Rozdział 8
Siedziała w kinie ze
swoim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Zajadali się solonym popcornem,
czekając aż skończą się napisy, a film wreszcie się zacznie. Na sali panowała
przyjemna atmosfera, a ona uśmiechała
się spokojnie i raz po raz wybuchała śmiechem z żartów, które opowiadał jej
kumpel. W pewnym momencie przestali się śmiać, a ich spojrzenia się spotkały.
Przełknęła głośno ślinę, a on skierował wzrok na jej usta.
-Czy… moglibyśmy się
pocałować? Tak… żeby to nic nie znaczyło. To bardzo głupia prośba, ale bardzo
dawno się nie całowałam – spytała niepewnie.
-Jasne – odpowiedział
spokojnie chłopak.
Objął dłońmi jej
twarz, po czym ich usta się zetknęły. Delikatnie, miło. Rozchyliła wargi, a
pocałunek stawał się coraz głębszy. Czy podobało jej się? Sama nie wiedziała,
postanowiła przestać.
-Szkoda, że to nic nie
znaczyło – mruknął pod nosem, a ona dotknęła dolnej wargi dłonią.
-HyeMin! – w pomieszczeniu rozległ się krzyk Fan.
-BOŻE FANNY – czarnowłosa podniosła się do pozycji
siedzącej, krzycząc głośno.
-Stara, co się stało?
-Miałam nienormalny, nienormalnie nienormalny sen!
-Jak to? Co się stało?
-Pamiętasz Matt’a? Mojego przyjaciela z Europy?
-Jasne, co z nim?
-Stara, niech to! Śniło mi się, że siedzieliśmy w kinie i
nagle spytałam się go, czy możemy się pocałować, bo dawno tego nie robiłam.
ROZUMIESZ?
-Jesteś porąbana, równo.
-Wiem! Chodzi o to, że kiedy skończyliśmy się całować on
powiedział ,,Szkoda, że to nic nie znaczyło”.
-O kurczaki, nie dziwie się, że darłaś się przez sen jak
idiotka.
-Ja…co? – spytała przerażona – naprawdę się darłam?!
HyeMin siedziała na łóżku z rozmazanym makijażem, trzęsąc
się jakby miała chorobę sierocą. No cóż, szara pogoda, szare życie, szare
gacie. Dzień jak co dzień, pomyślała Fan.
Jej przyjaciółka usiłowała wstać, jednak chwilę po tym znów upadła na
łóżko i zaczęła uderzać rękami w rozkopaną pościel.
-Faniaa…
-Hm?
-Dlaczego? A co powie Tałko? Omonaa – zaczęła jęczeć jak
pijana, o boże.
-Ogarnij się! – Fan potrząsnęła nią – Jesteś z Tao, znaczy
nie wiem czy jesteś, ale jest okej! Bo się całowaliście… to znaczy że jesteście
razem? Aigoo, jakie to skomplikowane – zamyśliła się.
-Co się dzieje? – Ina wpadła do pokoju przyjmując niemal
bojową pozę.
-No bo ja się cał…-
zaczęła HyeMin, ale Fan zakryła jej usta ręką.
-Nic się nie stało – liderka rzuciła raperce rozbrajający
uśmiech.
-Ucisz ją… jest piąta rano – mruknęła Ina, po czym wyszła z
pokoju.
Fan złapała się za głowę, po czym postanowiła zebrać myśli.
Położyła prawie nieprzytomną HyeMin z powrotem do łóżka, po czym obiecała
sobie, że już nigdy nie kupi trzech zgrzewek piwa na ich wspólny wieczór.
***
Dziewczyny jak co dzień stanęły
na sali treningowej, jednak tym razem… nieco skacowane. Ich wspólny wieczór był
niezwykle udany, nawet pomimo tego, że dziś tragiczny w skutkach. Fan zdarła
gardło śpiewając do szczotki, EunSoo poobijała się skacząc po meblach i
śpiewając ,,Tarzan” Wonder Boyz, Ina przez pół wieczoru przytulała stojącą w
salonie palmę, święcie przekonana, że to Luhan, zaś HyeMin tańczyła wszystko co
znała… naraz. Dziś stały przed Kang Woo, a ich oczy cierpiały na skutek
nadmiernego oświetlenia. Instruktor pokiwał głową z niedowierzaniem, po czym
zwrócił się do dziewczyn.
-No dobra, dziś ćwiczymy…
W połowie przerwała mu HyeMin,
która rzuciła czymś w stylu „o boże, zaraz się porzygam” i wybiegła za drzwi jak
oparzona. Fan zastanawiała się, czy pamięta w tym stanie drogę do łazienki.
