Scenariusz na zamówienie dla: Magdalena B
Ten scenariusz będzie troszkę różnił się od poprzednich. Mam jednak nadzieję, że mimo to wam się spodoba i znajdzie się pod nim wiele pozytywnych opinii jak dotychczas. Wszystkie wasze komentarze motywują mnie do dalszej pracy^_^. Życzę miłego czytania!
Późnojesienny wiatr nieprzyjemnie
chłostał twoją delikatną skórę. Zaczynało się ściemniać, a ty jak co dzień pokonywałaś
tę samą drogę na przystanek. Odkąd dostałaś posadę w kawiarni, wreszcie zaczęło
ci się układać. Przyjechałaś z Busan do Seulu za pracą i byłaś jedną z tych
szczęśliwców, którym udało się osiąść tutaj na dłużej. Przed zimnem chroniły
cię wysokie buty i długi płaszcz, a twoją szyję oplatał ciepły szal, który
kupiłaś za swoją pierwszą wypłatę w kawiarni „U Lulu”. Światła Seulu
rozjaśniały pochmurny, jesienny wieczór, ale ty pomimo potencjalnego sukcesu w
życiu nie czułaś się najlepiej. Dziś
mijał już rok. Cały rok, od kiedy SeungHo z tobą zerwał. Kochałaś tego dupka
nad życie, a on po kilku miesiącach po prostu odszedł. Wypuściłaś parę z ust i
potrząsnęłaś głową w teatralnym geście, starając się odpędzić wszystkie wspólne
wspomnienia. Nas już nie ma, pomyślałaś. I bardzo dobrze! Bez ciebie jest mi
lepiej. Starałaś się wierzyć w te słowa najmocniej jak mogłaś. Do przystanku
zostało ci dosłownie kilka kroków, jednak z daleka widziałaś, że coś jest nie
tak. Awaria linii autobusowych. Świetnie, pomyślałaś. Teraz muszę iść na
piechotę i znowu zmarznie mi dupa. Aish, naprawdę. Zaciskając zęby ruszyłaś przed siebie. Nawet
rozbrzmiewający w słuchawkach twojego ipod’a Infinite nie pomagali
przezwyciężyć niechęci wynikającej z zimna i wiatru, który sprawiał, że oczy ci
łzawiły. Ten odcinek drogi znałaś dość dobrze, więc postanowiłaś przez chwilę
schować głowę w głąb szalika i przebyć w ten sposób krótki kawałek. Niestety, przeszkody pojawiły się
zdecydowanie szybciej, niż mogłabyś się tego spodziewać. Najpierw obszczekujący
cię pies pewnego ahjussi’ego, później perfidnie czyhająca na twoje życie latarnia. Naprawdę
postawili tutaj kolejny słup? Humor popsuł ci się na tyle, że nic dzisiejszego
dnia nie było już w stanie cię zaskoczyć, a przynajmniej taką miałaś nadzieję.
Przechodząc obok grupki nastolatków palących papierosy, przez chwilę powiodłaś
za nimi wzrokiem. Ciekawe, ile mogli mieć lat? Ten krótki moment nieuwagi
wystarczył, byś zdążyła spowodować szkody. Znów na coś wpadłaś, jednak tym
razem był to mężczyzna. Dość wysoki, o jasnobrązowych włosach i pełnych ustach.
Momentalnie odskoczyłaś od niego i zaczęłaś przepraszać za swoją nieuwagę.
-Ja…nie chciałam. Proszę mi
wybaczyć, zamyśliłam się, j-ja..
-Naprawdę, n-nic się nie stało.
Mężczyzna szczękał zębami z
zimna, chociaż jego ubranie wyglądało na wystarczająco ciepłe. Zrobił krok w
twoim kierunku, a szybko bijące serce podpowiadało ci, że czas brać nogi za
pas. Facet wyglądał znajomo, jednak ulice stawały się coraz bardziej
opustoszałe, a ty postanowiłaś nie ryzykować. W jego oczach widać było ogromną
tęsknotę. Przyglądałaś mu się badawczo, gdy nagle on wyciągnął w twoim kierunku
dłoń.
-Czy..my się wcześniej nie spotkaliśmy?-
zrobił kolejny, niewielki krok w twoim kierunku.
-Y…j-ja, nie sądzę.-
odpowiedziałaś niepewnie.- Chyba powinnam już iść. Do widzenia.
Wyminęłaś go i momentalnie
przyspieszyłaś kroku. Naprawdę wyglądał znajomo, albo to twoja wyobraźnia
zaczynała płatać ci figle.
-Zaczekaj! Zobaczymy się
jeszcze?!
Zaczęłaś biec. Bałaś się, że
ruszy za tobą, a ty naprawdę nigdy nie widziałaś go na oczy. Chociaż… nie, na
pewno nie.
***
Wydarzenia dzisiejszego dnia
mocno dały popalić twoim obolałym nogom. Owinięta ręcznikiem podeszłaś do
szafy, by wybrać piżamę. Jako pierwsza w oczy rzuciła ci się koszula nocna w
odcieniu purpury. SeungHo mówił, że ładnie w niej wyglądam. Czas się pożegnać,
pomyślałaś, po czym wrzuciłaś satynową koszulę do śmietnika. Nigdy więcej. Siadłaś na kanapie z kubkiem ulubionej kawy w
ręku, mając na sobie zwyczajny rozciągnięty t-shirt. Nie obchodziło cię, w czym
szłaś spać i w czym się budziłaś. Bijąc
się z myślami o samotności postanowiłaś pozmywać naczynia. Nie ma na świecie
równie nużącego zajęcia jak to. Zmywając
ostatni kubek dotarło do ciebie, że najlepszym wyjściem będzie sen.
Kolejny raz przekręcałaś się z boku na bok, nie czując w
łóżku nic oprócz pustego miejsca obok siebie. A w twoich myślach wciąż pojawiał
się spotkany na ulicy nieznajomy. Mężczyzna, który wyglądał, jakby stracił
wszystko.
***
Wydarzenia
wczorajszego dnia wydawały ci się teraz niezwykle odległe. Za oknem zaczynał
prószyć delikatny, biały puch, a ty nabrałaś ochoty na małe zakupy.
Postanowiłaś zajrzeć do swojej ulubionej księgarni, w której od dawna nie
byłaś. Cieszyłaś się, ze znów będziesz mogła napawać się zapachem książek, jak
za starych, dobrych czasów. Gdy otworzyłaś drzwi sklepu, owionęło cię
przyjemne, ciepłe powietrze, które tak bardzo różniło się od tego na dworze.
Księgarnia była dużym, dwupiętrowym budynkiem, w którym studiując potrafiłaś
spędzać całe dnie, gdyż była ona połączona z biblioteką. Skierowałaś się do czytelni, zostawiając
kurtkę na wieszaku. Zaczęłaś przechadzać się pomiędzy rzędami książek na półkach.
Tak wiele się tutaj zmieniło od twojej ostatniej wizyty. Trzymałaś w ręku
obszerny egzemplarz baśni Andersena, które kochałaś od dzieciństwa. Miałaś już
wrócić do swojego stolika, gdy nagle coś przykuło twoją uwagę. Zza jednego z regałów wystawały czubki
czarnych, dość masywnych butów. Po rozmiarze stopy wywnioskowałaś, że pewnie należały
one do jakiegoś chłopaka. Zdrowy rozsądek podpowiadał ci, żeby wrócić do
stolika, jednak wygrała ciekawość. Wyjrzałaś delikatnie zza regału i
natychmiast się na niego schowałaś. TO ON. Na podłodze przy jednym z regałów
siedział nieznajomy sprzed kilku dni. W niedowierzaniu postanowiłaś sprawdzić jeszcze
raz. Wychyliłaś się ponownie, jednak tym razem zostałaś przyłapana. Natychmiastowo opuściłaś głowę, a twoją twarz
zakryła kurtyna gęstych, czarnych włosów. Zacisnęłaś zęby, mając nieuzasadnioną
nadzieję, że jednak może nie zostałaś zauważona. Chwilę później poczułaś, jak
ktoś delikatnie dotyka twojego ramienia. Dotyk ten demaskował uczucia każdego z was.
Był dość zdecydowany, a dłoń mężczyczny zaciskała się na twoim ramieniu, jak
gdyby chciał zatrzymać świat, który kiedyś już wymknął mu się z rąk. Twoje
ciało przeszedł dreszcz, a każde z was łączyła nieznośna tęsknota i potrzeba
bliskości. A teraz poczułaś się, jakby
na świecie nie było nikogo oprócz was.
-Przepraszam, musiałem
cię wczoraj przestraszyć, wybacz.
-Nic się nie stało. To
ja powinnam przeprosić. Zachowałam się głupio. Nie powinnam była uciekać.
Czemu w tak krótkiej
wymianie zdań było tyle przepraszania? Jakby każde z was zawiniło, a tak
naprawdę wina nie leżała po żadnej ze stron. Tak jakby każde przekonane było o
swoim błędzie, a nawet chciało wziąć winę na siebie. Gdy często popełniamy
błędy, zdarza się, że chcemy ich wziąć na siebie więcej, niż tak naprawdę
powinniśmy.
-Jestem Junsu. –
mężczyzna spokojnym i powściągliwym ruchem wyciągnął dłoń.
-M…m-mam na imię
Magda.
Spojrzenie oczu
nieznajomego było tak przenikliwe, że wszystkie słowa, które chciałaś
wypowiedzieć zdawały się tracić sens. Nawet twoje własne imię.
***
Dziś Junsu przychodził na kolacje.
Spotykaliście się już od miesiąca, a jednak wciąż miałaś wrażenie, że coś go
męczy. Wiecznie udręczone spojrzenie, beznadziejny ton głosu. Momentami przy
tobie zdawał się ożywać. Tak jakby odzyskiwał nadzieję, ale zaraz ją tracił.
Tak samo dzieje się, gdy dziecko zgubi ulubionego pluszaka. Może w sklepie
zobaczyć wiele identycznych. Jeden z nich może być taki sam, co da dziecku
nadzieję, że może to właśnie ten jeden, jedyny miś wreszcie się znalazł. Gdy
jednak spojrzy na niego, będzie wiedział, że ten miś jest nowy, ma szew w trochę
innym miejscu. To nie ta zabawka, do której był przywiązany. I wtedy nadzieja
znów rozpada się na miliony kawałków niczym stłuczony wazon. Wiedziałaś, że coś
go dręczy, a jednak nigdy o to nie pytałaś. Rozległ się dzwonek do drzwi, a ty
zerwałaś się, by je otworzyć. Miałaś na sobie biały, puchaty, ale rozciągnięty
sweter i legginsy. Przy Junsu we wszystkim czułaś się dobrze. Po raz pierwszy w
życiu to nie sukienka nadawała ci wartość, lecz to, kim jesteś. Junsu przekroczył
próg mieszkania, a ty odebrałaś od niego płaszcz. Kolacja była skromna, bo
każde z was było zapracowane. Zamówiliście chińszczyznę na wynos, którą
mieliście popijać kawą. W dorosłym życiu człowiek uczy się doceniać te
najprostsze przyjemności, takie jak kawa wypita w towarzystwie osoby, na której
nam zależy. Atmosfera była przyjemna,
lecz pomimo zaawansowanej znajomości rzadko udawało ci się przebić przez
granicę formalności, która opierała się jedynie na koleżeństwie. Siedząc
naprzeciw niego posłałaś mu przyjazny uśmiech, wkładając do ust kawałek
posiekanej sałaty. To było jak impuls. Junsu odwrócił głowę i zerwał się z
krzesła. Zmierzał w kierunku balkonu, a ty odskoczyłaś od stołu i ruszyłaś za
nim. Powietrze było mroźne, a on stał tam w samym podkoszulku.
-Co się stało?- podeszłaś do niego i okryłaś
jego dłonie swoimi, chcąc dać mu chociaż odrobinę ciepła pochodzącego od
twojego grubego swetra.
-Tak bardzo ją przypominasz. Dlaczego? Dlaczego
spotkałem cię tam, gdzie straciłem ją? Ten cholerny wypadek, na tej cholernej
ulicy.
Stałaś oniemiała, a twoje ręce ześlizgnęły się z jego dłoni, zwisając ci teraz bezwładnie wzdłuż boków.
-Junsu…co się dzieje? Powiedz mi, przez co
chodzisz codziennie struty? Co tak naprawdę stało się zanim mnie spotkałeś, i
dlaczego myślałeś, że już wcześniej się widzieliśmy?!
-Magdo… prawda jest taka, że gdy tylko
zobaczyłem cię po raz pierwszy, byłam pewny, że to MinAh. Była moją pierwszą
dziewczyną, pierwszą miłością, pierwszym pocałunkiem, pierwszym wszystkim. I
wtedy zginęła. Pijany idiota potrącił ją, kiedy szła na spotkanie ze mną.
Oczywiście, nigdy na nie nie dotarła.
Dostałem telefon od jej matki, że leży w szpitalu, jednak zanim zdążyłem
tam dobiec, ona już nie żyła. Tak bardzo zdawałaś mi się do niej podobna, a ja
nie mogłem o niej zapomnieć. Chciałem być bliżej ciebie, lecz z upływem czasu
zacząłem zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę nie masz z nią nic wspólnego.
