wtorek, 28 stycznia 2014

Secretly, Greatly - recenzja filmu

Zastanawialiście się może kiedyś, czy młodzi ludzie wystawiani jako mięso armatnie też mają nadzieje, marzenia, rodziny? Śmierć w imię honoru ojczyzny jest dla przeciętnego północnokoreańskiego żołnierza wyrazem największego wyróżnienia i mogłoby się wydawać...dumy. Jak jednak jest w rzeczywistości? Dziś o filmie ,,Secretly, Greatly" w reżyserii Jang Cheol-Soo.

Bang Dong-Gu, czy może Won Ryu-hwan jest szpiegiem wysłanym przez wojska Korei Północnej,przebywającym w jednym z niewielkich, południowokoreańskich miasteczek. W rzeczywistości to jednak dwudziestokilkuletni, nieprzeciętnie inteligentny mężczyzna, którego rolą jest zgrywanie  miejscowego głupka i fajtłapy potykającego się na każdym kroku. Poznajemy go w momencie, gdy okres jego przebywania w kraju wroga sięga plus minus dwa lata. Nie jest oczywiście jedynym ukrywającym się żołnierzem w tej okolicy. Wszyscy kontrolowani są przez despotyczne władze, nie mogąc nawet na chwilę zrezygnować z wyznaczonej im roli. Niedługo później, w otoczeniu Ryu-Hwan'a, pojawiają się Hae Rang, którego zadaniem jest przejście przesłuchania na gwiazdę rocka i młodziutki Hae Jin, któremu główny bohater kiedyś uratował życie, przez co stał się jego największym autorytetem.

Sam pomysł wydał mi się niezwykle ciekawy i film od początku do końca oglądałam w ogromnym skupieniu. Określa się go jako połączenie komedii, akcji i dramatu, jednak ja osobiście w tym przypadku odebrałam go tylko i wyłącznie jako dramat. Produkcja stanowi bowiem smutny obraz trójki młodych ludzi pozbawionych szansy na szczęście, spokojne życie i wiecznie wykonujących jedynie rozkazy wynaturzonych i pozbawionych człowieczeństwa dowódców, którzy w razie nieposłuszeństwa mogą wyciągnąć konsekwencje ich postępowania, używając do tego rodzin żołnierzy, zdanych tylko i wyłącznie na łaskę tego okrutnego systemu. Niemniej jednak, film zawierał elementy zabawne, bohaterowie doznawali też szczęśliwych chwil, jednak wszystko to zdecydowanie bardziej przywodziło na myśl dramat trącący elementami obyczajowości południowych Koreańczyków. 

Widząc w roli głównej nazwisko Kim Soo Hyun od razu wiedziałam, że film będzie dobry. Aktora wcześniej kojarzyłam z dram takich jak ,,Dream High" czy ,,The Moon that embraces the Sun", gdzie zdobył moją ogromną sympatię. Bez wątpienia jest on niezwykle utalentowany, a wszystkie emocje pokazywane przez niego na ekranie przekonują swoją szczerością i realizmem. Cóż mogę powiedzieć, to właśnie główny bohater sprawił, że odebrałam film tak a nie inaczej.

Drugą postać kluczową odgrywa Park Ki Woong, który zdobył sławę między innymi przez udział w kontynuacji słynnego "Full House". Nigdy nie przykuł mojej uwagi, jednak po tym filmie zdecydowanie zmieniłam o nim zdanie - nie ulega wątpliwości, że na lepsze. Bohater, w którego rolę się wcielił jest nie tylko bezmyślną maszyną w rękach rządu, ale jako jedyny z całej trójki przejawia potrzebę doświadczenia w życiu czegoś więcej. Jako pierwszy rozważa możliwość ucieczki, zamieszkania w Korei Południowej, spokojnego i ułożonego życia, które dla żołnierzy Korei Północnej jest jedynie niedoścignionym marzeniem. Po tym filmie mam nadzieję na obejrzenie większej ilości produkcji z udziałem tego aktora.

