Scenariusz na zamówienie dla: Rin! Mam nadzieję, że się spodoba~.
Dzień jak co dzień, wracałaś zmęczona z wykładów. Jedynym, o
czym teraz marzyłaś, był ciepły prysznic.
Dzień był gorący i słońce przygrzewało niemiłosiernie tak, że o
jakimkolwiek wietrze można było zapomnieć. Niosąc pod pachą notatki, zaczęłaś
szukać w torbie biletu, przez co prawie wypuściłaś zeszyty. Dzięki bogu,
wreszcie udało ci się wygrzebać z czeluści torby portfel, a wraz z nim
bilet miesięczny. Wsiadłaś do autobusu,
wypuszczając głośno powietrze z ust. Był
to jeden z niewielu dni, gdy naprawdę
miałaś ochotę pobyć sama, więc miałaś nadzieję, że twoi współlokatorzy nic nie
wymyślą. Dzieliłaś pokój wraz ze studentką z chińskiej wymiany, Victorią. Drugi
pokój zajmowali ChanYeol I LuHan. Ten drugi był znajomym Chinki z czasów dzieciństwa, więc oboje zdecydowali
się na tę wymianę. Pozostał jeszcze ChanYeol, za którym nie przepadałaś.
Niestety, jak na złość, pozostała dwójka była w niego zapatrzona. Ten wielkolud
nigdy się nie zamykał, miał ze wszystkiego bekę, a w wolnych chwilach lubił się
nabijać i stroić sobie ze wszystkiego żarty. Miałaś więc nadzieję, że
dzisiejsze popołudnie będzie spokojne.
Victoria poszła ze swoją paczką do kina. Nawet proponowała ci wyjście,
jednak postanowiłaś odmówić. Perspektywa spokojnego wieczoru, gdy masz pokój
tylko dla ciebie, nie zdarzała się często, więc postanowiłaś to wykorzystać.
Tłok w autobusie sprawiał, że było jeszcze goręcej, a co za tym idzie, oddychać
było naprawdę trudno. Nie mogłaś wytrzymać, a obok ciebie dodatkowo stał
ahjussi, który nie pachniał za ładnie. Oddychałaś ciężko, starając się złapać
minimalne ilości powietrza, które wpadały przez wąskie okna. Miałaś wrażenie, że
zemdlejesz. Ujrzałaś mroczki przed oczami i poczułaś, jak twoje nogi powoli się
uginają. Skończyło by się tragicznie, gdyby nie głos, który dochodził z tłumu.
Urwał ci się film. Siedziałaś na
przystanku, stając się zrozumieć, co tak naprawdę zaszło. Potrząsnęłaś głową i
ujrzałaś kogoś przed sobą. Bez wątpienia był to chłopak. Niezbyt wysoki. Uroczy, trochę przystojny, o miłej
twarzy.
-Co..co właściwie się stało?- spytałaś lekko oszołomiona.
-Prawie zemdlałaś w autobusie. Upadałaś, a nikt się
nie ruszył, więc podbiegłem i pomogłem ci wyjść.
-Dziękuję, faktycznie nie czułam się zbyt dobrze.
-Mam na imię KyungSoo. – chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.
– Odprowadzić cię może do domu?
Nie byłaś pewna, ale po krótkim namyśle pokiwałaś twierdząco
głową. Był miły…i całkiem niezły. Gdy
spytał się, gdzie mieszkasz, a ty podałaś mu adres, zrobił zdziwioną minę.
-Chincha? Więc to ty jesteś współlokatorką ChanYeol’a!
Właśnie jechałem do niego na imprezę.
Impreza. Świetnie. Wiedziałaś, że ten kretyn znowu coś
wymyśli. Przez resztę drogi szłaś
naburmuszona i ze spuszczoną głową. Kyungsoo próbował cię zagadywać, jednak bez
skutku. Odpowiadałaś mu półgębkiem, więc
resztę drogi przeszliście w milczeniu.
