Scenariusz na zamówienie dla Naff. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Dużą nadzieję.
Stałaś pod prysznicem, a ciepłe
stróżki wody smagały twoją skórę niczym setki małych biczy. Dziś szłaś na imprezę ze swoim przyjacielem,
chociaż średnio miałaś na to ochotę. Byłaś zmęczona okropnym tygodniem, a prysznic
stanowił dla ciebie jedyne ukojenie i oderwanie się od problemów. Niestety na
krótką metę. Westchnęłaś głośno i skierowałaś gorący strumień wody na twarz. Od
kilku dni męczyło cię jedno wspomnienie, powracało do ciebie stale, choć
wielokrotnie byłaś święcie przekonana, że już się z nim uporałaś. Wciąż
powracałaś myślami do czasów, gdy miałaś 14 lat. Wtedy go poznałaś. Był to czysty
przypadek i nawet nie do końca pamiętałaś, jak wszystko się zaczęło. Rozumiał
Ciebie, a ty rozumiałaś jego. Taki rodzaj więzi nie zdarza się dwa razy w życiu. Spędzaliście całe dnie
na rozmowie, lubiliście te same rzeczy, mieliście identyczne poglądy. Miałaś
wrażenie, że rozumiecie się bez słów. Chłopak był wysoki, przystojny, bardzo
inteligentny i wrażliwy. Pomimo młodego wieku miał ambitne plany na przyszłość.
Byłaś zauroczona. Wpadłaś po uszy, a co lepsze, wiedziałaś, że on czuje do
ciebie to samo. Czym sobie na to zasłużyłaś? Taki chłopak… w poprzednim
wcieleniu chyba musiałaś uratować naród. W bardzo krótkim czasie
dowiedzieliście się o sobie tak wiele, a co śmieszniejsze, wiek był ostatnią
poruszaną kwestią. Nie wiedziałaś ile ma lat, on również nie znał twojego
wieku. Temat roku urodzenia ginął w słowach, które chłonęliście od siebie
nawzajem i wydawał się wtedy najmniej istotną rzeczą. Przeczuwałaś iż jest od
ciebie starszy, lecz miałaś szczerą nadzieję, że ta różnica jest niewielka.
Wydatne kości policzkowe i ostro zarysowana szczęka sprawiały, że zawsze
wyglądałaś na nieco starszą. Wielokrotnie miałaś wrażenie, że dzięki twojemu
wyglądowi wszystko wygląda właśnie tak jak powinno. Dzięki swojej urodzie udało ci się zatrzymać
go przy sobie na tak długo. Nie mogliście jednak stale żyć w niewiedzy, a
kwestia wieku wyszła na jaw. Miał 18 lat, ty 14. Cztery lata to niewiele, lecz gdy
jest się młodym, taka różnica może stanowić przepaść. Twój pogląd na świat
dopiero się kształtował, jego zaś był
ściśle określony. Gdy różnica wieku wyszła na jaw, chłopak był zmieszany. Poczuł
się dziwnie, nieodpowiednio. Był pełnoletni, a ciebie brał za starszą niż
faktycznie byłaś. Wciąż utrzymywaliście kontakt, jednak już nie taki sam. Cały jego sposób bycia i wszystkie odpowiedzi
były wystudiowane, zdecydowanie bardziej
formalne, zwyczajnie nienaturalne. W końcu przestaliście się kontaktować. Z
jednej strony go nienawidziłaś. Z
drugiej podziwiałaś, że nie idzie na łatwiznę. Przecież tak łatwo jest
rozkochać w sobie małolatę, zmanipulować i zrobić z nią, co tylko się chce. On
z tego zrezygnował. Zdawał sobie sprawę z łączącej was więzi, a mimo to zerwał
kontakt. Od tamtej pory minęło 5 lat, a
wspomnienie wspólnych chwil wciąż do ciebie powracało. Tak rzadko używałaś jego
imienia. Jak ono właściwie brzmiało…? Geun-Suk.
***
Wieczór spędzony z przyjacielem
poprawił ci humor. Bawiliście się świetnie, a nawet trochę wypiłaś. Czułaś się
idealnie wyluzowana i zapomniałaś o
wszystkim, co do tej pory cię dręczyło. Miałaś siłę na zmagania z następnym
tygodniem na uczelni i czułaś się w porządku, czym nie mogłaś się ostatnio
pochwalić. Kilka ostatnich miesięcy było
w twoim życiu bardzo burzliwych, a ty postanowiłaś się od tego odciąć. Gdzieś
zatraciłaś siebie. Trafiłaś na nieodpowiednich ludzi, którzy sprawili, że sama
uważałaś siebie za złą osobę, chociaż starałaś się robić wszystko jak
najlepiej. Męczyły cię sprostowania i wyjaśnianie wszystkiego. Dzięki bogu
zakończyłaś problematyczną znajomość, która zatruwała ci ostatni rok i zapragnęłaś odpocząć. Dlaczego zawsze
znajdowałaś się w centrum wydarzeń, a nigdy nie dane było ci zostać poza nimi
jako ktoś neutralny? Teraz chciałaś się cieszyć i postanowiłaś spędzić czas
sama ze sobą. Wyjechałaś na kilka dni by wszystko sobie poukładać. Wszystko
będzie dobrze, mam nadzieję.
***
Zatrzymałaś się w niewielkim,
cichym pensjonacie. Przez następne
cztery dni planowałaś czytać, spacerować, oddychać, być spokojna. Miałaś ze
sobą tylko plecak i niewielką torbę podróżną. Odebrałaś z recepcji klucz i
otworzyłaś drzwi do swojego pokoju. Stawiając na podłodze torbę, rozejrzałaś
się po korytarzu, który zakończony był oknem wspartym na ogromnym parapecie. Siedział na
nim młody mężczyzna, który przywodził ci na myśl anioła. Wyglądał pięknie.
Trochę dłuższe, rudawe włosy, związane lekko z tyłu. W uszach pobłyskiwały małe
metalowe kolczyki, a jego brwi w skupieniu uginały się ku dołowi. Czytał
książkę, skupiony, przygryzając lekko dolną wargę. Bardzo ci go przypominał.
Mimo wszystko odrzuciłaś od siebie prawdopodobieństwo, że może to być on.
Ponowne spotkanie przyniosłoby ci więcej smutku niż korzyści. Wspomnienia
zjadłyby cię żywcem, jednak tym razem mogłabyś sobie z tym nie poradzić.
Otworzywszy drzwi, schowałaś się do pokoju i westchnęłaś. Rzuciłaś torbę na
łóżko.
Kolacja w pensjonacie wydawana
była o 19. Przebrałaś się w gruby dres, gdyż ocieplenie budynku nie należało
do najlepszych, a zbliżała się jesień. Niestety, ze statusem majątkowym przeciętnej
studentki nie mogłaś pozwolić sobie na luksusy w jakimkolwiek hotelu. Nie
wyjmując z uszu słuchawek, zeszłaś do jadali. Zabrałaś z okienka swoją porcję i
ruszyłaś do pierwszego stolika, przy którym mogłaś siedzieć sama. Jedzenie wyglądało
dość biednie. Był to stosunkowo niewielki kotlet, dwa trochę niedogotowane
ziemniaki i surówka w postaci położonych na przemian plasterków pomidora i
cebuli. Nie wyglądało zbyt zachęcająco, ale nie chciałaś wybrzydzać. Wpakowałaś
w siebie chłodnego kotleta, a jego podły smak zabiłaś kilkoma kęsami pomidora.
Całość popiłaś kompotem truskawkowym, stwierdzając przy tym, że z całego dania
to właśnie on smakował najlepiej.
Odniosłaś naczynia do tego samego okienka, z którego je wzięłaś, po czym
ruszyłaś do swojego pokoju.
***
Noc minęła ci bardzo spokojnie. Nawet szalejąca za oknem
ulewa nie potrafiła zbudzić cię z twardego snu. Miałaś dziś zamiar wyjść na
spacer, by przypomnieć sobie okolicę. Bywałaś tu jako małe dziecko i głównie
wspomnienia zdecydowały o tym, że właśnie to miejsce wybrałaś na kilkudniowy
wypoczynek. Założyłaś glany, gdyż były to buty o najgrubszych podeszwach, jakie
posiadałaś i byłaś pewna, że bezkonkurencyjnie poradzą sobie z błotem. Wybrałaś sprane dżinsy rurki i skórzaną kurtkę, gdyż były to najcieplejsze rzeczy jakie
miałaś. Bardzo się zmieniłaś. Pomimo tego, że starałaś się być dobrą osobą,
wyglądałaś na pierwszą, która szuka kłopotów. Ciemne, krótkie włosy, opadające ci
na oczy, skórzana kurtka, ciemne spodnie i glany. Przez prawe ramię przewieszoną miałaś zieloną, starą kostkę, należącą do twojego starszego brata.
Nie był to ostatni krzyk mody, jednak bardzo ją lubiłaś. Była pojemna i
wygodna. Wychodząc z pensjonatu słuchałaś swojej ulubionej piosenki. ,,Always’’
było ponadczasowym utworem, który towarzyszył ci w praktycznie każdym aspekcie
życia. W twojej głowie rozbrzmiał przyjemny gitarowy wstęp, a ty będąc sama na
drodze, zaczęłaś cicho śpiewać:
,, This Romeo is bleeding , but you can't see
his blood
It's nothing but some feelings ,that this old
dog kicked up
It's been raining since you left me, now I'm
drowning in the flood”
Utwór ten miał w sobie bowiem coś
magicznego, co sprawiło, że od samego początku stał się twoim ulubionym. Stawiałaś machinalnie kolejne kroki, zupełnie
nie zdając sobie sprawy, gdzie idziesz. Minęłaś kilka sklepów, a twoim oczom
zaczęły ukazywać się naturalne tereny, coraz mniej przekształcane przez pracę
ludzkich rąk. W twojej głowie wciąż
rozbrzmiewały słowa:
,, Till the heavens burst and the words don't
rhyme, and I know when I die, you'll be on my mind”
Twoim oczom ukazało się stare,
poskręcane drzewo. Patrząc na nie miałaś wrażenie, że bardzo przypomina ono w
tej chwili twój umysł. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że miałaś trudności z
odróżnieniem prawdy od kłamstwa, fikcji od życia. Zrobiłaś krok do przodu i po
chwili znalazłaś się pod drzewem, gdzie trawa nie była już mokra, choć pień w dotyku
wydawał się chłodny. Usiadłaś i wyjęłaś zeszyt, który zabrałaś ze sobą.
Zaczęłaś lekko kreślić ołówkiem proste linie, a biel kartki stopniowo pokrywała
się szarymi kształtami o różnej intensywności koloru. Siedziałaś w samym środku
prawdziwej wsi, a nieopodal pasły się owce. Dochodziło południe, lecz robiło
się coraz zimniej. Postanowiłaś powoli wracać. Wciąż słuchałaś jednej i tej
samej piosenki, która rozbrzmiewała echem w twojej głowie. Kochałaś ją.
,, Now your pictures that you left behind, are
just memories of a different life”
***
W jednej chwili całe życie
stanęło ci przed oczami. Każde wypowiedziane słowo i każda nuta śmiechu. Czas
był najlepszym nauczycielem aktorstwa, na jakiego kiedykolwiek mogłaś trafić.
Odkąd wasze oczy spotkały się po raz pierwszy, wiedziałaś, że stał przed tobą
Geun-Suk. Miałaś jednak nadzieję, że cię nie poznał. Mocniejszy makijaż i
krótkie, ciemne włosy. Oczy, które sprawiały wrażenie czarnych pereł. Jedynym, co mogło się zdemaskować, była
delikatna blizna za uchem, teraz zasłonięta przez włosy, które kiedyś były
długie i związane w koński ogon. Rozmawialiście, chociaż sprawiało ci to wiele
trudu. Ważyłaś każde słowo, tak, by nie mogło cię zdemaskować. Twój towarzysz
również sprawiał wrażenie zamyślonego. Zmienił się. Jego usta wykrzywione były
w grymasie ciężaru, jaki nosi na barkach człowiek, nie wiedzący do końca dokąd
zmierza.