-Jezus Maria… - westchnął Kang
Woo – zaraz wracam – po czym pobiegł za HyeMin.
-I naprawdę między nimi nic nie
ma? – rzuciła EunSoo zakrywając oczy przed światłem jarzeniówek.
-Przecież jest z Tao – ucięła
Fan.
-Co?! Jak to? Yah! – Ina zerwała
się z podłogi, po czym złapała się za żołądek.
-Tak to – dodała liderka.
-Co za menda… nie mogła
powiedzieć? – Spytała zbolała EunSoo.
-O boże, faktycznie – Fan dopiero
teraz zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje – TO CZEMU ZAJMUJE SIĘ NIĄ KANG
WOO?!
***
HyeMin klęczała na podłodze
przytulona do kibla, a Kang Woo przytrzymywał jej włosy. Co prawda skończyła
już wymiotować, jednak nie miała nawet siły by się podnieść.
-Dziewczyno, gdzieś ty się tak styrała?
-Nie patrz na to, proszę, wyjdź.
-Chyba żartujesz, wstawaj. –
wziął ją za ramiona, po czym podniósł do pozycji stojącej – Omona, aleś się
załatwiła.
Podeszli do umywalki, a Kang Woo
urwał kawałek papieru toaletowego. HyeMin wskoczyła na blat w którym znajdował
się zlew i usiadała obok niego. Mężczyzna podał jej mokry skrawek papieru.
-Lepiej się wytrzyj i opłucz
twarz. Coś mi się wydaje, że dzisiaj nici z treningu.
-Ja przepraszam… za dużo wczoraj
wypiłam, o boże tak mi głupio – schowała twarz w dłoniach.
-Każdemu się zdarzy – powiedział
ze zrozumieniem Kang Woo, a w tej chwili przez jego głowę przeszła myśl, iż
dziewczyna jest całkiem urocza, gdy przeprasza. Chciał dotknąć jej policzka,
ale sam nie wiedział czemu. Po prostu musiał to zrobić, by chociaż trochę ją
pocieszyć, musiała się czuć koszmarnie.
***
Fan wbiegła do męskiej szatni,
mijając tłum przebierających się chłopaków. Kilku z nich podniosło głosy w
krzykach oburzenia, jednak dziewczyna nie zwróciła na nich uwagi. Szukała
wzrokiem Kai’a. Dopiero gdy dostrzegła chłopaka w rogu, w samych spodniach,
chowającego do szafki białą koszulę, podbiegła do niego.
-Kai cholera jasna, znowu nie
panuję nad sytuacją!
-Ty? Niemożliwe. Co się stało?
-No bo wczoraj… HyeMin nie
chciała się spotkać z Tao, bo miałyśmy razem imprezować i… i… i piłyśmy, dużo
piłyśmy, a teraz ona siedzi pewnie sponiewierana pod kiblem, a Kang Woo poszedł
jej szukać! O boże, pewnie przytrzymuje jej włosy. Na pewno. Wiedziałam, że tak
będzie!
-Kang Woo? – spytał ze
zdziwieniem Kai – ten choreograf?
-Ten sam.
-Kurwa. Nigdy nie miałem z nim
zajęć, podobno jest bogiem!
-Kai… nie o to chodzi…
-Ale podobno świetnie tańczy!
-Kai, cholera, chodzi o HyeMin!
-A tak, racja. – mruknął zamyślony
– Chciałbym kiedyś, żeby poprowadził nasz trening…
-Kai…
JongIn narzucił na siebie
koszulę, po czym wybiegli z szatni, by poszukać HyeMin. Pozostali, którzy
zostali w pomieszczeniu, skierowali w swoją stronę zdziwione spojrzenia, jednak
o nic nie pytali. Luhan rozejrzał się odruchowo, jednak nigdzie nie widział
Tao. W pomieszczeniu znajdowało się
kilka zespołów, a za jedną z szafek stał JongHyun sprawdzając twitter’a z
zadowoleniem. Ciekawie, co teraz zrobi JongIn, i czy atmosfera między gołąbkami
wciąż będzie taka urocza, pomyślał starszy, po czym uśmiechnął się do siebie
leniwie. Uwielbiał siać zamęt. Nie wiedział dlaczego. Mroczna strona jego
osobowości była dla niego samego ciągle nierozwikłaną tajemnicą, jednak prawda
była prosta i dość oczywista. Nie lubił, kiedy JongIn miał coś, co jemu się
spodobało.
***
Sehun stał w studio nagraniowym,
mając ogromne słuchawki założone na uszy. Muzyka otaczała go z każdej strony,
jednak zupełnie nie mógł się skupić.
-Sehun-ah, skoncentruj się! –
krzyknął do niego dźwiękowiec.
-Przepraszam – powiedział
zamyślony – nie wiem, co się ze mną dzieje.
-Dobrze, możesz spróbować
zaśpiewać tę linijkę trochę wyżej? – mężczyzna przyłożył kciuk do zakreślonego
na niebiesko fragmentu tekstu.
-Oczywiście.
Sehun odchrząknął głośno, po czym
usłyszał w słuchawkach muzykę i znów zaczął śpiewać. W pewnym momencie głos mu
zadrżał a chłopak zaklął cicho pod nosem.
-Słowo daję… co z tymi chłopakami
dzisiaj… ciągle się mylą. Zakochaliście się wszyscy, czy jak?
Blondyn spuścił wzrok, po czym
pokłonił się w przepraszającym geście. A żeby wiedział.
-Przecież te słowa nie są trudne
– powiedział dźwiękowiec – dawaj, chłopie.
-W porządku. Przepraszam – znowu się
ukłonił.
Sehun w skupieniu popatrzył na
kartkę z tekstem. Zmarszczył brwi, bo tekst, który dostali dziś rano budził w
nim dziwne wspomnienia. A może skojarzenia? Sam nie wiedział. Patrzył na tekst,
mrugając leniwie, po czym powtórzył cicho słowa „Ponieważ każdy płatek śniegu
jest twoją każdą łzą”. Z czym właściwie mu się to kojarzyło?
***
Fan i Ina siedziały w sali
treningowej, słuchając podśpiewującego nieopodal Luhana. Kai znalazł HyeMin w
łazience i za zgodą Kang Woo odwiózł dziewczynę do domu. Wszyscy ćwiczyli dziś
nową piosenkę, którą ten miał śpiewać po chińsku. Fan kiedyś uczyła się tego
języka, jednak jej zapał szybko znikł, gdyż okazał się on dużo trudniejszy niż
mogłaby się spodziewać. Jedyne co zrozumiała z tekstu to słowa „Ponieważ każdy
płatek śniegu jest twoją każdą łzą”. W tym momencie jej oczy się zaszkliły, a
mina dziewczyny kompletnie zrzedła. Ujrzała pierwsze płatki śniegu za oknem, po
czym zaczęła płakać. Tak głośno i
rozpaczliwie, że sama się sobie dziwiła. Nigdy, przenigdy nie okazywała
słabości, jednak teraz jej zaszklone oczy spojrzały na przerażoną Inę.
-Nic się nie stało, zaraz wrócę –
mruknęła, po czym wybiegła z Sali.
Zachodząc do szatni, dziewczyna
zarzuciła na ramiona płacz i wyszła na jeden z balkonów, wychodzących z klatki
schodowej budynku. Stanęła przy barierce, wyciągając dłoń, na którą spadło
kilka białych płatków. Fan pociągnęła nosem, zdając sobie sprawę, że naprawdę
się rozkleiła. Śnieg zawsze przypominał jej o jednym z najcięższych momentów
jej życia. Rozwód rodziców, jej przewlekła choroba, podczas której uciekała do
swojego małego światka i zamknięta w swoim pokoju żyła w zupełnie odległej
rzeczywistości. Wtedy zaczęła oglądać dramy, zwyczajnie by czymś się zająć. Gdy
natrafiła na ,,Drzewo Życia”, wiedziała, że nigdy nie spojrzy na śnieg w ten
sam sposób. Kilka dni spędziła płacząc, jednak były to paradoksalnie cudowne
wspomnienia. Nie umiała nad tym panować, i nie chciała. Łzy były oczyszczające,
choć zazwyczaj się przed nimi broniła. Była to jedna z niewielu okazji do
płaczu. Patrzyła na białe, drobne płatki śniegu, tak kruche jak wszystko, co ją
otaczało. Dostrzegała jak znikają w jasnych promieniach słońca, a później
wystawiła język by złapać kilka z nich. Była szczęśliwa.
***
EunSoo stała przed studiem
nagraniowym, czekając aż Sehun skończy swoją pracę. W uszach miała słuchawki, w
których rozbrzmiewało demo nowej piosenki EXO. Jeden z zasadniczych plusów
bycia trainee w SM? Wszystkie nowe utwory jej idoli, trafiały w ręce dziewczyny
znacznie wcześniej. Zamknęła oczy i skupiła się na tekście. Słowa nie były
trudne, lecz wyrażały dużo emocji. Delikatne głowy sprawiały, że całość
przyjmowała dodatkowo melancholijny nastrój, zaś sama EunSoo zamyśliła się,
analizując tekst. Nie był trudny do zapamiętania, choć zazwyczaj miała z tym
problemy i często się myliła. Słowa tej piosenki odebrała jednak inaczej.
Chciała je znać.
,,Patrzę smutno na ciebie, lecz
nie mogę zobaczyć”
Zacisnęła powieki mocniej, a jej
serce otoczyła zupełnie niespodziewana fala emocji, których nie umiała
zdefiniować.
„Słucham uważnie głosu, którego
nie mogę usłyszeć”
Przygryzła dolną wargę.
,,Dawny ja byłem zbyt samolubny,
troszczący się tylko o siebie”
Otworzyła oczy i rozchyliła usta.
Jej serce przyspieszyło, a gdy piosenką się skończyła, ona zaczęła cicho
podśpiewywać. Zamyślenie przerwał jej wychodzący z pokoju dźwiękowiec, który
zatrzasnął za sobą drzwi.
-Czekasz na Sehun’a? – spytał
poirytowany.
-Ne – odparła spokojnie.
-Zabierz go stąd. Zwyczajnie go
stąd zabierz. Do niczego się dzisiaj nie nadaje.
EunSoo wyjęła słuchawki z uszu,
wstała i ruszyła powolnymi krokami w stronę zamkniętego pomieszczenia. Drzwi
otworzyły się z delikatnym skrzypieniem, a ona wsunęła się do środka z gracją
niczym cień. Sehun stał zrezygnowany przy mikrofonie, trzymając dłonie
zaciśnięte mocno na kartce z tekstem. EunSoo wsunęła się do oszklonego
pomieszczenia, a chłopak podniósł wzrok, witając ją delikatnym, choć nieco
smutnym uśmiechem.
-Sehun-ssi – zaczęła – co się
stało?
-Nie mogę się skoncentrować.
-Ćwiczycie tę piosenkę?
-Tak, ale wciąż coś jest nie w
porządku. Nie mogę trafić w odpowiedni dźwięk, który zabrzmi zadowalająco.
Zastanawiałem się, czy to może kwestia tonacji.
-To może spróbuj tak – EunSoo odcharknęła.
,,Patrzę smutno na ciebie, lecz
nie mogę zobaczyć”
Jej delikatny głos odbił się od
szklanych ścian boksu, otulając Sehun’a z każdej strony. Jej głos nie był
odpowiednio wysoki, ale zaśpiewała to czysto i z uczuciem. Nie wiedział, co się
dzieje, ale włoski na jego karku delikatnie się zjeżyły.
-Spróbuj, teraz ty – spojrzała na
niego wyczekująco – Nuty mówią, że musisz zaśpiewać to w ten sposób – wskazała
palcem na kartkę.
-Skąd umiesz tak dobrze
odczytywać te wszystkie znaki?
-Drugi stopień szkoły muzycznej.
Rodzice pokładali we mnie wielkie nadzieje. Myśleli, że wykształcą w rodzinie
kolejnego muzyka. Ja jednak chciałam zająć się czymś innym – uśmiechnęła się
lekko.
-Rozumiem – Sehun uśmiechnął się
– dobrze, że nie poszłaś w ich ślady.
-To jak, spróbujesz?
-Arasso, w porządku.
Chłopak odchrząknął w
charakterystyczny dla siebie sposób, po czym zaśpiewał linijkę tekstu, starając
się naśladować tonację dziewczyny. Widząc jej aprobujący wzrok, wiedział, że
zrobił to dobrze. Uśmiechnął się niepewnie, po czym zaczął wykonywać kolejne
wersy. Jej głos zawtórował mu, tworząc z nim idealną harmonię. Delikatność i
siła. Uczucie i chłód. Dwa brzmienia potencjalnie nie pasujące do siebie, a jednak
tworzące piękną kompozycję.
Wracam do tej białej pory roku
I patrząc na ciebie, nie mogę cię zobaczyć
Nasłuchując uważnie głosu, którego nie mogę usłyszeć
Ich oczy spotkały się, ciała zadrżały. Rytmiczne uderzenia
serca, urywane oddechy. Zrozumienie bez
słów. Więź, która mówiła więcej w ciszy. Cisza, która otuliła ich myśli.
Cudne. Jej, pisz szybko, bo nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńKońcówka jest prześliczna.
(^_^) cudeńko :3
OdpowiedzUsuńNa prawdę doskonały <3 Czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Śliczne zakończenie ^ ^ Jestem ciekawa dalszej fabuły, ah *0* !!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane