówił, usłyszawszy tylko, że jeszcze kiedyś tego pożałuje. Dziś chłopcy zostali zaproszeni na przesłuchanie do seven seasons, dlatego Ji Hoo nie patrzył na to przychylnie. Nie chciał kolejnej sytuacji, którą musi ukrywać przed przyjaciółmi. Siedziałaś przed budynkiem, nerwowo pocierając o siebie dłońmi. Zima trwała najlepsze, a ty wtulałaś twarz w ciepły komin. Pierwszą  ujrzałaś ciemną czuprynę P.O. Jego zazwyczaj poważna twarz rozjaśniona była uśmiechem,  który roztopiłby nawet najtwardszy lód.  Szli zwartym szykiem, tak jakby wcześniej to omówili. W samym ich środku znajdował się Ji Hoo, od którego biły nie widziane przez ciebie nigdy wcześniej dumna i spokój.  Chłopcy zatrzymali się przed tobą, po czym skłonili się w równą linię.
-Jesteśmy Block B!

Ucieszeni zaczęli przybijać sobie piątki. Kyung podszedł do ciebie i złożył na twoich ustach uroczy pocałunek, na co reszta chłopców zareagowała entuzjastycznymi uśmiechami i okrzykami. Chłopcy ruszyli do Jeep’a, a nawet dotychczas pochmurna twarz Ji Hoo uśmiechała się do ciebie. Chłopak położył dłoń na twoim ramieniu i skinął głową z uznaniem.
-Zawsze możesz na mnie liczyć. Ale teraz, opiekuj się tym dzieciakiem najlepiej, jak potrafisz.

 Dla raperów z ulicy wreszcie zaświeciło dotychczas schowane głęboko za chmurami, wiosenne słońce. Od tej pory każdy rok miał dla ciebie nie 4 pory, a siedem. Nosiły one imiona Ji Hoo, Jaehyo, Kyung, P.O, Taeil, B-bomb i U-kwon.



Dzisiejszy scenariusz jest prezentem urodzinowym dla mojej przyjaciółki, Gabi. Jednej z najważniejszych dla mnie na świecie osób. Mam nadzieję, że opowiadanie ci się spodobało. Opisałam tutaj pogoń za marzeniami, twój ukochany zespół i pomimo może nieco naiwnego zakończenia, chciałam, by światło zawsze świeciło dla nas wszystkich, ponieważ życie to nie tylko dramaty.

11 komentarzy:

  1. Uuuu cudeńko, fajnie opisane sytuacje <3 Sto lat dla solenizantki ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie piszesz.
    Najlepszego dla koleżanki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszego ^ ^ Szkoda, że nie rozwinęło się nic więcej między Gabi a Ji Hoo, no ale przeżyję ;) Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny tekst, czyta się przyjemnie i szybko. Wciąż czekam, aż się zdecydujesz na coś dłuższego :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego co najlepsze :) Super się Ciebie czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny prezent ^^ hah spóźnione Sto Lat ! :D

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. love the last pic ^^ so cue

    visit my blog ^_^
    www.LuchLuchCraft.com
    My online store ^_^
    www.TokoLuchLuchCraft.biz

    OdpowiedzUsuń
  8. Omo..... Kyungie.... Block B..... w końcu przeczytałam (chyba trzeci) scenariusz z Block B który był genialny ;w;

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku *,* nie czytałam jeszcze tak wspaniałego scenariusza o Block B (^_^)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku *,* nie czytałam jeszcze tak wspaniałego scenariusza o Block B (^_^)

    OdpowiedzUsuń