Rozdział 16
-Co na obozie…zostaje na obozie, tak? – spytała Fan budząc
się wśród porozrzucanych przyborów łazienkowych, rozczochrana i z koszulką
podciągniętą do górnej połowy brzucha.
Co ciekawsze, była w nieswoim domku. Nie licząc otaczającego
ją chaosu, naokoło panował nieskazitelny porządek. Wstała rozglądnąwszy się po
nieznajomym pomieszczeniu. Jej uwagę zwróciły równo ułożone na biurku zeszyty i
długopisy. Dziwne. Jutro mieli wracać, a przecież nikt nie brał tutaj przyborów
do komponowania, chyba że… W tej chwili zadała sobie pytanie, kto jest
najbardziej zapalonym kompozytorem na całym obozie i dlaczego trafiła akurat
tam. Ze wszystkich miejsc akurat tam. Chyba znów miała przesrane.
Wszystko będzie dobrze, mówiła sobie w myślach. Kurczę,
dobrze, tak! Teraz przejdę na paluszkach i niezauważona wymknę się do swojego
domku. To jest plan! Jak pomyślała, tak zrobiła. Fan wspięła się na palce w
swoich kiedyś-białych skarpetkach, po czym ruszyła cichutko w stronę drzwi,
lecz zanim do nich dotarła, musiała przejść przez kuchnię. Usłyszała kroki i
odgłos głośnego ziewania…kilku ziewań? Przestraszona złapała za leżącą na
prowizorycznej kuchence patelnię i zacisnęła mocno powieki przyjmując bojową
pozę.
-NIE DOTYKAJ MNIE! – wrzasnęła, a właściwie pisnęła- Ja…ja…
MAM PATELNIĘ!
-Już nie masz – usłyszała zaspany głos, a później poczuła jak
już… faktycznie nie ma patelni. Ktoś zwyczajnie wyjął jej ją z rąk. Przełykając
głośno ślinę otworzyła oczy i ujrzała rozczochraną słomiano-blond czuprynę,
pełne wargi, dość mocne brwi i…odetchnęła z ulgą.
-O boże… - wypuściła głośno powietrze z płuc.
-Nie no, bez przesady, wiem, że jestem… - zaczął.
-Nie to, Kris – przerwała mu – nie wierzę, że to mówię, ale
cieszę się, że cię widzę. Naprawdę nie pomyślałabym, że będę się tak cieszyła
na twój widok.
-Przyjemniaczka – podsumował odkładając patelnię.
-Tak właściwie co tutaj robię? – spytała już spokojniejsza,
ale wciąż lekko otumaniona – Czekaj, już pamiętam.
Pamiętała aż za dobrze. Dziś był ostatni dzień obozu, a
wczorajszej nocy była impreza, no tak. Fan znała dobrze swój charakter, i
wiedziała, że jeśli idzie na imprezę, to nie wróci stamtąd w jednym kawałku.
Uwielbiała się napić, wyszaleć, ubawić do samego rana. Faktycznie tak było.
Pamiętała tylko, że nie mogła wrócić do swojego domku bo… zostawiła tam HyeMin
z Zitao. Tak, to było właśnie to.
-Mieszkacie tu… - zwróciła się do Krisa z zamyśloną miną.
-Ja, Tao i Jongin – odparł zakładając ręce na piersi, co
wyglądało dość komicznie, bo miał na sobie jedynie koszulkę i bokserki, ale
chyba nic sobie z tego nie robił. No cóż, nie mogła nie spojrzeć w dół.
Odchrząknęła.
-W porządku. Co z Iną i EunSoo?
-Chyba poszły do Luhana i Xiumina. Mieli więcej wolnych
pokoi, czy coś. Napijesz się kawy?
-Chętnie – odparła drapiąc się dość nieelegancko po głowie.
Kris otworzył szufladę, która wydała przy tym ogromnie
skrzypiący, nieciekawy i nieprzyjemny dla ucha dźwięk, po czym wyciągnął z niej
saszetkę rozpuszczalnej 3w1. Wstawił wodę w czajniku, po czym oparł się tyłem o
blat.
-Wybacz, ale na nic więcej nie można tutaj liczyć – spojrzał
przepraszająco na kawę.
-Spoczko – wetchnęła czując pierwsze objawy kaca – Gdzie
JongIn?
-Wyszedł na poranną przebieżkę. Niedługo wróci.
