Dzisiejszy scenariusz na zamówienie dla: IU ~
W kolejce są jeszcze odpowiadania dla :Magdaleny B, Dooors, i Yukarichan
Od kilku miesięcy bardzo pilnie trenowałaś. Dziś nie miało
być inaczej. Zbliżała się 19, a ty spóźniona biegłaś na salę treningową, gdzie
umówiłaś się ze swoim przyjacielem. Hoya mnie zabije, pomyślałaś. Jutro był wasz wielki dzień, więc dziś
zamierzaliście dać z siebie wszystko. Od pół roku czekaliście na ten jeden, jedyny dzień.
Jutro rozpoczynał się wielki casting w Woolim Entertainment. Wytwórnia szukała wokalisty i tancerzy do nowego zespołu,
a wy wiedzieliście, że jesteście do tego stworzeni, kiedy tylko zobaczyliście
plakaty informacyjne. Tańczyliście od zawsze i zamierzaliście urzeczywistnić
swoje marzenia. Wbiegłaś na salę treningową zdyszana i z rozwalonym kucykiem.
Hoya już trenował. No tak, mój oppa zawsze był pracowity, pomyślałaś. Gdy tylko
przekroczyłaś próg sali, muzyka ucichła, a chłopak momentalnie odwrócił się w
twoim kierunku. Zmrużył oczy. Ten gest oznaczał, żebym szybko zabierała się do roboty.
-Znowu się spóźniłaś!- wskazał na ciebie pilotem do radia,
którym wcześniej zatrzymał muzykę.
Spuściłaś oczy ze wstydu i zaczęłaś przygryzać wargi. Zawsze
tak robiłaś, kiedy się denerwowałaś. To był twój nawyk odkąd sięgałaś pamięcią. W sali rozbrzmiał
śmiech twojego przyjaciela. Znałaś go bardzo dobrze i wiedziałaś, że nigdy tak naprawdę by się na
ciebie nie zezłościł, mimo to było ci głupio, że znowu przyszłaś spóźniona. Przyjaźniliście się od dzieciństwa i dobrze
wiedziałaś, kiedy naprawdę mu na czymś zależy. Tak jak teraz. Hoya rzucił ci
jeden ze swoich najbardziej szczerych uśmiechów, który mówił „Będzie dobrze,
fighting!”. Skinęłaś tylko posłusznie głową. Tobie zależało głównie na posadzie
tancerki scenicznej, lecz dla niego to było coś więcej. Wytwórnia ogłosiła, że
nowo powstały zespół, Infinite, szuka jeszcze jednego członka. O to miejsce
chciał ubiegać się Hoya. Nie mieli jeszcze rapera, a on był w tym niezrównany.
Wyrzucał z siebie słowa z niesamowitą prędkością, a do tego świetnie tańczył.
Wiedziałaś, że sprawdziłby się w tej roli jak nikt inny. Był od ciebie starszy,
lecz jeśli chodzi o taniec dorównywałaś mu umiejętnościami. Rozumieliście się
bez słów i każde z was wiedziało, że musicie dzisiaj przejść samych siebie.
Rzuciłaś torbę na podłogę, podciągnęłaś rękawy bluzy i dałaś przyjacielowi
znak, że możecie zaczynać. W sali pełnej luster zabrzmiała muzyka, a wy
zaczęliście tańczyć. Miałaś wrażenie, że wszystko w powietrzu wiruje, ale
kochałaś to uczucie, gdyż nic nie mogło się z nim równać. Dopiero gdy tańczymy,
czujemy, że tak naprawdę żyjemy, przeszło ci przez myśl. Wykonywałaś swoje
ruchy z jak największą precyzją i wkładałaś w nie całe serce. Tańczyliście już
trzeci układ, a pot zalewał wam twarze. Żadne z was nie chciało przestać, gdyż
mieliście wrażenie, że każda stracona sekunda może zdecydować o waszej
jutrzejszej porażce. W jednej chwili
poczułaś, że tracisz grunt pod nogami. Zamknęłaś oczy i poczułaś jak twoje
plecy uderzają o podłogę. Mogłabyś przysiąc, że usłyszałaś chrzęst, który
wydają twoje kości, ale modliłaś się, by było to nieprawdą. Uderzyłaś pięściami
o podłogę i poczułaś jak łzy napływają ci do oczu. Poczułaś przeraźliwy i
przeszywający ból w kostce. Minęła chwila zanim Hoya otrząsnął się z tanecznego
transu. Gdy jednak zauważył, że leżysz na podłodze w mgnieniu oka znalazł się przy tobie. Pomógł
ci wstać, a nagłą cisze w pomieszczeniu przerwał twój okrzyk bólu.
-Aish, cholera jasna. Moja kostka!- jęknęłaś.
Hoya posadził cię na krześle stojącym w rogu sali i podwinął
nogawkę spodni.
-Wygląda na skręconą.
Czułaś się okropnie. Odwróciłaś twarz by ukryć łzy. Wszystko
zaprzepaściłaś. Czekałaś na ten moment tak długo, a teraz wszystko to poszło
na marne z powodu skręconej kostki. Znów
poczułaś, że wznosisz się w powietrze, ale tym razem nie miał być to zwiastun
kolejnego upadku.
-Chodź, pójdziemy do szpitala.
-Oppa, przepraszam. Wszystko zepsułam. Przeze mnie musisz
przerywać trening.- głos ci się łamał.
Hoya przerzucił przez ramie twoją torbę, do której schował
butelkę z wodą, po czym podszedł do ciebie i wziął cię na plecy. To była typowa
„przejażdżka” w stylu piggy back ride, którą widuje się w dramach. Zawsze
chciałaś przeżyć coś takiego, jednak nie do końca w takich
okolicznościach. Starałaś się
powstrzymywać łzy, by nie okazywać słabości. Od zawsze trzymałaś się z
chłopakami, gdzie bycie mazgajem nie było mile widziane. Odkąd pamiętałaś, byłaś tam gdzie
Hoya. Już od wczesnego dzieciństwa byliście nierozłączni. Dziś mieliście po 20 lat, a wciąż
nie odstępowaliście od siebie na krok. Hoya był twoją pierwszą niespełnioną,
młodzieńczą miłością. Od zawsze podziwiałaś jego umiejętności, choć robiłaś
wszystko by móc go prześcignąć. Dawno
już pogodziłaś się z faktem, że dla niego jesteś raczej jak młodsza siostra,
ale nie przeszkadzało ci to. Chciałaś tylko być u jego boku. Szpital znajdował
się niedaleko, więc dotarcie tam nie zajęło wam wiele czasu. Lekarz przypisał
ci środki przeciwbólowe i założył okład na kostkę. Już po wszystkim. Twoja szansa przepadła. Czułaś
się bezradnie i miałaś ochotę umrzeć. Przez całą drogę do domu nie odzywałaś
się ani słowem. Oczywiste było, że nie pozostało ci nic innego, jak tylko zrezygnować
z przesłuchania. Droga do domu mijała niezręcznie. Bardzo niezręcznie.
Wiedziałaś, że Hoya chce cię pocieszyć, a on wiedział, że to tylko pogorszyłoby
sytuacje. Znaliście się za dobrze. Gdy wreszcie dotarliście pod drzwi twojego mieszkania.... dzięki opatrunkowi założonemu przez
lekarza dużo łatwiej było ci stanąć o własnych siłach. Zanim wyciągnęłaś klucze
z torby, zrobił to Hoya. Otworzył przed tobą drzwi, a ty spojrzałaś na niego z
wdzięcznością. Weszłaś do środka.
-Czy chciałabyś..żebym
z tobą został?
-Nie, chyba nie. Poradzę sobie.
Chciałaś. Chciałaś tego jak diabli, jednak wiedziałaś, że musi jutro być w szczytowej formie, a do tego
niezbędny jest odpoczynek. Chciałabyś, żeby z tobą został, nawet jeśli nic
miało się nie wydarzyć. Myślałaś o tym, co będzie najlepsze dla niego,
nie dla ciebie. To on musiał jutro dać z siebie wszystko za nas dwoje.
-Oppa…bądź jutro nalepszy i zadzwoń. Musisz mi
powiedzieć jak ci poszło!
Uśmiechnął się i skinął głową na znak, że się zgadza.
Odszedł. W jego krokach wyczuwalne było lekkie wahanie, jednak nie odważył się
spytać jeszcze raz, czy wszystko będzie w porządku i czy dasz sobie radę. Gorący prysznic ukoił twoje nerwy i postawił
cię na nogi. Pooglądałaś chwilę telewizję i postanowiłaś pójść spać. Sen jest
lekarstwem na wszystko, tak powtarzała twoja mama. Miałaś nadzieję, że gdy się
obudzisz, ból w nodze zelżeje, lub okaże się, że tak naprawdę wciąż możesz
tańczyć i wcale nie skręciłaś kostki. Następnego dnia obudził cię dzwonek do
drzwi. Podniosłaś się z łózka mlaskając głośno. Leniwie spojrzałaś na zegarek.
Była już 13. Widocznie byłam bardzo zmęczona, pomyślałaś. Z drugiej strony
jednak… jak poszło przesłuchanie?! Czy
pod drzwiami właśnie stał Hoya? Zerwałaś się z łóżka niczym poparzona. Ból w
kostce nieco zelżał, a ty przeczesałaś włosy rękoma. Byłaś ubrana w stary podkoszulek
i krótkie spodenki, a ze względu na niedokładnie zmyty makijaż przypominałaś
pandę. Jak najszybciej pokuśtykałaś w
kierunku drzwi. Otworzyłaś je, a w progu stał Hoya. Zanim zdążyłaś o cokolwiek
zapytać przyciągnął cię do siebie i mocno pocałował. Był od ciebie sporo
wyższy, więc gdy przycisnął cię do siebie mocniej, twoje stopy przestały dotykać
podłogi. Zakręcił się w kółko wciąż trzymając
cię w ramionach, a ty czułaś, że latasz.
-DOSTAŁEM SIĘ! PRZYJELI MNIE! BĘDĘ W INFINITE, ROZUMIESZ TO?
W jego oczach widziałaś nieopisane szczęście. Nigdy jeszcze
nie był tak rozpromieniony, a ty cieszyłaś się razem z nim. Uświadomiłaś sobie
jednak co stało się przed chwilą i momentalnie przytknęłaś dłoń do ust. Byłaś w szoku. Byłaś pewna, że jesteś dla niego tylko przyjaciółką. Nikim mniej, nikim więcej.
-Ja.. powiedziałem sobie, że jeśli mi się uda, powiem ci
wreszcie co czuję! Zawsze
chciałem cię pocałować, ale nie byłem pewny czy ty tego chcesz.
Pomimo bolącej kostki wspięłaś się na palcach, cmoknęłaś go w policzek i zarzuciłaś
mu ręce na szyję. Trzymałaś swoją gwiazdę tak, aby już nigdy ci się nie
wymknęła.
Mam nadzieję, że scenariusz wam się podobał~ Miłego wieczoru!
OO już nie mogę doczekać się mojego :D
OdpowiedzUsuńDoczekasz się, doczekasz :D
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award i The Versatile Blogger Award. Więcej informacji u mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://arwenaeowina.blogspot.com
Dziena!
UsuńŚwietny ^ ^ Mam pytanie: Bdz pisała kontynuacje tych scenariuszy? Chętnie bym przeczytała dalsze poczynania IU i Minhae *-* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Scenariusze to dla mnie coś kompletnie nowego, więc nic nie wykluczam :) Możliwe, że będą kontynuacje~
UsuńŁadny scenariusz ;D Wychodzi ci pisanie ich, oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję :>
UsuńAle zaczytałam się! Jeej, ogromnie podoba mi się ^^ Sama z chęcią przeczytałabym kontynuację.
OdpowiedzUsuńZauważyłam tylko pewną nieścisłość: " Trenowałaś na ten moment tak długo, a teraz wszystko to poszło na marne z powodu skręconej kostki." Wydaje mi się, że zamiast trenowałaś powinno być czekałaś.
Faktycznie! Wiem nawet, że zaznaczając błędy do korekty chciałam to poprawić, ale wyleciało mi z głowy, dzięki~
Usuń;> ja se tancerka <33 Musiałabym być naprawdę niska, jeżeli uważałam Hoye za sporo wyższego mężczyznę hahaha ;3 Bardzo mi się podoba, niesamowite uczucie poczuć się bohaterką opowiadania ^__^
OdpowiedzUsuńpozdrawiam IU
Cieszę się, że ci się podoba :D
Usuńomg hes my fav member in infinite >.<
OdpowiedzUsuńLuch Luch Craft Giveaway HERE
visit my blog ^^
www.luchluchcraft.blogspot.com
A jak te scenariusze się u ciebie zamawiaaaaa ^___^? Chętnie sama bym zamówiła! <3
OdpowiedzUsuńTo było takie... krótkie, ale świetne! Bardzo mi się podobał motyw tańca i sama końcówka, jak ją pocałował! AAA *__*
Zamawiaj :) ale to się będzie wiązało, że trochę bedziesz musiala poczekac :D
UsuńUaaaaa jak zawsze wspaniały !! Już nie mogę się doczekać swojego *o*
OdpowiedzUsuńBędzie przed koncem tygodnia :)
UsuńSuper. Czekam na kolejne scenariusze :)
OdpowiedzUsuń<3
UsuńŚwietny ten scenariusz :3
OdpowiedzUsuń