Rozdział 3
Początkowo Fan ogłuszyła
otaczająca ją z każdej strony kakofonia. Klubowe pomieszczenia wyglądały z
reguły na dość ciasne, jednak to zdecydowanie do nich nie należało. Po podłodze
kłębił się kolorowy dym, a w powietrzu unosił się zapach spoconych ciał. Wraz z
dziewczynami usiadły w miejscach wyznaczonych przy największym stole, obok
prezesa i reszty ekipy choreografów i stylistów. Pozostałe stoły w pobliżu
zajęli inni podopieczni wytwórni, pogrupowani zespołami. Wszystko to było
dokładnie zaaranżowane. W pewnym momencie muzyka ucichła, a światło jednego z
reflektorów padało dokładnie na prezesa Yoon. Kelnerki krzątały się po
pomieszczeniu, roznosząc butelki z szampanem i przekąski. Mężczyzna wstał i
podniósł do góry kieliszek z szampanem.
Fan rozejrzała się po pomieszczeniu i napotkała wzrokiem miłe spojrzenie
Amber. Z zamyślenia wyrwał ją prezes Yoon, który odchrząknął głośno. Fan
postanowiła przykleić na twarz jeden ze swoim uśmiechów.
-Kochani, proszę o uwagę – zwrócił się do wszystkich w
pomieszczeniu – Niektórzy z was już je znają – spojrzał na Sehun’a, Luhan’a i
Kai’a, którzy nagle wydali się bardzo zakłopotani. Tao nawet na niego nie
patrzył – ale teraz nadszedł czas, bym przedstawił je oficjalnie, oto 4Liars!
Kieliszki z szampanem uniosły się,
a wszyscy w pomieszczeniu wznieśli toast na cześć dziewcząt.
***
Fan i HyeMin stały przy barze,
sącząc kolejnego drinka. Co jakiś czas przemycały po szklance dla Iny, która
wciąż była niepełnoletnia. Dziewczyna chyba za bardzo lubiła pić. EunSoo trzymała
się od alkoholu z daleka, dzięki czemu liderka nie musiała się o nią martwić.
Dziewczyny opierały się plecami o czarny, połyskujący blat. Fan głośno
wypuściła powietrze z ust.
-Jeśli Ina znowu się upije, ty
trzymasz jej włosy. Nigdy więcej tego nie zrobię – rzuciła HyeMin.
- Tym razem się nie upije. Zaufaj
mi – Fan puściła jej oko -właściwie… stoimy tu już dobrą godzinę. Chodź się
zabawić, przecież umiesz tańczyć!
-Nienawidzę klubów –odparła HyeMin i trzymając piwo, znużona upiła spory
łyk.
Fan złapała ją za rękę i obie
wybiegły na parkiet. W wysokich obcasach nie było to łatwe zdanie, jednak
dziewczyny bardzo szybko odnalazły rytm i zaczęły się dobrze bawić. Nie
wiedziały, czy jest to kwestią wypitego alkoholu, ale naprawdę im się
spodobało. Woń spoconych ciał wisiała w powietrzu, jednak nikt nie zwracał na
to uwagi. Fan wpadła z trans, z którego bardzo trudno było się wydostać.
Odczuwała muzykę każdą komórką swojego ciała.
Jej przyjaciółka wciąż była spięta, lecz niedługo później udzielił jej
się zabawowy nastrój liderki. Dziewczyny tańczyły to obok siebie, to w parze,
to znów dalej od siebie, wciąż wymyślając nowe, szalone choreografie. Gdy
ponownie skierowały się w stronę baru, by trochę odsapnąć, ktoś dotknął
ramienia Fan. Za dziewczynami stali DongHae i EunHyuk. Idole z Super Junior
byli kompletnie napruci.
-Dobrze się bawiłyście – zaczął
Donghae – może chciałybyście wyskoczyć z nami na drinka i zobaczyć jak wygląda
prawdziwa impreza? – po jego głosie słychać było, że nie powinien więcej pić.
-Hm.. chyba nie, ale dziękujemy
za zaproszenie –Fan uśmiechnęła się do bruneta.
-Twoja koleżanka też nie da się
skusić? – EunHyuk objął HyeMin ramieniem, a dziewczynę przeszedł dreszcz
strachu. Bała się pijanych mężczyzn, byli nieobliczalni.
