niedziela, 22 grudnia 2013

The Heirs - recenzja dramy


Kim Tan, dziedzic Empire Group, zostaje wysłany na studia do USA. W międzyczasie powraca jego starszy, przyrodni brat, żeby przejąć rodzinny biznes. W czasie pobytu w Stanach, Tan Kim poznaje Eun Sang, która poszukuje swojej siostry. Zakochuje się w niej, nie zdając sobie sprawy, że jest ona córką jego gospodyni. Kiedy do USA przyjeżdża jego narzeczona, Rachel Yu, Tan Kim będzie musiał wybrać między miłością, a obowiązkiem. W dodatku, młodzi bohaterowie znajdą się bliżej siebie niż mogliby się spodziewać. Czy wplątana w towarzystwo młodych i bogatych Eun Sang będzie w stanie dać sobie radę?

Zgaduję, że wszyscy zainteresowani o tej dramie już słyszeli. Sporo zwlekałam z jej dokończeniem, jednak wreszcie mogę sprezentować wam recenzję The Heirs. Fabuła na pozór nie wnosi tutaj nic nowego, czego nie zobaczylibyśmy już we wcześniej powstałych dramach. Faktycznie tak jest, ale bądź co bądź, ogromną zaletą serialu jest obsada. Kim Woo Bin, Lee Min Ho, Park Shin Hye, Kang Min Hyuk, Krystal Jung i wielu innych, którzy przyciągną przez telewizory rzesze młodych odbiorców - ta drama musiała być skazana na sukces, a przynajmniej takie były zamierzenia twórców. Nie śmiem wątpić, że im się udało. 

Jak było faktycznie? Podekscytowana udziałem dwójki swoich ulubionych aktorów w rolach głównych, Nana pochłaniała tę dramę na bieżąco, ignorując pewne nawiązania, które już wcześniej gdzieś widziała. Lee Min Ho po raz kolejny pojawia się w roli rozpieszczonego dziedzica, jednak zdecydowanie bardziej ogarniętego niż w Boys Over Flowers. Mimo wszystko mundurki, elity, przyziemna dziewczyna wkraczająca w krąg bogaczy... Niestety w wielu aspektach Heirs przypominało mi BOF jednak w wersji nieco odnowionej. Oglądam, oglądam ale... to wszystko już było. Z początku fabuła wydawała się ciekawa i dość nieszablonowa. Sceny kręcone w Californii, nietypowe spotkanie głównych bohaterów w zabawnych okolicznościach... Wszystko w tej dramie sprawiało, że chciałam ją oglądać i czekałam na kolejne odcinki zacierając dłonie z niecierpliwości. Niestety koło 13 epizodu zaczęły się lekko naciągane dramaty w stylu: ,,Nie jesteś godna mojego syna" i wszyscy mogliśmy przewidzieć jak to się skończy. Kim Tan walecznie dąży do pozyskania uczucia dziewczyny, które później równie zaciekle broni, no cóż - miło z jego strony.

Jeśli chodzi o Lee Min Ho, uważam że ta drama była trochę poniżej jego standardu, ale dobrze sobie w niej poradził. Jak już wcześniej wspomniałam, Kim Tan jest bohaterem pewnym siebie, odważnym i trochę aroganckim, czyli chyba idealnym. Jedyne,co mnie w nim śmieszyło to często wręcz przerażające stylizacje, jakie przywdziewał na siebie młody dziedzic. Patrzenie na jego ubranie jakim był pewnego razu różowy, futerkowy sweter sprawiało mi frajdę rzędu oglądania Hyun Bin'a i jego wzorzystych dresów w dramie Secret Garden. 

Rola Cha Eun Sang była pierwszą, w której miałam wrażenie, że cofnęła się również Park Shin Hye. Co prawda bohaterka wiedzie ciężkie życie chyba we wszystkich możliwych interpretacjach tej frazy, jednak jej postać ma coś, co sprawia, ze momentami nie rozumiem jej działania. Jedno jednak mi się w niej podoba - jest nieustraszona, co czyni ją często lekkomyślną, ale miło że niby zwykła dziewczyna, ale nie da sobie kolokwialnie mówiąc "w kaszę dmuchać".

O ile dwójka głównych bohaterów nie powaliła mnie na kolana, zdecydowanie bardziej obiecująco odmalowują się nam postaci drugoplanowe. Zacznijmy od bad boy'a, którego nie może zabraknąć  w żadnej dramie: Choi Young Do. W tej roli miałam ogromną, przeogromną przyjemność oglądać Kim Woo Bin'a. Young Do jest skurwielem jakich mało, jednak jak to ze złymi charakterami bywa, z czasem zyskał więcej mojej sympatii niż ktokolwiek inny w tym serialu. Świadczy to tylko o wysokich umiejętnościach Woo Bin'a, bo jeśli ktoś śledzi jego poczynania, zapewne wie, że on i złe charaktery, w które wciela się w dramach maja naprawdę niewiele wspólnego.

Parą, która zyskała u mnie największą sympatię byli Lee Bo Na i Yoon Chan Young. Grający ich Kang Min Hyung i Krystal stanowili idealne połączenie. Byli uroczy i zabawni, a przede wszystkim roztaczali wokół siebie dość dziwną, ale zdecydowanie pozytywną atmosferę. Wiecznie zazdrosna Bo Na i żartujący z tego Chan Young. Oglądanie ich sprawiło mi naprawdę ogromną przyjemność.

Jeśli chodzi o muzykę, z całego soundtracku zapamiętałam tylko nieśmiertelny utwór "Love is the moment", który prześladował będzie mnie chyba do końca życia. Nie wiem dlatego, wyjątkowo dobijała mnie ta piosenka, ale jeśli o niej zapomnę, to w pamięci uda mi się przywołać również kilka fajnych utworów.

Podsumowując, mój długi okres oczekiwań na The Heirs sprawił, że spodziewałam się szyszek na wierzbie. Dramę, która w głównych rolach obsadza Lee Min Ho i Park Shin Hye wyobrażałam sobie jako coś niesamowicie fenomenalnego, co zwali mnie z nóg i sprawi, że nie zapomnę tego serialu do końca życia. Drama oczywiście nie była zła, jednak myślę, że miałam w stosunku do niej zbyt wysokie oczekiwania związane z obsadą. Pierwszym, co spotkały się z brakiem mojej aprobaty było obsadzenie ich w rolach 17 czy 18 latków. Drama o charakterze szkolnym spowodowała u mnie mimowolne porównania do Boys Over Flowers, co nie wpłynęło na korzystny odbiór The Heirs w moich oczach. Pomijając to, drama miała też oczywiście dobre aspekty, takie jak starsi bohaterowie. Miejscami była naprawdę zabawna i wzruszająca, jednak większość wątków zmierzając ku końcowi wydało mi się dość naciąganych.  Jest mi przykro, że nie umiem ocenić jej tak pozytywnie jak bym chciała. Końcowy wniosek? The Heirs można obejrzeć i nawet do pewnego stopnia sprawia to przyjemność, ale nie sądzę bym sięgnęła po nią ponownie. Nie chcę by ktoś odebrał tą recenzję jako w stu procentach negatywną, jednak obejrzałam zbyt wiele dram by nie dostrzec że The Heirs jest  serialem bardzo wtórnym w swoim gatunku. Mimo wszystko z początkowego okresu oglądania mam bardzo miłe wspomnienia, więc nie zrażajcie się. Można obejrzeć, jednak nie jest to pozycja obowiązkowa.

6 komentarzy:

  1. Może w końcu obejrzę tą dramę. Czytałam, że jest bardzo dobra więc chyba warto się za nią zabrać.
    A recenzja dobra ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też długo zwlekałam z ukończeniem tej dramy. I stało się to wczoraj :( Już mi smutno. To moja pierwsza koreańska drama, którą regularnie oglądałam, ukończyłam i jestem/byłam nią zachwycona. Ja także polubiłam Choi Young Do. Moja ulubiona postać. Team Choi Young Do. Poza nim ukochałam sobie jeszcze Lee Bo Na i jej chłopaka, którego imienia nie pamiętam i Lee Hyo Shina. Na bank jeszcze raz ją obejrzę. Teraz mam zamiar oglądać My Love From Another Star.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie. Już dawno chciałam obejrzeć tą dramę, bo tak wszyscy dobrze o niej pisali. Ale skoro podobna jest do Boys over flowers, to ja nie wiem czy chcę to oglądać. BOF nie podobało mi się, wolę oryginalną wersję japońską (Hana Yori Dango). Ale Park Shin Hye wielbię *___* więc na pewno oglądnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej dramy ale słyszałam o niej bo to chyba wielki HIT lecz jakoś mnie nie ciągnie. :D

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. mm jestem w kilkunastym już odcinku i cały czas ją oglądając się męczyłam, a miałam takie mm wielkie nadzieję myślę, ze nawet jej nie skończę he

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie ruszę ;) Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń