wtorek, 25 marca 2014

Haruki Murakami - Norwegian Wood

Przenieśmy się więc do lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku, których symbolem będzie utwór Norwegian Wood zespołu The Beatles. Co nieuniknione w każdej powieści, nastolatek poznaje dziewczynę, jednak z takim urozmaiceniem, iż ma ona chłopaka. Watanabe- główny bohater, Kizuki i jego dziewczyna Naoko są przyjaciółmi z liceum, aż do momentu, gdy pewny siebie, absorbujący i przyciągający uwagę chłopak, 17-letni przyjaciel Watanabe popełnia samobójstwo. Zmarli zawsze mają siedemnaście lat.

Jest to druga książka Murakami'ego z którą miałam styczność i nie wiedziałam o niej zupełnie nic, zanim nie zabrałam się za czytanie. Od samego początku uderzyły mnie podobieństwa rodem z "Na południe od granicy, na zachód od słońca", innej powieści tego samego autora. Mamy tu świadomego życia, dorosłego mężczyznę, który wspomina swoją pierwszą miłość, czasy szkoły, a w jego historii tradycyjnie (niestety lub na szczęście) pojawia się kobieta absolutnie wyjątkowa i intrygująca, a jednak z pewnym odchyleniem. We wcześniej wspomnianym tytule jest to niedowład nogi, w przypadku Norwegian Wood: choroba psychiczna. Brzmi podobnie, a historią rządzą te same mechanizmy, co sprawia, że mam wrażenie jakbym po tych dokładnie dwu książkach znała cały dorobek kulturowy Murakami'ego. Spójrzmy jednak na Norwegian Wood jako na osobne dzieło: Podobało mi się. Ma 469 stron- to trochę sporo, a dla tych, którzy nie są zaprawieni w bojach czytelniczych może być za długie, szczególnie że w dużym skrócie można uznać, że mówi o niczym. Mnie osobiście długość nie przeszkadzała w obliczu odmalowanej na kartach powieści historii. Murakami ma dar wciągającego, realnego i jednocześnie bardzo naturalnego opisywania, co sprawia, że utożsamiamy się z bohaterem, nawet jeśli nie podzielamy jego zdania. Tak własnie jest z mężczyznami, których kreuje japoński autor. Mają jedną kobietę w życiu, którą kochają, a mimo to sypiają z masą innych, onanizują się do znudzenia i nie stronią od jednorazowych przygód. Teoretycznie nie zdradzają partnerek, bo nie wiążą z przypadkowymi aktami cielesnymi żadnych emocji, a jednak w moim uczuciu zachowanie to jawi się jako totalnie niemoralne. Dlaczego? Różnica kultur, płci, wszystkiego. Murakami przedstawia to w jednak sposób tak ciekawy, iż nie negujemy postępowań bohatera, a co za tym idzie nie potępiamy go, a nawet ba! Wstawiamy się za nim! Sam autor wielokrotnie wspominał, że trud sprawiło mu napisanie tak "zwyczajnej" powieści, jaką jest Norwegian Wood. Faktycznie, porusza ona problemy życia codziennego. Przyjaźni, odchyleń psychicznych, potrzeby miłości i bliskości, której dostarcza nam drugi człowiek. Może i powieść sprawiła mu trud, ale jak się okazuje, w swojej prostolinijności książka jest genialna. Kilkukrotnie odniosłam wrażenie zbyt długiego opisu, czy wiania nudą, co nie zmienia faktu, że jednak przez większość czasu towarzyszyło mi uczucie zainteresowania. Jak zwykle mam "ale" do głównej bohaterki. Nie do końca utożsamiam się z osobami borykającymi się z problemami wewnętrznymi, uchyleniami psychiki i tym podobnymi. Zazwyczaj osoby te kończą w dość jednoznacznie, a jednak postać Naoko wykreowana jest w sposób tajemniczy, szczegółowy, tak, że zastanawiamy się, a nawet trzymamy kciuki z myślą "O! Z tej wariatki może jeszcze coś będzie!". Wszystko to więc jest kwestią całkowicie subiektywną i względną.

Podsumowując by nie zanudzać: Nie jestem pewna, czy polecam tę powieść. Twórczość Murakami'ego jest bardzo specyficzna i to czy się spodoba, zależy tak naprawdę od odbiorcy. Ja mam mieszane odczucia, gdyż dla mnie książka ma wiele aspektów będących dla mnie niewiarygodnymi, bezsensownymi, naiwnymi, bo sama bym tak nie postąpiła - ale halo halo, ktoś może pomyśleć zupełnie inaczej. Jeśli czujecie się na siłach polecam, naprawdę polecam przeczytać. Książka ukazuje mechanizmy i rozterki ludzkiej psychiki, problemy wynikające z braku zaspokojenia potrzeby miłości oraz kwestię jaką jest poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Na pewno Norwegian Wood jako powieść wniosła mi więcej dobrego niż złego i myślę, że zalety przeważyły. Zresztą: Dobre dzieło obroni się samo za siebie.

Dobranoc ;)

6 komentarzy:

  1. Była to moja pierwsza książka Murakamiego. Jego twórczość jest dosyć ciężka i bardzo życiowa, ale można się z niej dowiedzieć różnych rzeczy. Chociaż pozostawia po sobie ciężkie wrażenie, albo jak to prościej ująć mindfuck to jest warta polecenia moim zdaniem ;D
    Ciekawa recenzja ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby człowiek na japonistyce i niby powinien takie rzeczy czytać, ale zamiast tego woli oglądać anime w przerwach między kolejnymi partami kanji. T.T

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieprawda, umarli nie zawsze mają po 17 lat XD! Ja częściej spotykam 14 latków!
    Nie wiem czy bym chciała przeczytać akurat tą książkę. O Murakamim tylko słyszałam, nie znam zbytnio jego twórczości, a skoro ma taką specyficzną twórczość, to może warto zabrać się za coś innego na początek hmmm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten specyficzny styl Murakamiego. Jak na razie mam za sobą trzy jego powieści i jeden zbiór opowiadań, ale z pewnością na tym nie poprzestanę. Norwegian Wood już czytałam i bardzo miło wspominam.
    Kafka nad morzem - to jest dopiero dziwna książka. Ale i tak mi się podobała. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Murakami rządzi. Nie jest to autor, którego można czytać na rozluźnienie, bo w niego trzeba się zagłębić, rozkminić o co mu chodzi. Tej książki nie czytałam jeszcze, chociaż od dobrych paru lat leży na mojej półce. Będę musiała się w końcu za nią zabrać, bo chcę obejrzeć film na jej podstawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Murakamiego i z chęcią sięgnę po tą książkę. :)

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
    (ROZDANIE NA KTÓRE ZAPRASZAM)

    OdpowiedzUsuń