-Chyba jednak nie – odpowiedziała
niepewnie w stronę blondyna.
Chłopcy z Super Junior byli
bardzo przystojni, jednak dużo starsi od nich, a dziewczyny nie tak wyobrażały sobie ich zachowanie. W pewnym
momencie Fan poczuła, jak ktoś dotyka jej dłoni, i opiekuńczym gestem odciąga
ją od pijanego DongHae. Zanim zdążyła cokolwiek zauważyć, znalazła się przed
klubem, wraz ze swoim wybawcą. Wciąż nie widziała twarzy bruneta.
-Dziękuję, ale dałabym sobie z
nimi radę – powiedziała lekko zadziornie.
-Nie wątpię, jednak ratowanie
pięknych dam w opresji uznaję za punkt honoru – odpowiedział brunet posyłając
jej czarujący uśmiech.
Dopiero, gdy mężczyzna odwrócił
się w jej stronę, Fan była w stanie go rozpoznać. Niewiele wyższy od niej,
dobrze zbudowany, o silnych i pięknych dłoniach.
-JONGHYUN! – krzyknęła, po czym zakryła usta
dłońmi.
Stał przed nią. On. Jej pierwsza,
ogromna, niespełniona miłość. Miała go teraz przez sobą. Jezu.
***
-Gdzie jest fan? – spytała HyeMin
młodszego chłopaka, któremu udało się odciągnąć ją od EunHyuk’a.
-Spokojnie, JongHyun z nią
wyszedł – odpowiedział z uśmiechem. Znacznie przewyższał ją wzrostem, więc nie
była w stanie dostrzec jego twarzy.
JONGHYUN. Przecież Fan szalała na
jego punkcie. HyeMin nie znała jej długo, jednak zdążyła kilkukrotnie zauważyć
zadołowanie na spodzie portfela zdjęcie członka SHINee.
-Komu właściwie zawdzięczam
uratowanie mnie? –spytała HyeMin, lekko się przy tym uśmiechając.
-Naprawdę nie wiesz?
–odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak.
HyeMin pokręciła głową. Naprawdę
nie była w stanie dostrzec jego twarzy. Chłopak pstryknął palcami i wybiegł na
parkiet. W przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, HyeMin i jej wybawca wciąż
znajdowali się we wnętrzu klubu. Czarnowłosa dziewczyna miała dobry widok, na
wciąż stojących przy barze Donghae i EunHyuk’a. Chłopak zaczął poruszać się po
parkiecie niezwykle szybkimi,
przerywanymi ruchami. Znała ten styl tańca aż za dobrze. Popping. JEZUS MARIA,
TO BYŁ TAEMIN.
***
Ina i EunSoo siedziały na jednej
z klubowych kanap. Brunetka leżała leniwie na oparciu, popijając drinka,
którego wcześniej nielegalnie przemyciła dla niej Fan. EunSoo pisała coś na telefonie,
zupełnie pochłonięta ową czynnością. Z mieszaniny dźwięków i świateł wyłoniły
się dwie wysokie postaci, które usiadły obok dziewczyn. Byli to Tao i Kai. Ina
jeszcze nie zwróciła dziś na nich uwagi, jednak wyglądali oszałamiająco. Tao
miał na sobie czarne, postrzępione spodnie i sportowe buty na kostkę, a całości
dopełniała ciemna koszulka bez rękawów z białym nadrukiem „WOLF”. Kai ubrany
był w szarą bokserkę i czarnego full cap’a, z daszkiem przekręconym do tyłu.
Atrakcyjny efekt wzmagały brązowe buty, ciemne spodnie i koszula przewiązana w
pasie.
-Widziałyście może Fan? – spytał
Kai uśmiechając się czarująco.
-Ee-ee – Eunsoo pokręciła głową,
nie odrywając wzroku od klawiatury telefonu.
-Razem z HyeMin poszły z jakimiś
dwoma chłopakami – uściśliła Ina, sącząc powoli zawartość swojej szklanki.
-Z dwoma chłopakami? – Kai uniósł
brwi – chyba się spóźniłem – dodał w zamyśleniu.
-HyeMin chyba wciąż jest w klubie.
Nie widziałam, żeby wychodziła – dodała EunSoo.
Zanim zdążyli się zorientować,
Tao zerwał się z miejsca i zniknął w ciemnościach.
-A temu co się stało? – spytała
Ina, unosząc lekko brwi.
-Naprawdę nie wiesz? – zaśmiał
się Kai – nieważne, wiecie co z Fan?
-Powinna być przed klubem.
-Dziękuję – Kai ukłonił się
czarująco, po czym wstał z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.
-Szczęściary – mruknęła Ina –
dwie najlepsze partie w EXO…
-Yhym – mruknęła EunSoo nie
odrywając wzroku od telefonu.
-Z kim właściwie tak piszesz?
-Z oppą.
-T-to ty też masz chłopaka?
-Yhym.
Ina spuściła głowę w teatralnym
geście. Świetnie, tylko ona została sama. Aish, pomyślała, po czym upiła dużego
łyka wódki z colą.
***
Kai badał wzrokiem otoczenie.
Wybiegł przed lokal tak szybko, iż nie zauważył nawet, jak zimno jest na
zewnątrz. Nic dziwnego, była późna jesień, a drzewa gubiły ostatnie liście.
Wieczory były coraz chłodniejsze. Biegnąc koło szatni, zauważył na wieszaku
połyskującą skórę Fan. Nie wzięła ze sobą kurtki. Będzie jej zimno? Na pewno
jest jej zimno. Z kim do cholery ona teraz jest? Chłopak rozglądał się nerwowo
i miał już wołać jej imię, gdy usłyszał perlisty śmiech dziewczyny. Wciąż
stąpał po ziemi pewnie, jednak jego kroki zdradzały coraz więcej
rozdzierających serce chłopaka emocji. Szedł za głosem, aż w końcu dotarł do
niewielkiego ogródka, znajdującego się za klubem. Stał tam grill przeznaczony
na letnie imprezy, a wokół niego porozstawiane były stoliki i ławki. Kai
dostrzegł przy jednym z nich Fan, która siedziała przykryta czyimś płaszczem.
Jej oczy lśniły jasno, a dziewczyna uśmiechała się, spijając każde słowo z ust
rozmówcy. Nigdy na nikogo tak nie patrzyła.
Kai poczuł ostry ból w klatce piersiowej, lecz ruszył zdecydowanym
krokiem do przodu. Gdy szedł do stolika,
jego dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści, a on gotów był poddać się
najgorszym emocjom.
-Kai! – dostrzegła go Fan – Co
tutaj robisz? Właśnie rozmawiałam z…
-Witaj Jongin! – mężczyzna
odwrócił się machając mu dłonią.
JongHyun. Najlepszy przyjaciel Kai’a.
Wiedział o wszystkim. Kai zawsze zwierzał mu się w trudnych chwilach.
Zachowywali się jak bracia. Pomimo ciągłych sprzeczek i przekomarzań mogli na
siebie liczyć. Kai zacisnął zęby i złapał Fan za rękę.
-Rozmowa skończona – warknął w
kierunku przyjaciela i trzymając Fan za rękę ruszył przed siebie.
-Idioto, co robisz?! – krzyczała
Fan, usiłując wyrwać dłoń z jego uścisku – Kai, cholera jasna, zwariowałeś już
do reszty? A ja głupia myślałam, że to Tao jest nieokrzesanym wariatem!
Gdy w końcu udało jej się uwolnić
dłoń, stali przed lokalem. Chłopak utkwił w niej wzrok. Oddychając szybko,
wypuszczał z ust białe obłoki pary, które znikały w mroku nocy równie szybko,
jak się pojawiały. Rozjuszona Fan miała w oczach łzy. Podniosła dłoń, chcąc
spoliczkować Kai’a, jednak chłopak powstrzymał ją. Ponownie złapał jej dłoń, po
czym przyciągnął dziewczynę do siebie, mocno ją obejmując. Fan zaczęła uderzać
pięściami o jego plecy, jednak po chwili przestała. Chłopak oparł głowę na jej
ramieniu, a ona poczuła się kompletnie bezradna. Co właściwie teraz czuła?
***
Tao rozglądał się po klubie.
Uwielbiał ciemność, jednak tym razem stała ona jedynie na drodze do
odnalezienia jej, była kolejną przeszkodą. Co za kretynka, pomyślał. Nie dość,
że prawie podejrzewano ją o romans z instruktorem, teraz zniknęła z jakimś
kolesiem. Czy ja muszę się tutaj o wszystko troszczyć? Chłopak kopnął
znajdującą się pod jego stopami puszkę po piwie. Przeczesał włosy dłonią i
wydał z siebie niski, gardłowy dźwięk. Dlaczego właściwie się przejmował?
Dlaczego czuł, że stanie się coś złego, jeśli jej nie znajdzie? Nagle ją
zauważył. Siedziała na jednym z krzeseł przy barze. Była uśmiechnięta i
klaskała z oczami utkwionymi w smukłej postaci, poruszającej się zwinnie po
parkiecie. Nie musiał długo zastanawiać się, kto w SM jest prawdziwym królem
parkietu. Chłopak był nawet lepszy od Kai’a.
Taemin podszedł do HyeMin po czym zmierzwił jej włosy w przyjacielskim
geście. Chciałeś dobrze, a wyszło jak zwykle, przemówił głos w głowie ZiTao.
Dlaczego myślałeś, że może będzie cię potrzebowała? Nie dzisiaj kolego, jesteś
zwyczajnym idiotą. Tao zacisnął usta w
wąską kreskę i rzucił ostatnie spojrzenie na rozjarzone, błyszczące, błękitne
oczy HyeMin. Był naprawdę zirytowany. Włożył ręce do kieszeni, i stąpając mocno
po drgającej od głośnej muzyki podłodze, ruszył w kierunku toalety. Przemył
twarz nad umywalką, po czym spojrzał w lustro. Obraz, który zobaczył, był
doprawdy nędzny. Pozornie przystojny chłopak, którego twarz wyrażała wiele
zmęczenia. Podkrążone oczy, szerokie ramiona. Wszystko to mogłoby wydawać się
pozornie pociągające, jednak nie dla niej. Zaśmiał się sobie w twarz, ze
wzrokiem wciąż utkwionym, w żałosnym chłopaku, który spoglądał na niego z
lustra. Myślałeś, że możesz przestać? Wyjął z kieszeni malutką strzykawkę,
poklepując się po skórze oznaczonej widocznymi żyłami.
***
HyeMin wciąż się uśmiechała.
Taemin potrafił ją rozbawić. Chłopak pląsał wokół niej tanecznym krokiem, a ona
zdawała się nie widzieć świata poza nim. W aparycji radosnego maknae z SHINee
było coś ujmującego. Był nieśmiały, lecz wszystko taktował z pozornie
nienaturalną lekkością. Co ciekawsze, widać było, że nie udawał. Wydawał się
beztroski, i to właśnie najbardziej jej imponowało. Chciała oderwać się od
wszystkich problemów. Kang Woo, wiecznie
niezadowolonego Tao, rodziców, którzy za nią nie tęsknią i własnych kompleksów.
Wierzyła, że przy Taemin’ie będzie to możliwe. Chciała w to wierzyć całą sobą.
***
Fan położyła dłonie na piersi
Kai’a, odsuwając go delikatnie od siebie. To był dziwny wieczór. Wiedziała, że
jest atrakcyjna, jednak czy Kai musiał reagować w ten sposób? Ona i JongHyun
jedynie rozmawiali. Zresztą.. czy Kai
coś do niej czuł? Przez większość czasu, który ze sobą spędzali, zachowywali
się jak rodzeństwo, zwyczajni kumple. Kumple chodzący na ramen i robiący
zawody, kto głośniej beknie.
-Kai… - zaczęła powoli.
-Cśś – przerwał jej chłopak,
wciąż trzymając głowę na jej ramieniu – zostańmy tak jeszcze chwilę.
-Dobrze – odpowiedziała cicho
-Dziękuję – Kai objął ja w pasie
i zamknął oczy.
***
Zitao podniósł nieobecny wzrok
znad umywalki. Usatysfakcjonowany uśmiechnął się do siebie przeciągle. Teraz
możesz się bawić, pomyślał, po czym wyszedł z łazienki. Jego oczy zbombardowały
kolory zdecydowanie bardziej intensywne niż dotychczas, a zmysły chłopaka były wyostrzone i pracowały na
zwiększonych obrotach. Dopiero teraz czuł, że może się wyluzować. Był
nieobecny, ale lubił to uczucie. Potrząsnął włosami i ruszył tanecznym krokiem
na parkiet. Rzucił ostatnie spojrzenie w stronę siedzącej przy barze HyeMin.
Wciąż była z Taemin’em. Nie wiedział co robi, jednak w ostatniej chwili postanowił do nich podejść.
Chłopak przybrał na twarz nieobecny uśmiech.
-Witaj kolego – powiedział do
Taemin’a, kładąc mu dłoń na ramieniu – widzę, że dobrze się bawisz.
-Nie lepiej niż ty – uciął
maknae, patrząc na zamglony wzrok Zitao.
-Co masz na myśli? – prawie
wybuchnął śmiechem Tao.
-Myślę, że wiesz – odparował
Taemin.
HyeMin przyglądała się tej scenie z nieskrywanym niepokojem. Nie
podobało jej się zachowanie Tao. Czy on naprawdę wziął sobie za punkt honoru,
by uprzykrzyć jej życie? Czarnowłosy
dostrzegł przeszywające spojrzenie dziewczyny.
-Gdyby wzrok potrafił zabijać,
pewnie już bym nie żył – roześmiał się Tao – Aigoo, jaka ty jesteś urocza –
nachylił się, patrząc HyeMin w oczy.
Dziewczyna osłupiała. Wiedziała,
że z chłopakiem jest coś nie tak, jednak nie miała pojęcia, co zrobić.
Analizowała dokładnie każde możliwe posunięcie, jednak okazało się to
niepotrzebne.
-Masz rację pando, ale nie musisz
być tak blisko – Taemin położył dłoń na ramieniu Tao, z powrotem ściągając go
do pozycji pionowej.
-Nie pozwalaj sobie – chłopak
zrzucił dłoń maknae ze swojego ramienia.
-YAH, CO TU SIĘ DZIEJE?! –
podbiegły do nich Ina i EunSoo – EunSoo, zawołaj Kai’a! – krzyknęła brunetka.
***
Jongin odsunął się od Fan,
uśmiechając się niepewnie. Chciał jednym spojrzeniem powiedzieć jej wszystko,
czego nie potrafił. Może faktycznie źle to rozegrał? Traktował ją jak
najlepszego kumpla, nie jak dziewczynę. Po prostu jak innego faceta. Aish, ty
kretynie, pomyślał, po czym zmierzwił włosy dłońmi. Widząc ten całkiem zabawny
gest, Fan zaśmiała się cicho.
-No co? –spytał lekko urażony
Kai.
Dwójka wymieniła uśmiechy, a całe
napięcie, które do tej pory im towarzyszyło, zupełnie zniknęło. Kto
przewidziałby, co może się teraz stać, gdyby przed klub nie wybiegła zdenerwowana EunSoo?
-Kai! – podbiegła do niego
zdyszana.
-Co się stało? – spytali
jednocześnie Jongin i Fan, wymieniając ukradkowe spojrzenia.
-Tao chyba zaraz przyłoży
Taemin’owi – odparła żałośnie.
-Cholera jasna! – Kai delikatnie
dotknął dłoni Fan, po czym zniknął na schodach prowadzących w dół.
Chłopak wbiegł do klubu, starając
się zlokalizować wzrokiem kumpla. Ten wieczór był naprawdę parszywy. Jeden
przyjaciel chciał sprzątnąć mu sprzed nosa dziewczynę, drugi zaraz zostanie
uderzony przez jego kumpla z zespołu. Kai dostrzegł jak Tao szykuje się do
wymierzenia ciosu. Czas jakby zwolnił, a jedyne na czym skupił się chłopak,
było przerażenie na twarzy HyeMin, która zakrywała usta dłońmi. Jongin wkroczył
pomiędzy nich, zatrzymując dłoń Tao w ostatnim momencie.
-Zwariowałeś?! – warknął na
czarnowłosego.
-Nie wtrącaj się.
Kai zorientował się, że tak
naprawdę mają przed sobą sporą grupkę gapiów, złożoną z randomowych bywalców
klubu. W pierwszym rzędzie stał JongHyun, poklaskując w dłonie.
-Brawo, Kim Jongin zawsze
niezawodny – roześmiał się, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł.
Kai zignorował sarkastyczną
uwagę, jednak przyjaciel skutecznie zadziałał na jego nerwy. Chłopak złapał Tao
za koszulkę i pociągnął za sobą.
-Wracamy do domu, zanim ktokolwiek
zobaczy cię w takim stanie –warknął.
-Idę z wami – odparła szybko
HyeMin, rzucając TaeMin’owi przepraszające spojrzenie.