-Czekaj, która godzina? – spytała starając się odzyskać
kontakt z rzeczywistością.
-Za dwadzieścia ósma. – spojrzał na wiszący na ścianie przedpotopowy
zegar.
-O cholera. Za dwadzieścia minut Hye Sung i Kang Woo zrobią
obchód i jak zobaczą, że nie ma nas w domach… o boże musimy coś z tym zrobić! –
po raz pierwszy od dawna była zdenerwowana.
-Mów za siebie, ja jestem tu instruktorem – uśmiechnął się
pewnie. Czasem był miły, a chwilę później sprawiał wrażenie, jakby był ponad
wszystko na świecie. Momentami ją to
irytowało. Gdy piszczący dźwięk oznajmił, że woda jest gotowa, zalał kawę, a
ona od razu wzięła kubek do rąk.
-No to na mnie pora, dzięki za kawę – ubrana już wzięła ją i
wyszła w stronę swojego domku.
-YAH, KIM FAN, TO MÓJ ULUBIONY KUBEK! – krzyknął, ale tego
już nie usłyszała. Upsi. No cóż, paradowała z ulubionym naczyniem lidera EXO.
Mogłaby opchnąć ten kubek na Ebayu. Chwila, czy na nim była myszka miki? No
nic.
Otworzyła silnym ruchem drzwi domku, a wchodząc do środka
postawiła pusty już kubek po kawie na blacie. Czyżby jeszcze spali? Panowała
tam zupełna cisza, ani śladu ruchu czy żywej duszy. Ruszyła w stronę sypialni spodziewając się
dosłownie wszystkiego. Nie miała pojęcia, jak to się skończy, ale miała
nadzieję, że nie zastanie nic co najmniej niezręcznego. Dzięki bogu nie musiała
tam wchodzić. Z pokoju wyszedł Zitao- o dziwo ubrany, i gotowy do powrotu do
swojego domku. Na początku była zszokowana, jednak chwilę później znów poczuła
się pewnie.
-Fan – zaczął nie do końca wiedząc, jak interpretować jej
minę – Nie wiem, czy ty to wymyśliłaś, ale chyba ty, bo to w twoim stylu –
biedak całkowicie się poplątał, drapiąc się nerwowo po głowie – ale… dziękuję.
Odpowiedziała mu skinieniem głowy, a Zitao minął ją i
wyszedł. Wpadła do pokoju, w którym na łóżku siedziała HyeMin słuchając muzyki.
-Siema stara! – rzuciła się na łóżko jak worek kartofli.
-Co tam? – spytała brunetka uśmiechnięta.
-Ej, to moja kwestia w zaistniałych okolicznościach!
Spaliła buraka.
-Jak było? –położyła ręce na kolanach HyeMin i nachyliła się
nad przyjaciółką.
-Bomba.
***
-Obuudź się – Luhan głaskał Inę po głowie.
-Jeszcze chwilę – odwróciła się na drugi bok, a on zaczął ją
łaskotać – Ej! To nie fair! Lu, przestań – chichotała, aż w końcu udało jej się
podnieść do pozycji siedzącej – nie śmieszne – zrobiła naburmuszoną minę.
-Wstawaj, wstawaj. Za 20 minut obchód. – powiedział spokojnie
czekając na jej reakcję.
-Cholera, jak to? O boże. – jej oczy stały się wielkie jak
hula hop.
Ina zerwała się z łóżka i w biegu stanęła przy lustrze żeby
przygładzić włosy. Co prawda nie wyszalała się zbytnio na imprezie, a jednak
zawsze gdy wstawała, a nie ważne w jakim stanie kładła się spać, wyglądała
jakby piorun o miotłę strzelił, dosłownie.
-Obudziliście EunSoo? – spytała właściwie samego Luhana.
-Tak, Xiumin do niej poszedł.
***
-Nie ma Sehunaaaa? – spytała zaspana EunSoo, która sprawiała
wrażenie wciąż lekko podpitej.
Właśnie dlatego nie piła, chociaż jeśli chodziło o jej
zachowanie dotyczące Sehuna, to nie zmieniało się nawet pod wpływem alkoholu.
-Nie ma – odparł spokojnie Xiumin – ale jutro wracamy. Na
pewno tęsknił. Wstawaj, już późno – powiedział najłagodniej jak umiał.
