Obudziłaś
się z niespokojnego snu. Był to jeden z tych dziwnych, niezrozumiałych snów,
które sprawiały, że przestawałaś odróżniać rzeczywistość od fikcji. Podniosłaś
swoje obolałe ciało i rozczesując włosy palcami, ruszyłaś do kuchni. Minęło
południe. Jednym z niewielu plusów chodzenia do szkoły wieczorowej było to, że
mogłaś się wyspać, a długi sen był tym, co twój organizm najbardziej cenił.
Przygotowałaś jajecznicę, którą robiłaś tak często, że doszłaś prawie do
perfekcji w tej dziedzinie. Leniwie narzuciłaś na siebie ubrania i usiadłaś
przed laptopem. Dzień był dokładnie taki sam jak wszystkie inne. Wstawałaś,
wykonywałaś schematyczne czynności, wciąż starając się pogodzić z
rzeczywistością, że przecież od jakiegoś czasu jesteś sama. Twoja świadomość
jednak nie do końca to przyjmowała.
***
Dwie matematyki nie pozostawiły
na tobie suchej nitki. Wracałaś do domu starając uwolnić umysł od liczb i
wszystkich tych niepotrzebnych spraw, które tak naprawdę cię nie interesowały.
Dął chłodny, jesienny wiatr, a ty zasunęłaś suwak skórzanej kurtki pod samą
szyję. Wtuliłaś twarz w ciepły komin i szłaś przed siebie. Coś zamajaczyło
pomiędzy budynkami. Krok po kroku pokonywałaś jasno oświetlone przedmieścia,
gdy twoją uwagę przykuło coś, co tak naprawdę rzadko zdarzało się w tej
dzielnicy. W koszulce z krótkim rękawem
stał raper, który po chwili zaczął wyrzucać z siebie słowa, lawirując między
przechodniami. Było chłodno, lecz on zdawał się tym nie przejmować. Jego głos
sprawił, że coś w środku ciebie zadrżało i zatrzymałaś się, by chwilę go poobserwować. Jego ruchy były
zręczne i delikatne, zupełnie niepasujące do męskiej postury i niskiego głosu. Spomiędzy budynków wybiegło
jeszcze sześciu chłopaków, którzy przyłączyli się do niego. Przechodnie mijali
ich, lub zatrzymywali się zainteresowani, by posłuchać. Nawet nie zauważyłaś, gdy jeden z nich
znalazł się koło ciebie. Dość wysoki, o miłym uśmiechu i okularach na nosie.
Wyciągnął w twoją stronę czapkę, którą wypełniało kilka postukujących o siebie
monet. Z uśmiechem dorzuciłaś kolejną, po czym ujrzałaś wdzięczność w jego
oczach. Gdy chwilę później wsłuchałaś się w tekst wypowiadanych przez nich
słów, zrozumiałaś, że są o tobie. Chłopak w okularach rapował o dziewczynie,
która podarowała mu monetę, lecz to jej uśmiech był najpiękniejszą zapłatą.
Obok niego na ławce przysiadł lider, blondyn, który beatboxował przypatrując ci
się.
***
Wczorajszy performance uliczny
zapadł ci dokładnie w pamięć. Wracając dziś ze szkoły, nie zauważyłaś jednak żadnego
z chłopców. Przystanęłaś na środku placu rozglądając się. Zza jednego z budynków zauważyłaś wystające
kosmyki jasnych włosów, a twoje ciało podjęło decyzję za ciebie. Ruszyłaś w
tamtym kierunku. Uliczka była ślepa i
wąska. Kończyło ją kilka kontenerów, a przy nich rozmakały samotnie
porozrzucane kartonowe pudła. O jedną ze
ścian siedział oparty chłopak, którego uznałaś wczoraj za lidera zespołu. Z
jego ust wydobywały się delikatne obłoczki pary, ledwo widoczne na ciemnym tle
nocy. Zmarznięte dłonie ukrywały się w
kieszeniach skórzanej kurtki, a chłopak nie protestował, wiedząc, że się do
niego zbliżasz.
-Tak bardzo podobał ci się wczorajszy występ?
-Mieszkasz na ulicy? Co z twoimi
kumplami?
-Nie interesuje cię za dużo? Będę
mieszkał gdzie chce.
-Nie można tego nazwać mieszkaniem.
Naprawdę zamierzasz spędzić tutaj noc?
Chłopak zignorował cię, a ty
wiedziałaś, że przesadziłaś. Tak naprawdę nie była to twoja sprawa, lecz nie
zamierzałaś pozwolić człowiekowi zamarznąć na śmierć. Stałaś przez chwilę w
milczeniu, gdy ciszę przerwał głos, dobywający się zza twoich pleców. Z
oświetlonej ulicy wyłonił się chłopak w okularach, który na początku zdawał się
nie zarejestrować twojej obecności.