ZiTao szedł chwiejnym krokiem,
potykając się o stopień. Kai zarzucił jego rękę na swoje ramie, nie szczędząc
obraźliwych komentarzy pod adresem bruneta.
-Jesteś pewna, że chcesz iść? –
spytał Jongin.
-Tak – odparła zdecydowanie
HyeMin – chyba musze z nim porozmawiać, jak tylko się ocknie.
***
Tłum gapiów zdążył się już rozejść,
lecz Ina wciąż stała w miejscu, obejmując swoje ramiona dłońmi. Z zamyślenia
wyrwał ją Luhan, który nagle zmaterializował się bóg wie jeden skąd przy jej
boku.
-We are EXO, we are one? –
zacytowała sarkastycznie motto zespołu.
-No cóż – blondyn wzruszył
ramionami – w każdej rodzinie zdarzają się konflikty – wciąż patrzył na jej
zmartwioną twarz – nie przejmuj się, poradzą sobie.
Ina przytaknęła, jednak nie
byłaby tego taka pewna. HyeMin poszła z nimi, jednak Ina wiedziała coś, z czego
nie miał prawa zdawać sobie sprawy Luhan. Widziała swoją koleżankę z zespołu
niejednokrotnie płaczącą z powodu przykrych słów, które ZiTao miał w zwyczaju
do niej kierować.
-Ina? – Luhan pomachał jej dłonią
przed nosem – ziemia do Iny!
-Przepraszam, zagapiłam się.
-Słyszałem, że lubisz piwo.
Chodź, kupię ci jedno. W takich sytuacjach zawsze pijemy z chłopakami.
-Dzięki – uśmiechnęła się
radośnie w stronę LuHan’a.
***
-Oppa?! Jak To? YAH! – łzy
napływały do oczu EunSoo.
Dziewczyna stała samotnie przed
lokalem, trzęsąc się z zimna. Ściskała telefon całą siłą swojej delikatnej
dłoni, a usta zacisnęła w wąską kreskę.
-Przepraszam, ale to chyba nie ma
sensu. Ja jestem w Stanach, ty tutaj. Zróbmy sobie przerwę – spokojny głos
dobiegał z wnętrza słuchawki.
-Ale…
-Przepraszam EunSoo, to koniec –
po drugiej stronie rozległ się sygnał zakończonego połączenia.
Dziewczyna upadła na kolana, nie
zważając na to, iż podrze nowe i pewnie warte fortunę rajstopy. Zaczęła
szlochać głośno, gdy poczuła, jak ktoś zarzuca ciężką, skórzaną kurtkę na jej
zmarznięte ramiona. Stał za nią Sehun, który przyglądał się dziewczynie z
kamienną twarzą. Przykucnął przy EunSoo, po czym wyciągnął szczupłą dłoń w jej
kierunku. Dziewczyna otarła z policzków łzy.
-Nie patrz się na mnie – zaczęła
– mam rozmazany makijaż.
-W takiej chwili masz do tego
prawo – uśmiechnął się delikatnie. Nigdy nie umiał pocieszać.
***
Kolejny niesamowity rozdział. :) Dziękuję !
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
;*
UsuńJeeej. Tak wiele dzieje się w tym rozfdziale, że aż namieszało mi się w głowie XD! Zaskoczyłaś mnie tym braniem narkotyków Tao :O. W ogóle to wiesz? Najbardziej polubiłam u ciebie HyeMin ^___^ nie wiem czemu. I szkoda mi EunSoo t.t.
OdpowiedzUsuńDziękujeeeeee ~~ HyeMin miała być odzwierciedleniem mnie~.
UsuńHahah... ZiTao - narkoman, znów. xD Ten rozdział przyniósł wiele nowych rzeczy, z niecierpliwością czekam na następny. EunSoo singielka, czyżby Sehun wkroczył do akcji? ;> /Rin
OdpowiedzUsuńMoja początkowa koncepcja nie zawierała Tao jako narkomana i wciąż nie zawiera ;) to będzie jednorazowy, bardzo szybko zakończony wątek ^^
UsuńO jejku, tego to się nie spodziewałam ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Jeszcze nie raz cię zaskoczę :D
UsuńAkcja rozwija się coraz ciekawiej. Początkowo trochę nie ogarniałam, bo nie czytałam jeszcze drugiego rozdziału, ale zaraz to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńnadrabiaj :)
Usuń