-Długo interesujesz się
fotografią?- Zagaiłaś, starając się brzmieć naturalnie.
-Od…. Pięciu lat.
Kiwnęłaś głową w geście, że
zrozumiałaś. Temat był dla niego drażliwy, a ty w pełni to rozumiałaś. Przez
pewien czas razem uczęszczaliście na zajęcia z fotografii, jednak ty zajęłaś
się rysunkiem. Twoje spojrzenie powędrowało w kierunku jego kurtki, z której
kieszeni wystawał maleńki breloczek.
Odruchowo złapałaś się za kieszeń spodni, w której znajdowała się twoja
komórka, gdyż miałaś dokładnie taki sam. Czy to możliwe, że wciąż o tobie
pamiętał? Nie byłaś już tą samą małą dziewczynką. Kolorowe swetry zamieniłaś na
ciemne, rozciągnięte podkoszulki i niczym przypominałaś tej osoby, którą kiedyś
byłaś. Dawniej na twój widok ludziom cisnęło się na usta jedno określenie: „urocza”.
Teraz najlepiej opisywało by cię słowo: ,,Przegrana” lub „Bezdomna”. Dzięki
rozmowie z dawnym przyjacielem, na twojej twarzy pierwszy raz od dawna pojawił
się uśmiech. Na prośbę chłopaka udaliście się do przydrożnego baru. Było tam
spokojnie. Jedynie kilku stałych klientów obstawionych kubłami z piwem. Przygryzając wargę zajęłaś miejsce na wysokim
krześle przy barze, a Geun-Suk stanął obok ciebie. Spuściłaś wzrok, po czym
delikatnie się uśmiechnęłaś. Czułaś jak kąciki twoich ust lekko drżały. Gdy odwróciłaś twarz w stronę towarzysza,
zauważyłaś, że chłopak znów zrobił ci zdjęcie. Uśmiechnął się lekko, po czym podał
ci aparat.
-Spójrz- powiedział zachęcająco.
W odpowiedzi przyjęłaś od niego
aparat. Wyszłaś naprawdę ładnie. W twoim uśmiechu dało się dostrzec cień osoby,
którą byłaś kiedyś. Ta jedna rzecz
pozostała nie zmieniona. Miałaś dołeczki w policzkach. Dołeczki, które uwydatniały się, gdy byłaś szczęśliwa.
-Nie chcę wiedzieć, jak długo się
nie uśmiechałaś- usłyszałaś po chwili.
-C-co masz na myśli?
-Gdy po raz pierwszy zrobiłem ci
zdjęcie, po twoim policzku spływała łza.
Spuściłaś wzrok i upiłaś trochę
swojego drinka. Zamówiłaś wódkę z colą.
***
Drogę powrotną do pensjonatu
przebyliście właściwie w milczeniu. Ręce trzymałaś w kieszeniach, przewracając
w prawej dłoni przyczepiony do komórki przy breloczek. W kącikach twoich ust ponownie zagościł
uśmiech. Przekroczyliście próg budynku. Twój pokój znajdował w korytarzu po lewej stronie. Drugie drzwi po prawej. Wyciągając z kieszeni klucze usłyszałaś lekki trzask. Twój telefon
upadł na podłogę. Chłopak schylił się, obracając w palcach niewielki breloczek.
Zakłopotana otworzyłaś drzwi, po czym wyciągnęłaś rękę w jego kierunku,
by odzyskać zgubę.
-T-to moje, przepraszam. –
powiedziałaś przełykając głośno ślinę.
Zrobił krok w twoją stronę, a
telefon wciąż tkwił w jego dłoni. Drugą ręką wyjął z kieszeni breloczek, który
po połączeniu z twoim stanowił całość. W tej chwili uświadomiłaś sobie, że
twoje kłamstwo wyszło na jaw. Właściwie nie okłamałaś go, lecz chciałaś to zrobić i nie zawahałabyś się. Nie przedstawiłaś się. Miałaś nadzieję, że
poznasz go jako inna osoba, po czym znów zniknie z twojego życia, bo nie było w tobie już nic, co inny człowiek mógłby pokochać. On tylko
położył dłoń na twoim policzku i delikatnie cię pocałował. Oba telefony
znajdowały się już w jego kieszeni, a drugą dłonią pogłaskał cię po krótkich,
czarnych włosach.
-To była najgorsza decyzja, jaką
kiedykolwiek podjąłem.
Po twoim policzku spłynęła łza.
Po niej druga, i trzecia, oraz tysiąc następnych. Znalazłaś się w jego objęciach, o czym
marzyłaś przez ostatnie pięć lat. Wasze usta złączyły się w pełnym tęsknoty
pocałunku tak, jakby świat miał się zaraz skończyć. Zatraciłaś się, choć nie mogłaś pozbyć się wrażenia, że to niewłaściwe. Tak jakby otaczająca was bańka mydlana miała zaraz prysnąć, a wraz z nią wy.
-Naprawdę myślałaś, że cię nie
poznam?
Nie mogłaś wydobyć z siebie
słowa. Zmieniłaś się, a jednak dla niego wciąż byłaś tą samą osobą. Co będzie
dalej? W twoim umyśle kłębiły się setki przeróżnych myśli, od których kręciło ci się w głowie.
-Naprawdę zamierzasz teraz
naprawić te pięć lat jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Naprawdę
myślisz, że jeden pocałunek, jedno słowo wystarczą, by cały ten ból zniknął?
-Byłbym głupi, gdybym tak myślał.
Przycisnął cię do siebie mocniej,
a ty wtuliłaś twarz w jego szyję. Zawsze pachniał migdałami i miętą. To dziwne
połączenie zarezerwowane było tylko dla niego.
Zacisnęłaś dłonie w pięści, chcąc go od siebie odepchnąć, jednak on
wciąż trzymał cię mocno w objęciach.
-Już nigdy nie pozwolę ci odejść.
Po tych słowach pewna część ciebie umarła.
Well, there ain't no luck in these loaded dice
But baby if you give me just one more try
We can pack up our old dreams and our old lives
We'll find a place where the sun still shines
***
A teraz czas na kilka słów ode mnie~. Niektóre fragmenty opowiadania są oparte na faktach,
lecz w ogromnej mierze podkolorowałam je zwyczajną fikcją.
Mam nadzieję, że fick wam się spodobał, gdyż ostatnio mam wrażenie, że się wypalam.
Piosenka z której pochodzą wszystkie cytaty to utwór Bon Jovi'ego o tytule ,,Always"
umarłam ;D
OdpowiedzUsuńAleż to... jest piękne. Szczególnie ten dialog od: "nie chcę wiedzieć, jak długo się nie uśmiechałaś". A sama końcówka, o mój Boże *___*.
OdpowiedzUsuńPostać w moim stylu, ale odwrócona haha XD. Kiedyś miałam takie same, króciutkie włosy i nosiłam się w podobnym stylu, teraz jestem trochę bardziej "urocza" (w cudzysłowie, cytując twój fragment XD ohoho). Dziękuję po raz kolejny *_______* nie mogę się powstrzymać, żeby nie zamówić kolejnego rozdziału. Kocham jak piszesz! XDDDDDD I wcale się nie wypalasz! Mogę zamówić jeszcze jeden, mogę, mogę, mogę?!
To ja proszę Kamenashi Kazuya *___*
OdpowiedzUsuńHahahahah, okej :)
UsuńNa pewno się nie wypalasz. Piszesz coraz lepsze opowiadania. To jest chyba najlepsze ze wszystkich, które dotychczas tutaj opublikowałaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo miło mi to slyszec ^_^/ a raczej czytać xD
UsuńŚwietne ^ ^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Świetny. Wzruszający. Cudowny. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak dla mnie świetny i bardzo wciągający !
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
<3
UsuńZaczytała się :) Świetne :DD
OdpowiedzUsuńDzięki <3
UsuńWbijam, czytam i... TYLE WYGRAĆ. Zrelaksowałam się, na prawdę cudnie piszesz. :D
OdpowiedzUsuń