-Hyung, naprawdę zamierzasz
spędzić kolejny dzień w tym zaułku? – spytał przejęty.
-Kyung… - chłopak rzucił mu
karcące spojrzenie, wskazując głową w twoją stronę.
A więc miał na imię Kyung.
Spojrzał na ciebie, a jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu.
-Witaj! – skłonił się nisko.
-Może już pójdziesz? – rzucił
opryskliwie blondyn w twoją stronę.
-Hyung, nie możesz tak traktować
takich ładnych dziewczyn! – przerwał mu Kyung.
Miałaś wrażenie, że rozmawiają
między sobą, co trochę działało ci na nerwy.
-Ekhm, nie zamierzasz przekonać
pana ,,jestem najważniejszy na świecie’’, że spanie w tym miejscu to naprawdę
nie jest dobry pomysł?
Kyung uśmiechnął się ochoczo i od
razu podjął temat.
-Widzisz Ji Hoo! Nie daj się
prosić, mam przecież w domu wolny pokój!
Blondyn przewrócił oczami nie
kryjąc niezadowolenia. Był typem człowieka, który nie zniósł by tego, że może
się komuś narzucać. Zwyczajnie był na to zbyt honorowy.
***
Mieszkanie Kyung’a było położone
niedaleko centrum. Było tam schludnie i czysto, co wydawało ci się zupełnie
niepodobne do tak młodego chłopaka. Zamknęłaś drzwi wejściowe lekkim kopnięciem,
gdyż w obu rękach trzymałaś siatki z zakupami. Ji Hoo wyglądał, jakby od kilku
dni nie miał nic w ustach, ale nawet głód nie sprawił, że jego trudny charakter
stał się odrobinę mniej uciążliwy. Ty i Kyung rozumieliście się bez słów, przez
co nawet w kuchni tworzyliście zgraną parę. Dawał ci uczucie oparcia i ciepła,
jednak niepokój bijący od Ji Hoo, był równie potężną siłą napędową. Blondyn
siedział przy stole naburmuszony, podczas gdy ty i Kyung rozmawialiście wesoło
i swobodnie. Pomyślałaś, że dziś nadszedł twój dzień. Wreszcie mogłaś zrobić
dla kogoś swoją sławną jajecznicę! Kyung dodatkowo przygotował ramen i po
niecałej godzinie usiedliście przy zastawionym smakołykami stole. To co przygotowałaś, smakowało Ji Hoo, jednak
prędzej chłopak uciąłby sobie język niż wypowiedział te słowa.
***
Był późny wieczór,
więc Kyung postanowił odprowadzić cię do domu, i nawet nie przyjmował odmowy.
Aż dziw, że ta dwójka, różna jak ogień i deszcz, byla najlepszymi przyjaciółmi.
Ji Hoo od razy po posiłku udał się do sypialni, nie mówiąc ani słowa. Trochę
cię to zdziwiło, jednak na Kyung’u incydent ten nie zrobił najmniejszego
wrażenia. Droga mijała wam na spokojnej rozmowie, i nawet nie zauważyliście,
kiedy znaleźliście się pod twoim blokiem. Zdawałaś się być równie zaskoczona
tym faktem, co twój towarzysz. Staliście tak przez chwilę. Kyung spuścił wzrok
i podrapał się po głowie. Jego usta rozchyliły się w delikatnym uśmiechu, tak
jakby chciał coś powiedzieć, jednak z tego zrezygnował. Wzruszyłaś ramionami i
obdarzyłaś go miłym uśmiechem.
***
Odkąd poznałaś siedmiu raperów z
ulicy, w twoim życiu zmieniło się stosunkowo niewiele. Oczywiście Ji Hoo,
Kyung, U-kwon,JaeHyo,Taeil, P.O i B-bomb byli wystarczająco barwnymi
postaciami, lecz jedynym co wnieśli do twoje życia był śmiech. A może aż?
Chłopcy poza chodzeniem na uczelnię wciąż próbowali swoich sił na ulicy, a
publiczność, którą zyskiwali była coraz większa i coraz bardziej oddana. Po
szkole miałaś wybrać się z przyjacielem do kina. Kyung pozwolił ci wybrać film,
a ty wybrałaś horror. Niestety chłopak nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę
niewiele jest w stanie cię wystraszyć. Stawaliście się sobie coraz bliżsi, a
Kyung dawał ci ciepło, którego od tak dawna ci brakowało. Chłopak rozumiał cię
bez słów, a najmniejszy dotyk z jego strony dawał ci uczucie bezpieczeństwa.
Zupełnie inaczej było jednak z Ji Hoo. Każde przypadkowe dotknięcie waszych
dłoni czy innych kawałków nagiej skóry przyprawiało cię o dreszcze. Na ogół wprawiało
cię to w zakłopotanie, jednak zazwyczaj był to stan słodkiego niepokoju, który
sprawiał, że twoje zmysły pracowały na zwiększonych obrotach. Wciąż traktował
cię z lekkim dystansem, jednak w miarę spędzanego z nim czasu czułaś rosnące
zaufanie i respekt z jego strony. Stałaś przed kinem, czekając na swojego
przyjaciela. Po chwili ujrzałaś jak chłopak biegnie w twoją stronę. Duże
okulary w uroczy sposób przekrzywiły się na jego nosie, a ty nie mogłaś
powstrzymać uśmiechu. Chłopak podszedł do ciebie, trzymając za plecami małe
zawiniątko. Natychmiast spoważniałaś, a co dziwniejsze, zaczęłaś czuć lekkie
zdenerwowanie. Pierwszy raz w jego towarzystwie.
-Gabi, zamknij oczy – powiedział zadowolony
z siebie chłopak.
Posłuchałaś i zrobiłaś to, o co
cię poprosił. Poczułaś delikatne łaskotanie na szyi i dotyk zimnego łańcuszka w
okolicy obojczyków. Chłopak dał ci znak, że możesz otworzyć oczy.
Na łańcuszku znajdował się
maleńki symbol nieskończoności.
***
Tak jak się spodziewałaś, film
nie zrobił na tobie wielkiego wrażenia. Kyung był podekscytowany, a ty szłaś i
słuchałaś z przyjemnością wszystkiego co mówi.
Było jeszcze stosunkowo wcześnie,
więc postanowiliście pójść do domu chłopaka i razem coś ugotować. Po raz
pierwszy od miesiąca poczułaś, że możesz
spojrzeć na Kyung’a jak na kogoś więcej niż przyjaciela. Otworzył przed tobą
drzwi i wniósł do mieszkania siatki z zakupami. Sytuacja była bardzo podobna do
tej drugiego dnia waszej znajomości. Kyung zaczął rozpakowywać w kuchni zakupy, a
ty przez chwilkę oparłaś się o ścianę w przedpokoju, gdy twoje rozkoszne
rozmyślania przerwał Ji Hoo. Stał w progu, trzymając ręce w kieszeniach, z
uniesioną zawadiacko prawą brwią. Podszedł do ciebie na odległość zdecydowanie
mniejszą, niż byś sobie tego życzyła, po czym nachylił się nad tobą, a jego
długie palce wylądowały na twoim wisiorku.
-Hmm.. ładne. – mruknął.
Jego spuszczony wcześniej wzrok spoczął
teraz na twoich oczach, a chłopak przygryzł wargi w sposób, który niezwykle
działał na wyobraźnie. Zbliżył się do ciebie na tyle, że jego ciepły oddech
przyprawiał cię o gęsią skórkę.
-A co…gdybyś mogła być ze mną? –szepnął
do twojego ucha, po czym odsunął się i odszedł.
Ponownie oparł się o futrynę
drzwi, a do przedpokoju wszedł szczęśliwy Kyung.
-Gabi, idziemy? Wszystko już
gotowe.
Przytaknęłaś mu w nieobecny,
niepodobny do ciebie sposób, jednak po chwili zupełnie zapomniałaś o
niezręcznej sytuacji z Ji Hoo.
Jedzenie wyszło pyszne. Większą
robotę wykonał Kyung, więc zaoferowałaś się, że w zamian pozmywasz naczynia.
Włożywszy ostatni talerz do suszarki oparłaś się o blat, wycierając dłonie w
papierowy ręcznik. Chłopak podszedł do ciebie, a ty odruchowo odchyliłaś się do
tyłu, mając za sobą blat. Kyung pochylił się wraz z tobą, i wsparta na blacie
poczułaś, jak dotyka cię jego klatka piersiowa, a chłopak składa delikatny
pocałunek na twoich ustach. Odwzajemniłaś ten pocałunek. Kyung objął cię w
talii, po czym podniósł i delikatnie posadził na blacie. Nawet teraz byłaś od
niego niższa. Ofiarował ci pocałunek. Jeden, drugi, trzeci…gdy odsunął się od
ciebie i po prostu cię objął. Przytulona oparłaś głowę na jego ramieniu. Chwila
ta zaliczałaby się do idealnych, gdyby nie przerywające ją głośne chrząknięcie.
Poczułaś się zażenowana. Kyung jednak zachował twarz i sytuacja zdawała się nie
robić na nim wrażenia.
-Hyung, jesteś głodny? – spytał się
blondyna.
-Nie, już teraz nie.