-Nie chcę, wszystko mi jedno – tym razem to ona miała humory.
-Hej! EUNSOO, WSTAWAJ NATYCHMIAST – z oddali dobiegał trzeci
głos, a w drzwiach stanął wysoki, bardzo smukły blondyn z torbą przewieszoną
przez ramię i przedziałkiem na środku. Na dźwięk tego głosu maknae natychmiast
zerwała się z łóżka.
-Oh Sehun! Co tutaj robisz? – pisnęła uśmiechając się
szeroko.
-Skończyłem pracę dzień wcześniej więc… postanowiłem
przyjechać – spojrzał na jej skonsternowaną minę – to źle?
Dziewczyna wyskoczyła z łóżka, podbiegła do niego i rzuciła
się blondynowi na szyję. Zaskoczony objął ją w pasie upuszczając na podłogę
torbę.
***
-Wiesz, nigdy wcześniej nie prowadziłem warsztatów. Nie do
końca wiem też, jak powinienem się za to zabrać. No i ten… dzisiaj będzie Fan –
mówił Kai do swojego telefonu komórkowego, a ostatnie słowa ściszył wręcz do
poziomu szeptu.
-Więc pewnie oczekujesz rady? – Taemin zaśmiał się do
słuchawki – Wiesz, masz kogoś do pomocy?
-Luhan ze mną będzie, ale nie do końca wiemy, co mamy tańczyć
– westchnął.
-Hm.. a jak wygląda sprawa z trainee? Jest więcej chłopaków,
dziewczyn?- jego spokojny głos dobywał się z drugiej strony i sprawiał, że cały
niepokój JongIn’a powoli się ulatniał.
-Właściwie mógłbym poprosić o pomoc Moonkyu, ale on też chyba
niewiele wie. Zdaje się, że mamy więcej dziewczyn. W takim razie, proponujesz
jakiś girlsband? Oh Hyung, tak chciałbym, żebyś tu był – mruknął rozczarowany
Kai. Był bardzo nieśmiały. No może z wyjątkiem występów na scenie, ale
prowadzenie warsztatów tanecznych przed całą grupą to co innego.
-Wiesz, właściwie da się załatwić – zaśmiał się perliście
Taemin, po czym delikatnie otworzył drzwi sali treningowej.
-Hyung – zaczął Kai – czemu twój głos wydaje się być blisko?
– odwrócił się, po czym wymienił z przyjacielem braterski uścisk. Taemin
trzymał w ręku starą wieżę i niewielki futerał na płyty.
-W wolnym czasie przygotowałem kilka choreografii, a wiem, że
opanujesz je w ułamku sekundy. To jak, zaczynamy?
Jak Taemin obiecał, tak JongIn zrobił. Nauka przychodziła mu
w mgnieniu oka, a teraz pozostało wybrać tylko jedną z dwu choreografii.
-No nie wiem – podjął Kai – może po prostu pozwólmy wybrać
uczestnikom?
-Dobry pomysł – uśmiechnął się starszy- kiedy zaczynasz
zajęcia?
-Za pół godziny. Luhan mówił, że trochę się spóźni.
-Świetnie – na twarzy starszego pojawił się radosny uśmiech.
Teoretycznie pracowali obok siebie, mieszkali niedaleko, od
zawsze byli przyjaciółmi. A jednak ostatnio nie widywali się zbyt często.
Taemin dopiero co skończył nagrywać We Got Married, EXO ciągle się promowali i
występowali na różnych galach, a w dodatku Kai był teraz zakochany. Właściwie
to eufemizm, był urobiony po uszy w uczuciu do Kim Fan. Rozmawiali jakby nie
widzieli się milion lat, a nawet dłużej. Korzystali z każdej spędzonej wspólnie
chwili, ponieważ razem dorastali. W takiej sytuacji niewielka już teraz
częstotliwość ich kontaktu wyrządzała im namacalną wręcz krzywdę, porównywalną
do rozdzielenia bliźniąt. Jednego dnia w gimnazjum dołączył do nich Moonkyu.
Chłopak zapomniał kanapki, a Taemin, który zawsze miał gołębie serce zwyczajnie
się z nim podzielił. Innego dnia zaprosił Kyu na ich trening, po czym okazało
się, że ten też tańczył. Zdecydowali się pójść na przesłuchanie. Udało im się.
Wciąż są razem we trójkę, jednak więź Tae i Kai’a była niepowtarzalna.
Rozumieli się bez słów, jakby współodczuwali te wszystkie emocje w dokładnie
ten sam sposób. Dla nich czas się zatrzymał. Dwójka czuła się zupełnie jak w
równoległym wszechświecie, w którym istnieją tylko oni. Najlepsi przyjaciele. Z
ożywionej rozmowy wyrwał ich wchodzący do pomieszczenia Moonkyu.
-Yah! Lee Taemin – podbiegł do niego, po czym rzucił się na
przyjaciela, przybijając z nim grabę – Tyle czasu. W końcu!
Za Moonkyu do sali zaczęli schodzić się inni trainee. Dopóki
nie było kompletu nowo przybyli obserwowali trójkę ćwiczącą przygotowane na
dziś choreografie. Jedną z nich było „Lovey Dovey” T-ary, zaś drugą „Hip Song”
Rain’a. Dziewczyny były większością, więc wygrała żeńska choreografia, na co
chłopcy mruknęli trochę zawiedzeni. Przynajmniej kilku z nich chciało spróbować
zatańczyć jak legenda koreańskiej muzyki. Ku ich wielkiemu niezadowoleniu,
Taemin zaproponował, że po zajęciach może z nimi poćwiczyć. Zawsze miał dobre
serce i był uczynny.
-Świetnie! – Hyemin była zachwycona – zawsze chciałam nauczyć
się tej choreografii. Czyją partię robimy?
-A właśnie – rozpoczął Kai, któremu przypadła rola
prowadzenia zajęć – właściwie, mamy opracowane 4 wersje, więc chciałbym,
żebyście dobrali się w czteroosobowe zespoły.
-Mega – zaczęła EunSoo – wreszcie pierwszy raz od początku
tego obozu możemy być razem!
-A więc, możecie wybierać spośród czterech ról. Mamy
opracowane partie Qri, EunJung, JiYeon i Hyomin. Nie muszę chyba mówić, że nie
możecie w zespołach się dublować, czyli dwie osoby nie mogą tańczyć jednej
wersji – teraz JongIn uśmiechał się i był bardziej pewny siebie. Okej. Ja
przygotowałem EunJung, Taemin Jiyeon, Moonkyu Hyomin, Luhan Qri. Zaczynajmy! –
klasnął w ręce, a wokół każdego z 4 chłopaków zebrały się w miarę równomierne
grupki.
***
Po dwu godzinach każdy opanował mniej więcej swoją część
układu. Prawie każdy.
-Cholera jasna – irytowała się Fan, tupiąc nogami przed
Kai’em – jak powinnam to zrobić?
-Spójrz – chłopak uśmiechnął się cierpliwie, gdy oboje stali
przed lustrzaną ścianą – przeskocz delikatnie z prawej nogi na lewą tak, jakbyś
wykonywała coś jak… moonwalk? Coś podobnego. Popatrz – wykonał ten ruch powoli,
po czym spojrzał na nią.
-Okej – Fan wypuściła głośno powietrze – Zrobię to. Cholera,
zrobię! – Delikatnie podskoczyła,
wylądowała lekko na prawej nodze, po czym płynnym ruchem zmieniła ją na lewą –
udało się! Tak! Tak?! BOŻE TAK! Kto jest miszczuniem, no kto?
-No ty – JongIn roześmiał się, zakrywając usta pięścią, zaś
Fan rzuciła mu się na szyję i zaczęła zasypywać buziakami.
HyeMin i stojący obok Taemin chichotali, EunSoo stała jak wryta,
zaś Ina zrobiła prawdziwy facepalm. Luhan nie dowierzał.
-No co? – spytała Fan widząc minę Kai’a.
-Bo wiesz – zaczął zawstydzony – Ludzie patrzą.
-Upsi – roześmiała się. Wszyscy ich obserwowali.
***
-Okej, ktoś z was próbował może wcześniej rapu? Ktoś…cos? –
zaczął Kris z nutką nadziei w głosie, jednak nikt nie podniósł ręki, ani się
nie odezwał – Jeju, naprawdę? – dodał zrezygnowany. No trudno.
-Nic nie szkodzi – podjął trochę bardziej entuzjastycznie
nastawiony Zitao – Kris, wybijesz mi rytm,
ja zarapuję kawałek, a wy powtórzycie za mną, w porządku? Na początek
coś łatwego – Tao był nieco lepszy w przemawianiu do publiczności niż Kris,
pomimo tego, że ten był liderem. Odpowiedzieli mu skinieniami głowy i przeszli
do zajęć.