Wchodząc na klatkę schodową dało się słyszeć dudniące basy, które
dobywały się zza waszych drzwi. Wyciągnęłaś z kieszeni klucz i zrezygnowana
otworzyłaś drzwi. Wpuściłaś KyungSoo do środka, jednak sama ruszyłaś prosto do swojego
pokoju. Założyłaś słuchawki na uszy i postanowiłaś odpocząć. Wzięłaś sobie za
punkt honoru, że nikt nie zepsuje ci tego wieczoru. Zanim się zorientowałaś,
zasnęłaś. Kilka godzin później obudziłaś się, bo twój ipod się rozładował, co
oznajmiał wyjątkowo irytującym dźwiękiem. Jeszcze chwilę leżałaś zwinięta na
łóżku w kłębek, przytulając mocno swoją
ulubioną, pluszową, króliczą świnkę. Gdy
jednak postanowiłaś się podnieść, zauważyłaś, że Victorii jeszcze nie ma. Nie
zdziwiło cię to szczególnie, gdyż często nie wracała na noc. Dochodziła 22, a
ty przeciągnęłaś się i postanowiłaś pójść do kuchni. Cholernie chciało ci się
pić. Muzyka grała już dużo ciszej, lecz z salonu wciąż dobiegały krzyki i
dziwne jęki. Wszędzie śmierdziało trawą. Boże, Chanyeol pewnie znowu zaprosił
swojego kumpla do jarania, BaekHyun’a, pomyślałaś. Gdy weszłaś do salonu,
wszędzie unosił się zapach alkoholu. Chanyeol wyglądał na całkiem trzeźwego… w
przeciwieństwie do reszty. Wysoki Chińczyk, Kris, którego wcześniej widziałaś
tylko kilka razy, chrapał na siedząco, lekko się śliniąc. Obok niego znajdował
się Tao, śpiący z głową na kolanach starszego. Ta dwójka była nierozłączna,
chociaż związek między nimi wciąż był dla ciebie tajemnicą. Kyungsoo siedział na podłodze, zajadając
chipsy i gając o czymś z przejęciem z LuHan’em. Obaj zanosili się ze śmiechu, a
ich oczy lekko się przymykały. Zanim zdążyłaś wejść do pokoju, padli jak kłody
na podłogę wciąż się śmiejąc.
Histeryczne wycie z czasem przerodziło się w delikatny chichot, aż w końcu
zasnęli. Stałaś w progu, obserwując to wszystko z niedowierzaniem. Zupełnie ode
chciało ci się pić, a zwyczajna woda w szklance, zaczęła przywodzić ci na myśl
alkohol, który tutaj lał się strumieniami.
ChanYeol i BaekHyun jako jedyni trzymali się jeszcze na nogach, no
powiedzmy. Baekhyun siedział na rogu krzesła nie do końca stabilnie, a białka
jego oczu przybrały lekko różowy odcień. Nie wierząc w to, co robisz, podeszłaś do niego. On
chyba potrzebuje tej wody bardziej niż ja, pomyślałaś. Kucnęłaś obok niego i
lekko szturchnęłaś go w ramię.
-BaekHyun.. wszystko w porządku? Powinieneś się położyć.
-Tak. – chłopak odpowiedział nieprzytomnie, po czym zaczął
chichotać.
Tego było za wiele. ChanYeol stał przy kuchennym blacie,
nalewając sobie szklankę soku.
-Yeol, Idioto. Co ty im zrobiłeś?
-My tylko trochę się bawiliśmy. Kilka buchów, trochę
alkoholu…
-Zwariowałeś. Kris jest nawalony jak stodoła, o Tao nie
wspomnę. KyungSoo i Luhan upadli na podłogę śmiejąc się histerycznie, a
BaekHyun na wszystko odpowiada: Tak.
UWAŻASZ, ŻE TO NIC?
-Nie spinaj się, przecież nikt nie umarł.
-Ja umrę, jeśli któryś się porzyga, a ja będę znów musiała
to sprzątać. – odpowiedziałaś złośliwie.
Odwróciłaś się na pięcie i postanowiłaś pójść do łazienki,
żeby zmyć makijaż. Nie zamykałaś za sobą
drzwi, bo chciałaś tylko ochlapać twarz i przemyć ją tonikiem. Po tych
czynnościach rozpuściłaś włosy, przeczesując je palcami. Przygryzłaś wargi w
zamyśleniu, z którego wyrwał cię głos dobiegający zza drzwi.
-Oh, yeppeo...
Za drzwiami stał ChanYeol. Opierał się o framugę jak
bezwładny worek z mąką, więc jasne było, że jego koordynacja ruchowa została
poważnie zachwiana przez płynące wewnątrz jego układu krwionośnego procenty.
-ChanYeol… idź spać.
Chłopak podszedł do ciebie. Jak chwilę wcześniej brałaś go
za pijanego, tak teraz sprawiał wrażenie kompletnie świadomego i trzeźwego. Był
niebezpiecznie blisko. Przechylił głowę w lewo i wyciągnął rękę w kierunku
twojej twarzy. Nie miałaś pojęcia, co może zrobić, więc zamknęłaś oczy. Jego
palec dotknął twoich ust, a ty wrzasnęłaś.
-CHANYEOL! Co ty do cholery robisz?
-Nie zmyłaś resztek pasty z kącików ust. –odpowiedział po
czym uśmiechnął się czarująco.
Po chwili jego dłoń znalazła się na twoim policzku. Patrzył
ci w oczy, gładząc twoją delikatną skórę kciukiem.
Zamarłaś. ChanYeol zrobił krok do przodu, a jego usta jednoznacznie
zbliżyły się do twoich. Czułaś na sobie jego oddech, gdy ten nagle wybuchnął
śmiechem.
-Hahaha, sorry.- zakrył twarz dłonią i chichocząc poszedł do
swojego pokoju.
Całe szczęście, że mnie nie pocałował, pomyślałaś. Byłoby ci strasznie głupio. Naprawdę za nim nie przepadałaś, jednak jego obecność się
sparaliżowała. Potrząsnęłaś lekko głową i wróciłaś do swojego pokoju. Czy on
całkowicie zwariował? Czy naprawdę miał zamiar cię pocałować? A może tylko
żartował?
***
Nazajutrz obudziły
cię jasne promienie słońca. Victoria leżała na swoim łóżku, które wyglądało,
jakby przeszedł po nim tajfun. Wciąż miała na sobie wczorajsze ubrania i nie
zmyła makijażu, który po całej nocy odciskał się na poduszce. Pomimo tego, że
nie spędzałyście razem dużo czasu, a wasze początki były trudne, uśmiechnęłaś
się i podeszłaś, by okryć ją leżącym obok kocem. Ona jedynie mlasnęła, a z jej
ust wydobył się cichy jęk. Jeszcze trochę pewnie sobie pośpi. Przeczesałaś
włosy palcami i postanowiłaś pójść do łazienki, jednak przedtem dokładnie
sprawdziłaś stan swojej piżamy. Koszulka i spodenki opinały się dokładnie tam
gdzie powinny, cel osiągnięty. Zaniosłaś
swoje rzeczy do łazienki, po czym udałaś się do kuchni po szklankę wody. Twoje
zajęcia zaczynały się za dwie godziny, więc mogłaś jeszcze trochę pokrzątać się
po domu, nie spiesząc się przy tym. W kuchni stał ChanYeol.
-Dzień dobry!- powiedziałaś
wesoło się uśmiechając.
-Cz-cześć…- odparł
chłopak niskim głosem, po czym zaczął ci się badawczo przyglądać.
Stanęłaś obok niego,
by wyjąć z szafki czysty kubek. Wyciągając rękę do góry, dotknęłaś jego
ramienia swoim, a on stanął jak wryty.
-Mógłbyś podać mi
dzbanek z wodą?
Lekko oszołomiony
wyciągnął dłoń trzymającą naczynie w twoją stronę, a ty odbierając je delikatnie ją musnęłaś. Chłopak prawie wypuścił dzbanek, a trochę wody wylało się na podłogę.
-Y… sorry, nie
chciałem – zakłopotany Chanyeol podrapał się po głowie.
Schyliłaś się
delikatnie, sięgnąwszy wcześniej po ścierkę. Chłopak urwał kilka papierowych
ręczników z rolki i zaczęliście sprzątać. Cichutko sobie nuciłaś, lecz on czuł
się wyraźnie zakłopotany. Plama wody na podłodze stopniowo zmniejszała się, aż
w końcu całkowicie zniknęła.
-Daj, wyrzucę.-
wyciągnęłaś dłoń w jego stronę, a on wciąż oszołomiony podał ci mokre ręczniki.
Pozbywszy się mokrych
ściereczek, odwróciłaś się na pięcie i z triumfalnym uśmiechem ruszyłaś do
łazienki.
***
Dzień na uczelni
minął ci na cieszeniu się z własnego zwycięstwa. Udało ci się wprawić nigdy nie
zamykającego się ChanYeola w zakłopotanie. Kilkukrotnie minęłaś go na kampusie,
lecz on unikał twojego wzroku. Gdy wraz
z przyjaciółkami usiadłyście na stołówce, poczułaś, że ktoś kładzie ci dłoń na ramieniu.
Był to nikt inny, tylko ChanYeol. Jego niepewność, w którą udało ci się go
wprawić rano, wydawała się wyparować.
-Możemy porozmawiać? –
spytał pewnie i z czarującym uśmiechem.
-Jasne. – odwzajemniłaś
uśmiech, puszczając przyjaciółkom oko.
Odeszliście kilka
kroków od stolika, jednak oczy większości jedzących spoczywały na was. ChanYeol
był bardzo popularny, a wszystko przez tę jego charyzmę, od której dostawałaś
białej gorączki.
-Chciałabyś może
dzisiaj gdzieś pójść? Uświadomiłem sobie, że pomimo tego, że jesteśmy współlokatorami,
nie znamy się najlepiej.
-Hmm…Aniyo. Ale jeśli
chcesz, możemy wrócić razem do domu. –uśmiechnełaś się i odeszłaś.
Znów poczułaś ogromny
przypływ satysfakcji, który wypełniał całą ciebie. Czy on naprawdę uważał, że
po tylu sprzeczkach zwyczajnie się z nim umówisz? Zajęcia dobiegły końca, a
przed kampusem czekał na ciebie ChanYeol. Spojrzałaś w jego stronę, a on
nerwowo podrapał się po głowie i uśmiechnął do ciebie. Podeszłaś do niego i
delikatnie wspięłaś się na palcach.
-Możemy jednak gdzieś pójść, jeśli tak bardzo chcesz.To co robimy?-
szepnęłaś wielkoludowi do ucha, czując jak przechodzi go dreszcz.
-Hm.. znam fajną
kawiarnię niedaleko stąd. Podobno serwują tam najlepsze cappuccino w Seulu.
-Więc chodźmy! – uśmiechnęłaś
się i ruszyłaś przodem.
Kawiarnia naprawdę
była blisko. Kilka minut i już byliście na miejscu. Wciąż szłaś pierwsza,
a za tobą kroczył zakłopotany Yeol.
Na ostatnim odcinku przyspieszył lekko kroku, by otworzyć przed tobą
drzwi. Może ten idiota wie jednak coś na temat dobrych manier? Uśmiechnęłaś się
do siebie i wskazałaś palcem stolik w rogu. Tak jak wcześniej zrobił to z
drzwiami, tak teraz ChanYeol odsunął dla ciebie krzesło, pokazując ci, byś
zajęła miejsce pierwsza. Zamówiliście napoje, które pojawiły się na waszym
stoliku dość szybko. Trzymając oburącz filiżankę, upiłaś lekko górkę pianki, po
czym oblizałaś usta. Widząc to, ChanYeol prawie wypuścił filiżankę, a ty
wybuchłaś śmiechem.
-Coś nie tak? –
Spytał.
-Nie, wszystko w
porządku. –Uśmiechnęłaś się lekko.
Jego twarz ozdabiały
teraz wąsy z piany, a ty nachyliłaś się i lekko starłaś piankę z jego ust, po
czym oblizałaś palec.
***
Zaczynało się
ściemniać, a wy wracaliście do domu. Gdy wyjęłaś kluczę, by otworzyć drzwi,
ChanYeol złapał cię za rękę i przyciągnął do siebie. Nachylił się nad tobą,
próbując cię pocałować, a ty nastawiłaś mu policzek, w który prawie chybił.
Położyłaś palec na jego ustach po czym szepnęłaś:
-Naprawdę uważasz, że
tylko ty możesz sobie ze wszystkich żartować?
Chłopak stał tam
jeszcze przez moment, a ty triumfalnie weszłaś do mieszkania. Wreszcie się odegrałaś za wszystkie jego psikusy. Za posoloną herbatę, bieliznę wieszaną na
żyrandolach, głupie żarty przy kolegach i współlokatorach. Teraz to ty byłaś
górą. Siedziałaś w swoim pokoju, ciesząc się ze zwycięstwa, kiedy uświadomiłaś
sobie, że przecież nic nie jadłaś. Wciąż szeroko uśmiechnięta, wyszłaś do
kuchni, by nastawić wodę na ryż. Siekałaś warzywa, gdy poczułaś, jak ktoś
obejmuje cię w pasie. Nie musiałaś długo się zastanawiać, kto to był.
Odwróciłaś się stojąc z wysokim chłopakiem twarzą w twarz. Yeol chyba nie pogodził
się z porażką. Nachylił się ku tobie, a ty wepchnęłaś mu do ust kawałek
marchewki i zdecydowanym ruchem dłoni odepchnęłaś go od siebie.
-Rozumiem, że jesteś
głodny, ale zrozum, że ugotowane warzywa są dużo lepsze.
Chłopak usiadł zgaszony
na kanapie, a do kuchni wszedł LuHan. Rzucił zdziwione spojrzenie w stronę ChanYeola, który siedział ze spuszczoną głową.
-A temu co się stało?
-Hm.. Chyba nie
zrozumiał, że stał się przedmiotem naszego żartu.
-Chincha?! Udało ci
się? – Spytał Luhan z przejęciem, po czym przybiliście piątkę.
-Yah, co?! – krzyknął
ChanYeol, zrywając się z kanapy.
-Spokojnie chłopie!
Chciała się tylko na tobie odegrać, za te wszystkie psikusy z początku roku…
więc podrzuciłem jej pomysł.
LuHan i ty
wybuchliście gromkim śmiechem, a ChanYeol stał na środku salonu lekko
skonfundowany.
-Nie przejmuj się,
przecież kochasz żarciki! – powiedziałaś sarkastycznie, po czym wróciłaś do
krojenia marchewki.
-Sorki Hyung.- LuHan
położył mu dłoń na ramieniu i wyszedł z salonu.
Wreszcie byłaś górą,
a ChanYeol dostał za swoje. Nigdy jednak nie przyszłoby ci do głowy, że możesz użyć swoich kobiecych wdzięków, by utrzeć mu nosa.
oczywiście, że się podoba ;)
OdpowiedzUsuń^^
UsuńO, ta historia była... inna, niż inne. XDD Aż jestem zdziwiona. Podobało mi się!
OdpowiedzUsuń(; Trza zadziwiać !
UsuńOo ciekawy pomysł, no no zaskoczył mnie ten scenariusz i to pozytywnie ^.^ Oby tak dalej. Hwaiting ~
OdpowiedzUsuńDziękuje! Nie miałam pojęcia jak wyjdzie, więc postawiłam wszystko na jedną kartę ^^
UsuńOoo fantastyczne :D:D
OdpowiedzUsuń;*
UsuńŚwietne! Bardzo mi się podobało, ale proszę... napisz kontynuację? ^ ^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Gdybym to ja jeszcze miała na te kontynuacje czas i pomysły to by było idealnie :)
UsuńAaaa świetne! Kurczę, a taką miałam nadzieję, że jednak będą razem T_T.
OdpowiedzUsuńOjejku takie fajne ^^ Z chęcią przeczytałabym następne części xD Szkoda, że historia nie potoczyła się dalej, jednak bardzo mi się ten scenariusz podoba <3 Dziękuje i życzę weny :* /Rin
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Genialne tylko... mała poprawka - to Luhan jest hyungiem Yeola, nie odwrotnie xD
OdpowiedzUsuń