***
Minęło pół roku. Raperzy wciąż
uczestniczyli w twoim życiu, a ty byłaś coraz bardziej szczęśliwa. Ji Hoo
zachowywał się, jakby incydent owej pamiętnej nocy zdawał się nie mieć miejsca,
a Kyung był najcudowniejszym chłopakiem na świecie. Wszystko zdawało się
zmierzać we właściwym kierunku, a dziś miał być wielki dzień. Chłopcy mówili o
nim podekscytowani, jednak Ji Hoo nie podzielał ich entuzjazmu. Krzątali się na podwórku pod blokiem
Kyunga, a ty przyszłaś życzyć im powodzenia. P.O wymachiwał kluczykami swojego
jeep’a, a Ji Hoo stał oparty o blok obserwując wszystko z wielką dezaprobatą.
-Dlaczego nie jesteś tak
podekscytowani jak oni? – zagaiłaś.
-Naprawdę nie masz pojęcia?
***
Historia nie była tym, czego byś się spodziewała. Marzeniem chłopaków było dostać się do wytwórni stardom.
Wykonali podczas przesłuchania kilka własnych kawałków. Jednak nic nie poszło
po ich myśli. Menedżera zainteresowały tylko i wyłącznie umiejętności Ji Hoo.
Ze względu na szacunek i przywiązanie do swoich przyjaciół odmówił, usłyszawszy
tylko, że jeszcze kiedyś tego pożałuje. Dziś chłopcy zostali zaproszeni na
przesłuchanie do seven seasons, dlatego Ji Hoo nie patrzył na to przychylnie.
Nie chciał kolejnej sytuacji, którą musi ukrywać przed przyjaciółmi. Siedziałaś
przed budynkiem, nerwowo pocierając o siebie dłońmi. Zima trwała najlepsze, a
ty wtulałaś twarz w ciepły komin. Pierwszą
ujrzałaś ciemną czuprynę P.O. Jego zazwyczaj poważna twarz rozjaśniona
była uśmiechem, który roztopiłby nawet
najtwardszy lód. Szli zwartym szykiem,
tak jakby wcześniej to omówili. W samym ich środku znajdował się Ji Hoo, od
którego biły nie widziane przez ciebie nigdy wcześniej dumna i spokój. Chłopcy zatrzymali się przed tobą, po czym
skłonili się w równą linię.
-Jesteśmy Block B!
Ucieszeni zaczęli przybijać sobie
piątki. Kyung podszedł do ciebie i złożył na twoich ustach uroczy pocałunek, na
co reszta chłopców zareagowała entuzjastycznymi uśmiechami i okrzykami. Chłopcy ruszyli do
Jeep’a, a nawet dotychczas pochmurna twarz Ji Hoo uśmiechała się do ciebie.
Chłopak położył dłoń na twoim ramieniu i skinął głową z uznaniem.
-Zawsze możesz na mnie liczyć. Ale teraz, opiekuj się tym dzieciakiem najlepiej, jak potrafisz.
Dla raperów z
ulicy wreszcie zaświeciło dotychczas schowane głęboko za chmurami, wiosenne
słońce. Od tej pory każdy rok miał dla ciebie nie 4 pory, a siedem. Nosiły one
imiona Ji Hoo, Jaehyo, Kyung, P.O, Taeil, B-bomb i U-kwon.
Dzisiejszy scenariusz jest prezentem urodzinowym dla mojej przyjaciółki, Gabi. Jednej z najważniejszych dla mnie na świecie osób. Mam nadzieję, że opowiadanie ci się spodobało. Opisałam tutaj pogoń za marzeniami, twój ukochany zespół i pomimo może nieco naiwnego zakończenia, chciałam, by światło zawsze świeciło dla nas wszystkich, ponieważ życie to nie tylko dramaty.
:) 100 latek
OdpowiedzUsuńUuuu cudeńko, fajnie opisane sytuacje <3 Sto lat dla solenizantki ^^
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńNajlepszego dla koleżanki ^^
Najlepszego ^ ^ Szkoda, że nie rozwinęło się nic więcej między Gabi a Ji Hoo, no ale przeżyję ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Bardzo fajny tekst, czyta się przyjemnie i szybko. Wciąż czekam, aż się zdecydujesz na coś dłuższego :D.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze :) Super się Ciebie czyta :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny prezent ^^ hah spóźnione Sto Lat ! :D
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
love the last pic ^^ so cue
OdpowiedzUsuńvisit my blog ^_^
www.LuchLuchCraft.com
My online store ^_^
www.TokoLuchLuchCraft.biz
Omo..... Kyungie.... Block B..... w końcu przeczytałam (chyba trzeci) scenariusz z Block B który był genialny ;w;
OdpowiedzUsuńJejku *,* nie czytałam jeszcze tak wspaniałego scenariusza o Block B (^_^)
OdpowiedzUsuńJejku *,* nie czytałam jeszcze tak wspaniałego scenariusza o Block B (^_^)
OdpowiedzUsuń