Z kolei w roli młodziutkiego Hae Jin'a oglądać mamy przyjemność Lee Hyun Woo, który zdobył sympatię wielu widzów dzięki roli w  "To the beautiful you" u boku Choi Minho i Sulli. Nastolatek jest zagubiony, rozdarty między służalczym oddaniem dyktatorskiej władzy, a obietnicą spokojnego życia. Pomimo młodego wieku gra bardzo, bardzo dobrze i nie spodziewałam się, że da sobie radę w tak poważnej roli, a jednak sprostał zadaniu śpiewająco. 

Mocną stroną produkcji jest również soundtrack. Muzyka bardzo mi się podobała i dopełniała całości w naprawdę przyzwoity sposób.

Jeśli chodzi o podsumowanie, uczciwie uprzedzę, że nie obędzie się bez łez. Produkcja jest wzruszająca, poruszająca, chwytająca za serce. Po jakimś czasie dostrzegamy, że mamy do czynienia nie z bezwzględnymi agentami, a trójką młodych ludzi, którzy prawdopodobnie nigdy nie będą mieli okazji wieść życia, jakie sobie wymarzyli. Od zawsze przeznaczeni do walki w imię despotycznych, chorych rządów, gotowi na śmierć w każdej chwili.  Gdy mrzonki o utopijnym obrazie sprawiają, że nasi bohaterowie zaczynają postrzegać Koreę Południową jako zdrowy, normalny kraj dochodzą do głosu w ich świadomości, jest już za późno. Mimo to nie sposób przywiązać się do ludzi, którzy opiekowali się tobą jak członkiem własnej rodziny podczas gdy ty... jedynie ich szpiegowałeś. Film stanowi połączenie wielu dylematów moralnych. Ile można poświęcić w imię kraju, który jest twoją matką, a jednak wymaga od ciebie śmierci? Jak daleko można posunąć się w marzeniach? Czy każda na pozór bezpodstawna nadzieja prowadzi do przykrego końca? 

Film chciałabym gorąco i serdecznie wszystkim polecić, nawet jeśli macie skłonności do płakania i łatwego wzruszania się. Sama należę do takich osób,  jednak spodobał mi się do tego stopnia i zrobił na mnie tak ogromne wrażenie, że na pewno obejrzę go jeszcze wiele razy.

6 komentarzy:

  1. Zapowiada się całkiem interesująco, na pewno go obejrzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film wydaje się naprawdę ciekawy być może go obejrzę. :)

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna recenzja :)
    ogółem uważam filmy azjatyckie za bardzo dobre więc i tu nie mogło być inaczej :)
    z chęcią go obejrzę! :) Filmy to maja miłość <3
    pozdrawiam cieplutko ;)
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wzruszam się zbyt łatwo, ale na pewno dam szansę temu filmowi sprawdzić moje reakcje i emocje. Widzę świetną obsadę, dobrą reżyserię i przede wszystkim ciekawy zarys fabularny. Na pewno obejrzę, gdy tylko znajdę czas i możliwość.
    Btw. Czy wciąż piszesz scenariusze? Bo ja bym bardzo chętnie coś zamówiła, bądź poprosiła o takowy, jeśli istnieje na to szansa. *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłoby mi bardzo miło! Widziałam, że napisałaś naprawdę fajny scenariusz z Hoyą (mój ultimate bias <3), ale nie ma nic z moim drugim ukochanym biasem - Sunggyu, również członek zespołu Infinite. Szczerze mówiąc nie mam żadnej koncepcji, bowiem chciałabym się zdać na Twoją wyobraźnię. ^^
    Nie mam żadnych zastrzeżeń, może być coś wesołego, coś smutnego, czy pomieszanie z poplątaniem, włączenie w to innego członka zespołu dla dramaturgii, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Mogę czekać ile trzeba, nie będę poganiać ani dociekać, zdaję się na Twoją wenę. Wierzę w Ciebie~! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Może i ja się skuszę? Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń