sobota, 15 czerwca 2013

Koizora, the sky of love

Wśród moich znajomych "Koizora" zbierała przeróżne opinie. Zarówno dobre, jak i złe. Zaczynając ten film nie patrzyłam jednak na niczyją ocenę i to się nie zmieni, bo tytuł ten będzie dla mnie zawsze szczególnie ważny. Zwyczajnie wyjątkowy. Tyle krótkim tytułem wstępu do notki.

"Cały ten czas był dla nas jak bieganie w kółko...aż w końcu dotarliśmy do miejsca, 
w którym chcieliśmy być"

Mika zaczyna naukę w liceum. Nigdy nie marzyła o wielkiej miłości, choć chciałaby, żeby ktoś ją polubił. Dziewczyna nie skupia się jednak na uczuciach, które same ją odnajdą. Pewnego dnia uczennica gubi telefon. Odnajduje go w bibliotece. Słyszy dzwonek, więc naciska zieloną słuchawkę i odbiera. Głos po drugiej stronie jest przyjemny, ciepły. Wypytuje ją o wszystko. Ulubione jedzenie, kolory, pory roku, najszczęśliwsze wspomnienia. Głos ten całkowicie zdaje się nie pasować do swojego właściciela, Hiro. Hiro jest zbuntowanym nastolatkiem o srebrzystych włosach, któremu w końcu udaje się oczarować Mikę. To licealne uczucie zostanie poddane największej z prób, którą będzie musiało przetrzymać.

Hiro jest jak rzeka. Przynajmniej tak widzi go główna bohaterka. Chłopak rusza pewnie i szybko przed siebie zabierając za sobą Mikę. Dziewczyna czuje się jak niesiona prądem w rzece, lecz to właśnie to uczucie daje jej szczęście. Pomimo pozorów uciekającego od problemów i lekkomyślnego gówniarza, Hiro jest jednak niesamowicie dojrzały. Bierze odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny. Wszystko po to, by nigdy nie opuścić Miki, której przysiągł ją chronić choćby nie wiem co. W jego rolę wcielił się Miura Haruma, który po raz kolejny mnie zaskoczył. Im więcej filmów i dram z nim oglądam, tym większym kameleonem staje się w moich oczach. Przybiera przeróżne postaci, wszystkie tak samo żywe i szczere. Hiro jest niebem, na które zawsze będzie spoglądać Mika.


Z Miką sprawa jest o wiele prostsza. Hiro jest jej pierwszą miłością. Niewinną, szczerą. Dziewczyna doświadcza wszystkiego pierwszy raz. Odkąd spotyka chłopaka, w jej życiu zdarza się wiele nieprzyjemnych rzeczy. Zastraszanie, gwałt, ciąża. Mimo to nastolatek jej nie opuszcza, kocha ją jeszcze bardziej. Uczucia chłopaka z nawiązką rekompensują dziewczynie wszystkie przykrości, więc Mika nie jest w stanie o nim zapomnieć aż do samego końca. To jeden z tych przypadków, gdy pierwsza miłość pozostaje tą na całe życie. Tą prawdziwą, jedyną, niezastąpioną. Yui Aragaki spisała się idealnie. Nikt nie oddałby emocji Miki w ten sam sposób. Nie wyobrażam sobie w tej rol innej aktorki .


Koizora jest jednym z tych przypadków, kiedy to właśnie ta najpiękniejsza miłość zostaje skazana na klęskę. Dwójka młodych ludzi godzi się z przeznaczeniem, które nie pozwoli im się razem zestarzeć. Żadne z nich nie zasmakowało jeszcze życia, a jednak nie będzie dane im dzielić go razem. Mimo to walczą o swoje uczucie do samego końca. Najgorszą zbrodnią jest zabić miłość, zanim tak naprawdę będzie ona miała szansę rozkwitnąć. Czy jednak w przypadku naszych bohaterów jest tak samo? Na przestrzeni kilku lat ich uczucie staje się niezwykle dojrzałe i potężne. Dzięki sile, którą przybiera nigdy nie zniknie. Będzie trwało jeszcze bardzo długo. Nawet w obliczu straty musimy żyć, bo tego chciałaby dla nas ukochana osoba. Żyjemy, chociaż jest to dla nas ciężkie. Staramy się przetrwać pamiętając. Nigdy nie zapomnimy.


18 komentarzy:

  1. ja tego nie oglądałam bo hmm ten koleś z tymi włosami mnie nie zachęcił hi sama nie wiem dlaczego :P
    och ale nie wiem cz\y jestem gotowa na smutne historie bo wiem ,ze potem będę płakać a tego nie chce hahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo, dlatego tak często jak mogę bronię się od dramatów wszelkiej maści. Po prostu nie chcę płakać. Ale na Koizorę skusiłam się dzięki Harumie i nie żałuję ;)

      Usuń
    2. To jeden z moich ulubionych japońskich aktorów, ale rzeczywiście w tych dziwacznych blond włosach wyglądał ohydnie.
      Bardzo lubię ten film, cudowna historia z zaskakującym zaskoczeniem. Zwykle takie filmy kończą się 'i żyli długo i szczęśliwie' a tu mamy śmierć. Obejrzałam go już 2 razy, ale pewnie jeszcze kiedyś to powtórzę.

      Usuń
    3. Ja widziałam Koizorę tylko raz, ale chyba nie powtórzę, bo mogłabym się nie pozbierać psychicznie xD

      Usuń
  2. Pamiętam niedawno wyznaczyłam sobie cel by to obejrzeć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet sobie nie wyobrażasz tego jak bardzo kocham ten film *o* Jest to mój ulubiony forever, a od razu po obejrzeniu tego Miura Haruma stał się moim idolem. Do tej pory oglądałam to dwa razy i za każdym z tych razy płakałam, niesamowicie wzruszająca historia...a Mika jest taka urocza :33 Wspaniała recenzja na prawdę, polecam ten film ^^

    P.S Wydaje się, że wcześniej mnie tu nie było hmm, to dziwne ^^;

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż mi się smutno zrobiło, a to tylko (aż) recenzja. :'( ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko uważam, że jeśli ma się czas to warto zobaczyć^^. To jedna z tych nieobowiązkowych, ale wartościowych pozycji~

      Usuń
  5. Pewnie i tak obejrzę, bo mam faze na dramy japońskie ^ ^ Pozdrawiam
    Akane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak obejrzysz to daj znać, czy Ci się podobało ^_^

      Usuń
  6. Znam tytuł i kojarzę wiem coś o tym filmie ale jakoś nie obejrzałam nigdy. Chyba dlatego że nie bardzo lubię wyciskacze łez. ;)

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie przepadasz za wyciskaczami łez, to faktycznie lepiej może sobie darować, bo łez będzie wiele ;)

      Usuń
  7. Oglądałam i może chociaż nie powaliło mnie to tak jak niektórych i nie uważam tego za cud japońskiej kinematografii, to jednak nie wspominam seansu aż tak źle. Historia może mocno naciągana, ale łezka wzruszenia mimo wszystko zakręciła się pod koniec. No i Miura Haruma, pomimo okropnej fryzury, urzekł mnie całkowicie i to głównie dla niego, sięgnęłam w ogóle po tej film.
    Zaś dramowa wersja nie zachwyciła mnie trochę i póki co, uważam ją za jedną z najgorszym dram japońskich, z tych które miałam okazję obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie tak samo jeśli chodzi o Harumę. Najpierw przekonał mnie do produkcji, a później oczarował~

      Usuń
  8. Miałam to kiedyś obejrzeć, ale chyba napisy nie chciały chodzić czy coś. Teraz czuje, że będę musiała wrócić do tej dramy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm ja po tej recenzji (mimo, że dotyczyła dramy, ale to szczegół XP) zabrałam się za mangę. Mimo, że jeszcze nie osiągnęła statusu zakończonej, to koniec przewiduje na własną rękę (nieskromnie powiem, że chyba trafnie) i no spodziewam się, że łezka mi się w oku zakręci (jak do tej pory). Ale dramę na pewno będę musiał obejrzeć, mimo, że zapewne będę płakać jak po Mufasie albo na Dumbo, albo właśnie jak na mandze (jestem zbyt ematyczna) :'(

    OdpowiedzUsuń