***
-Wreszcie do domciu i wygodnego łóżka – Fan przeciągnęła się
stojąc obok spakowanej do wyjazdu torby – Nie cieszycie się?
-Właściwie… mnie się podobało – uśmiechnęła się Ina, która
dostrzegła w oddali Luhan’a.
-Tak – zaczęła EunSoo – było fajnie!
-Naprawdę ci się nie podobało? – Kai zaszedł Fan od tyłu, po
czym przygarnął ją do siebie jak małe dziecko. Oparł głowę na jej ramieniu –
jak zwykle marudzisz.
-Chodźcie, idziemy! – Podczas gdy inni wynosili jeszcze z
domów swoje bagaże, Kris podszedł do nich, machając zawieszonymi na palcach
kluczykami od minivan’a.
-To nie wracamy z menadżerem Jung? – podjęła Hyemin, która
stała obok z dłonią splecioną z ręką Zitao.
-Właściwie – zaczął uśmiechnięty Kris – dał mi kluczyki i
wrócił wczoraj pierwszym pociągiem. Niedaleko jest przecież stacja – kąciki
jego ust unosiły się coraz wyżej.
-Ekstra – Fan od razu się rozpromieniła, po czym wyrwała się
z objęć Kai’a tak podekscytowana, że nawet nie zauważyła, jak chłopak z trudem
łapie równowagę – to mogę prowadzić?
-Zdecydowanie nie – Kris trzykrotnie wykonał gest, który
wyglądał jakby pukał do czaszki liderki – widzisz? Echo! Jeszcze nas wpędzisz w
kłopoty tym swoim ptasim móżdżkiem.
-Nie fair – założyła ręce na piersi i spuściła głowę z
naburmuszoną miną.
Hyemin położyła dłoń na jej ramieniu i wszyscy ruszyli do
samochodu dwójkami. Ostatni EunSoo i Sehun – mieli sporo do nadrobienia. Po
nich Ina z Luhanem – raperka była spokojna jak nigdy. Trochę bardziej z przodu
przytulona do Zitao Hyemin, a równolegle z nimi Kai i Fan, zaś na samym
przodzie Kris i Xiumin. Lider obejrzał się tęsknie, na idące z tyłu pary, po
czym spojrzał na kroczącego obok beztrosko Minseok’a.
-No nie stary – zaczął patrząc na blondyna – Nie ma mowy, nie
przytulę cię.
-Pshh, nie jesteś w moim stylu – odparował Kris, unosząc brwi
aż do nieba.
Upakowali się do auta i odjechali. Było tłoczno, a jednak
wesoło i panowała wśród nich rodzinna atmosfera.
Co na obozie, pozostaje
na obozie, przeszło
przez myśl każdej z czterech dziewczyn.
***
Jeeeejciu!! Początek tego rozdziału mnie rozjechał!!! Boże myślałam, że Fan serio wylądowała nie wiadomo gdzie xD Ale odetchnęłam kiedy zobaczyła Krisa... Mimo, że był on tylko w bokserkach xD Haha!! Rozdział mega świetny! A ta końcówka?
OdpowiedzUsuń"-No nie stary – zaczął patrząc na blondyna – Nie ma mowy, nie przytulę cię.
-Pshh, nie jesteś w moim stylu – odparował Kris, unosząc brwi aż do nieba."
Normalne mistrzostwo świata! Epickie!!!
Czekam z zapartym tchem na kolejny rozdział!!! Pisz szybciutko! I Hwaiting!! <3
O kurcze, kurcze jak zwykle świetne :D Jak Fan się obudziła to na początku myślałam, że to gdzieś u Jonghyun'a i bd z tego problemy. o.0 Kris i jego "-To nie w moim stylu" Cudowne. Szkoda tylko, że nie napisałaś co tam sie działo z Hyemin i Tao, jak byli sami w domu xD Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej, czekam <3
OdpowiedzUsuń~Rin
MM mam co czytać na wieczór
OdpowiedzUsuńWiesz że uwielbiam jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM CIĘ NA KSIĄŻKOWE ROZDANIE NA MOIM BLOGU
http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/2014/04/rozdanie.html
Super :)
OdpowiedzUsuń