Co miały znaczyć te słowa? Słone łzy paliły cię
od środka, a ty nie mogłaś wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Żadnej głoski.
Żadnego szmeru.
-Jednak m bliżej cię poznawałem, tym bardziej
łaknąłem twojego towarzystwa. Było dla mnie jak lek. Lek od bolesnych
wspomnień, które nawiedzają mnie każdej nocy. Lekarstwo, które ma odpędzić ode
mnie widmo dni, których nie mogę zapomnieć.
Zrobił pauzę, która mogła mieć wiele znaczeń.
Mogła być pożegnaniem, pojednaniem, a może deklaracją miłości? Mężczyzna zrobił
krok w twoim kierunku i mocno cię objął. Widziałaś łzy w jego oczach i miałaś
ochotę zabrać cały ten ból, który sprawiał, że tak bardzo cierpiał. Gdybyś
mogła scałować troski z jego skroni, na pewno byś to zrobiła. Wtedy cię
pocałował. Pocałunek ten wyrażał wszystko, co tylko mogło być powiedziane, a jednak słowa były tu zbędne. Wyrażał tęsknotę, lecz zupełnie inną niż kiedyś. Tęsknotę za teraźniejszością, a nie za
wspomnieniem. Miłość. Miłość żywą i realną, a nie zranioną i skrywaną głęboko w
sercu. Teraz liczyłaś się już tylko ty.
-Już nigdy nie będę rozpamiętywał przeszłości.
„Dear boy. I fell in love on a snowy day. I’ll be your forever as long as
you’ll be mine”
oj już ten sam gid skradł me serce haha już zabieram się za czytanie-ale jestem podekscytowana ;)
OdpowiedzUsuńOO przeczytałam początek jej jak Ty to pięknie ujęłaś aż poczułam ten zimny muskający mnie wiatr-oo tak niezdarna to ja jetem :D
OdpowiedzUsuńcudowny scenariusz mm musisz napisać jakąś książkę ;D
OdpowiedzUsuńpiękne, zwłaszcza te odstatnie dwa zdania ... Mimo to smutne, a ta pierwsza melodia zaraz przed piosenką T-ary jeszcze bardziej to przekazywała ^ ^ Naprawdę powinnaś napisać książkę ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Dziękuję, bardzo cieszę się, że się podobało ^_^
UsuńWiesz, najbardziej wbiło mnie w podłogę to. Barwne opisy, włosy powiewają na wietrze, oh i ah i nagle: "Teraz muszę iść na piechotę i znowu zmarznie mi dupa" leżę ze śmiechu XDD hahaha. Czytam oczywiście dalej! *przewija w górę*
OdpowiedzUsuńTo takie smutne i wzruszające buuuuuuuu t.t... Ale też i słodkie! Podobał mi się ten scenariusz. Niczym piękna drama~!
Nie mogę się doczekać mojego *___________* mam nadzieję, że będzie pełna dramatów, zwrotów akcji i namiętności ohoho XDD
Dla ciebie Naff przygotowałam już coś specjalnego :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie czy można jeszcze u Ciebie składać zamówienia na scenariusze??
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
UsuńTo ja poproszę o jeden. :)
UsuńNie ma problemu :) Powiedz tylko z kim byś chciała :)
UsuńSuper! Chciałabym scenariusz z Nu'est.
Usuńhe's cute lol
OdpowiedzUsuńInvite you to enter my giveaway
Lotus Blossom Design Giveaway Win $50 gift card
Hope you will join :) Thank you!
New post:
Black and White - Kpop Girl's Day Expection
Koleksi Terbaru Luch Luch Craft - Gantungan Binatang Lucu
visit my blog ^^
www.luchluchcraft.blogspot.com
www.tokoluchluchcraft.blogspot.com
Jejkuuu to jest naprawdę świetneeee !! :OO
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Dzięki :3
UsuńOmomomomomom *-* Jezu jakie to piękne >u<
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać mojego scenariusza awww *w*
Robi się, będzie w następnej notce, lub za dwie :D
Usuń"-Junsu…co się dzieje? Powiedz mi, przez co chodzisz codziennie struty?"
OdpowiedzUsuń"-Magdo, prawda jest taka, że nie potrafisz gotować"
Tak gejciu, zmieniam teraz historię pod moją osobę hahaha <3
hahah gotować to ja jak najbardziej nie potrafię, a więc komentarz trafny w 100 % hahah
UsuńW takim razie, Junsu ma szczęście, że Magda zdecydowała się, żeby zjedli chińszczyznę xD
Usuń